Nie ma perfekcyjnych sezonów w Formule 1. Zawsze czegoś brakuje. Może to być nawet jeden wyścig, który zabiera marzenie o idealnej „dyszce”. W tym roku jednak Max Verstappen osiągnął pułap, na którym był jedynie on. Wielka, rekordowa kampania, którą zawsze będziemy wymieniać jako jeden z najlepszych indywidualnych performance’ów w Formule 1. Dodatkowo wydaje się, że zostanie mistrzem świata sporo zmieniło w jego zachowaniu na torze oraz poza nim. Im jednak dalej szliśmy w sezon, tym gorzej to dla niego wyglądało. A sam Red Bull też w tym nie pomógł.

Klasyfikacja generalna: 1. miejsce

Punkty: 454

Najlepszy wynik: 15 razy P1 (pozwólcie, że nie będę wymieniać)

Kwalifikacje: 18-4 vs Perez

Wyścigi: 17-4 vs Perez

DNF: 2

Wasza ocena: 8.57 (P1)

Nasza ocena: 8.73 (P1)

Diament ze skazą - podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me

Max był absolutnie fenomenalny. Największa liczba punktów w historii w jednym sezonie, piętnaście wygranych wyścigów i przebicie dotychczasowego rekordu o dwa triumfy. Jechał jak natchniony i realnie w tym roku nikt nie był na jego poziomie. Leclerc mógł tylko aspirować, a Perez w tym samym aucie był po prostu klasę niżej. Mercedes przyszedł z nożem na strzelaninę i mieliśmy popis jednego aktora. Te w Formule 1 potrafią często szybko się znudzić. Tak pewnie byłoby tym razem, ale Max wraz z zespołem zadbali, aby tematów nam nie brakowało. Zanim jednak o tym, przypomnę jeszcze króciutko, że jest to sport zespołowy.

Nie doceniłem Red Bulla po zakończeniu poprzedniej kampanii. Nie myślałem, że będą w stanie dociągnąć sezon 2021 do końca na tak wysokim poziomie, a potem przeskoczyć rok do przodu z taką rakietą zamiast auta. Adrian Newey wziął całe swoje doświadczenie z efektem przypowierzchniowym i przelał je na RB18. Nieprawdopodobna praca i stworzenie jednego z najbardziej dominujących aut w historii tego sportu. Jedyni poradzili sobie z porpoisingiem, eliminując go od samego początku. Oczy zamydlił nam tylko Bahrajn i problemy techniczne w obu samochodach na koniec wyścigu. Red Bull Powertrains zdało egzamin, chociaż wiadomo, że konotacje z Hondą nadal są bardzo silne.

Oczywiście ta część ma swoją ciemną stronę. Przekroczenie limitu budżetowego jako pierwsza ekipa w historii jego obowiązywania w sposób, nazwijmy to, „miękki”, ale nadal - to musiało rzucić cień na oba te sezony, nie było innej opcji. Costcappen, żarty z cateringiem i ogólne zarzuty oszustwa. Wszystko to rozlało się po świecie Formuły 1 do tego stopnia, że Red Bull zbojkotował rozmowy ze Sky Sports na jednym z wyścigów. Jednak zespół był sam sobie winien. Zresztą cały tamten rok upływał pod znakiem ciągłych mniejszych lub większych aferek z udziałem obecnych mistrzów świata.

Oczywiście to nie Max jest za to odpowiedzialny. To nie on siedzi w księgowość w Milton Keynes i w zły sposób interpretował zapisy w regulaminie. Pomimo całej zespołowości to wszystko było trochę obok Holendra (no chyba że nazywacie się Ted Kravitz i lubicie czasami bredzić trzymając mikrofon - wtedy nie). Ale jednej afery nie dało się przewidzieć, a jej głównym katalizatorem był… Verstappen. Tutaj nie było innych winnych. Był on sam, który podjął decyzję w Brazylii. Zespół poprosił tylko o przepuszczenie Pereza, który walczył o wicemistrzostwo. Spadek z szóstego na siódme po słabym weekendzie na Interlagos. To okazało się zbyt dużym poświęceniem dla Holendra.

Diament ze skazą - podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me

Na skutek tego pojawił się temat Grand Prix Monako i obrotu Sergio w kwalifikacjach. Patrząc na to, wciąż uważam, że faktycznie nie wyglądało to na normalną utratę kontroli nad bolidem. Finalnie dało to Meksykaninowi zwycięstwo na ulicach księstwa. Jednak byliśmy pół roku później. W pięknym momencie sezonu dla Red Bulla. Z drugim mistrzostwem Verstappena w kieszeni. Nie potrafię zrozumieć, jak można było zachować się w tak krótkowzroczny sposób. Nawet jeśli Checo obrócił się specjalnie, a Maxa tak to zabolało - trzeba było schować dumę do kieszeni.

Wszystko to ma daleko idące konsekwencje. Atmosfera w ekipie już nigdy nie wróci do tego samego stanu i wszyscy o tym wiemy. Takie sytuacje są jak zamurowane w ścianie jajko - w końcu zacznie śmierdzieć. Do tego wizerunkowo był to dramat. Ten jeden ruch narobił więcej złego dla osoby Verstappena, niż dobrego zrobił jego absolutnie niesamowity sportowo sezon. Kompletnie zabrakło spojrzenia na większy obraz sytuacji.

To wszystko sprawia, że mocno kwestionuję realną zmianę u Holendra. O ile zachowanie faktycznie jasno pokazywało zrzucony z ramion ciężar, to myślę, że odpowiednie okoliczności znowu wyciągną z niego niewyprzedzalnego Maxa. Zresztą w tej samej Brazylii było jeszcze mocne starcie z Lewisem Hamiltonem. Tam osobiście widziałem więcej winy tego drugiego, ale fakt jest taki, że panowie będąc obok siebie, zmieniają się w krzemień i krzesiwo. Tylko… czy to źle? Verstappen doszedł na szczyt dzięki swojemu braku kompromisowości. Jego jazda na granicy przepisów dała mu gigantyczną rzeszę fanów i wejście do panteonu największych w historii.

Prawda jest jedna - to obecnie najlepszy kierowca w stawce, a na koniec tylko to się liczy. Z odpowiednimi narzędziami jest absolutnie nie do zatrzymania. Ma jednak swoją ciemną stronę i prawdopodobnie nic tego nie zmieni w najbliższym czasie. Sportowa ambicja potrafi przyćmiewać mu wszystko inne, a oba te mistrzowskie sezony są tego najlepszym dowodem.

Diament ze skazą - podsumowanie sezonu F1 2022, Parcfer.me

W teorii powinienem powiedzieć, że Max musi walczyć o jak najlepszy wizerunek, bo kolejne lata na szczycie mogą doprowadzić go do tego samego miejsca w ludzkich umysłach co wcześniej Schumachera, Vettela czy Hamiltona. Pomarańczowe morze zacznie topnieć, bo przecież nikt nie chce dominacji. Odnoszę jednak wrażenie, że to go kompletnie nie interesuje. I dobrze. To cecha tych największych.

Za 20 lat tabelka czy gablota z pucharami nie będzie pamiętać dramy o budżet czy spin Pereza. Doceńmy to i napawajmy się kolejnym wybitnym kierowcą za naszego życia. A z drugiej strony życzmy Maxowi realnego rywala w walce o tytuł, bo on tego zwyczajnie potrzebuje.