Daniel Ricciardo, co ja Wam powiem... Wygrane wyścigi, zdobyte pole position. Doświadczenie, fenomenalna jazda. To jest maszyna. Obrona, skała, nawet go nie atakuj. Jak się rozpędzi, to zawija z dystansu. Nawet nie walcz, bo to jest ośmieszenie z kilometra. Nie ma szans.

Ale tak jak o Francji można było zrobić dwie odprawy w 15 minut, tak o „Honey Badgerze” dałoby radę stworzyć dwie całkowicie różne, tylko w dwa kalendarzowe lata. Opuszczając Renault po mocnym sezonie 2020, miał być przyszłością McLarena, a dziś jest przeszłością Formuły 1. To wielka i smutna zagadka.

Klasyfikacja generalna: 11. miejsce

Punkty: 37

Najlepszy wynik: P5 (GP Singapuru)

Kwalifikacje: 2-20 vs Norris

Wyścigi: 5-16 vs Norris

DNF: 3

Wasza ocena: 4,75 (P17)

Nasza ocena: 4,54 (P18)

Daniel Ricciardo to jest przeszłość; Podsumowanie sezonu Formuły 1 2022, Parcfer.me

Czy Red Bull „rozpieścił” Ricciardo?

Oczywiście F1 to taki sport, w którym chcąc rozmawiać o przyczynach, musimy uprawiać dużo gdybologii i odziać się w foliowe czapeczki lub łączyć kropki. Często nie poznajemy całej prawdy - McLaren twierdzi, że też jej nie poznał - a wpływ na wyniki kierowców ma tyle trudnych do zweryfikowania detali, że czasem najzwyczajniej mija się to z celem. Ale to nie znaczy, że nie ma żadnych tropów.

Daniel od początku kariery był otoczony opieką i ochronnym parasolem Red Bulla. Poza półrocznym epizodem w absolutnie słabym HRT Australijczyk wiele lat swojej kariery w F1 spędził w jednym środowisku, którego cały czas się uczył. Akademia Byków pod tym względem przypomina barcelońską La Masię. Jedni i drudzy produkują sporo talentów oraz światowej klasy sportowców, ale system i otoczenie są na tyle specyficzne, że odchodząc ze szkółki - czy to piłkarskiej, czy motorsportowej - wielu nie radzi sobie w „życiu po życiu”.  

Ricciardo latami był dostosowywany do potrzeb Red Bulla, a gdy już awansował do głównego składu, to i w nim dostał najwyższe standardy. Siłą rzeczy bycie w jednym środowisku od razu ułatwia wiele rzeczy i sprawia, że najważniejsze detale są już dawno wypracowane. Daniel odczuł to rozpieszczenie tak bardzo, że sam zaczął ostrzegać Lando przez skokiem w nieznane i mówić, że to naprawdę inna bajka.

Daniel Ricciardo to jest przeszłość; Podsumowanie sezonu Formuły 1 2022, Parcfer.me

Poza tym nigdy nie uchodził za technicznego nerda czy orła, a wśród inżynierów ma reputację gościa, który pojedzie wszystkim i bardziej bazuje na wyczuciu bolidu aniżeli wiedzy zarówno w kwestii ustawień samochodu, jak i samego stylu jazdy. Ciekawie w 2020 roku do różnicy pomiędzy nim a chociażby Carlosem Sainzem odniósł się Karel Loos, który w momencie udzielania wywiadu dla Formula 1 Magazine był inżynierem wyścigowym „Honey Badgera”. 

Danielowi trzeba trochę więcej tłumaczyć na zasadzie: oczekujemy tej zmiany, aby osiągnąć to. Pomimo tego zawsze czuł się bardzo pewnie z tym, co robimy. Nie jest to tak techniczne, ale przygotowujesz się pod to. Na początku 2019 roku nie było łatwo i potrzebowaliśmy dostosować trochę rzeczy.

- Myślę też, że trudniej przesiąść się z lepszego do gorszego bolidu, jak to zrobił Daniel. Inaczej było z Carlosem. Gdy Daniel zaczynał z nami pracować, od razu zauważyliśmy, że jest mniej techniczny od Carlosa, ale ma świetne wyczucie samochodu, lepsze niż Carlos.

Kierowcy często mówią o czymś takim jak DNA samochodów. Są to cechy, które mimo zmian przepisów zostają przeniesione na kolejne maszyny. Dzieje się tak, bo zespoły mimo ciągłej ewolucji mają swoje style pracy. McLareny od paru lat uchodzą za jedne z najbardziej specyficznych aut w stawce. To w połączeniu z zawodnikiem o konkretnych preferencjach może stanowić mieszankę wybuchową... albo niewypałową, jak kto woli. I o ile w Red Bullu oraz Renault pewne rzeczy po prostu się uchowały, tak McLaren niechcący je wyeksponował. Ekstremalnie wyeksponował.

Przyszły mistrz świata zdegradowany do gościa od uśmiechania się

Jednak gdy ogłaszano przyjście Ricciardo do stajni z Woking, nikt nie miał wątpliwości, że taki ruch musi wypalić dla obu stron, zwłaszcza po świetnym sezonie 2020. Jego głównym zadaniem było wspólne powrócenie do walki o regularne wygrane, a sam Daniel miał stanowić również idealną weryfikację umiejętności Lando Norrisa i wejść w buty lidera zespołu.

Dzięki końcówce w Renault i CV sygnowanym znakiem Red Bulla, wchodząc do McLarena miał dyktować warunki niczym Mia Wallace z „Pulp Fiction” na kolacji z Vincentem Vegą, mówiąc do Andreasa Seidla: - Wierzę, że Zak, mój kolega i Twój szef, powiedział Tobie, abyś mnie zabrał i robił to, co chcę. Teraz chcę być w czołówce, chcę wygrywać. Chcę to trofeum, więc zbudujcie dobry bolid. 

Daniel Ricciardo to jest przeszłość; Podsumowanie sezonu Formuły 1 2022, Parcfer.me

Chwilę później, gdy Andreas wyszedł do łazienki, ustalając w głowie plan powrotu Ricciardo na szczyt w rytmie „Girl, You'll Be A Woman Soon”, ten przedwcześnie zakończył swoje mistrzowskie marzenia. Daniel nagle zburzył swój złoty pomnik ze szczerym uśmiechem i w zaledwie dwa lata w oczach fanów z jednego z najlepszych zawodników w stawce stał się jednym z najbardziej niechcianych. 

Australijczyk bardzo długimi momentami irytował swoją nieporadnością i ciągłymi wpadkami, które zaczęły występować na tyle często, że nawet przestaliśmy zwracać uwagę na to, że znów dojeżdża wyścig na końcu stawki lub odpada z kwalifikacji w Q1 czy Q2. Niczym reprezentacja Polski w fazie grupowej tegorocznych Mistrzostwach Świata zabił swoje wszystkie atuty i na tle Lando Norrisa wyglądał jak gość, który chce oddać piłkę i stracić jak najmniej bramek. Wszystkie jego znaki firmowe z Red Bulla zniknęły.

Odważna jazda, świetne próby wyprzedzania, tempo na pojedynczym okrążeniu. Tego przez ostatnie dwa lata nie było. Kilka razy widzieliśmy przebłyski starego, dobrego Daniela, ale zupełnie nie potrafił przekuć tego w coś długofalowego. Gdyby Jerzy Engel dostał do analizy zawodnika z Perth, na odprawie powiedziałby: - Panowie, Daniel Ricciardo? To jest przeszłość. Moglibyśmy zacytować również Franciszka Smudę sprzed meczu z Grecją, ale po prostu nie wypada. Kto ma wiedzieć, ten wie.

Oglądaliśmy kogoś pozbawionego pewności siebie, zagubionego, niepotrafiącego wycisnąć z maszyny tego, co najlepsze, a pod koniec pogodzonego z tym, że w Formule 1 nie ma już czego szukać. „Honey Badger” zupełnie się wypalił i nawet poza torem coraz częściej pokazywał się bez charakterystycznego dla niego uśmiechu i luzu, sprawiając wrażenie, jakby chciał jak najszybciej schować się w swoim świecie. Ostatecznie nie walczył nawet o jakikolwiek fotel i wolał uciec.

Daniel Ricciardo to jest przeszłość; Podsumowanie sezonu Formuły 1 2022, Parcfer.me

Najlepszych zawodników cechuje to, że szybko przystosowują się do każdej maszyny i choćby mieli jechać Williamsem z 2019 roku, to po pewnym czasie wycisną z niego sto procent. Tego zabrakło. Daniel na przestrzeni wyścigów zupełnie się nie rozwijał. Nikogo nie obchodzi, że problemy trochę się zmieniły, bo nijakość pozostała z nim aż do ostatniego dnia pobytu w Woking.

Nie oszukujmy się, że „Czerwone Byki” zaangażowały swojego wychowanka po coś więcej niż lepsze wypadanie w mediach, nawet jeśli Daniel za rok lub dwa ucieknie do słabszego zespołu lub innej serii. Jest oczywiście teoria o presji na Perezie, ale dziś taki awans wydaje się być bardzo daleko, a na pewno byłby ruchem niezwykle odważnym.

Teraz pozostaje mu jedynie ładne uśmiechanie się w sesjach medialnych Red Bulla i liczenie, że ktoś znajdzie złotą łopatę i go odkopie, da jeszcze jedną szansę na poziomie królowej motorsportu. Ale reputacja ma wielkie znaczenie, więc ten scenariusz może się po prostu nie wydarzyć. Łatka kierowcy elitarnego to jest przeszłość - i to chyba najsmutniejszy wniosek.