Uwaga: Pierwotnie artykuł został opublikowany 2 listopada 2021, czyli tuż przed zeszłoroczną rundą w Meksyku.
Grand Prix Meksyku nie odbędzie się w 2021 roku. Zamiast tego zorganizowane zostanie GP Miasta Meksyk. Jeśli należycie do grona tych irytujących ludzi, którzy lubią poprawiać innych, to ten tekst jest zdecydowanie dla Was.
Gdy w sierpniu 2019 roku Formuła 1 informowała o pozostaniu na dłużej w ojczyźnie Sergio Pereza, w oświadczeniu prasowym znalazł się interesujący dopisek, który dotyczył formalnego nazewnictwa rundy na Autodromo Hermanos Rodriguez.
- Od 2020 roku oficjalna nazwa wydarzenia zmieni się na Grand Prix Mexico City, by podkreślić wsparcie, jakim wykazały się władze miasta - podano wtedy w prasówce.
Grand Prix Mexcio City, a w zasadzie Mexico City Grand Prix, to jednak wersja angielska. W tym języku nie jest ona prawie wcale problematyczna, nie licząc nawyków, bo to po prostu nie to samo co Mexican Grand Prix.
F1 lubi czasem wykorzystywać nazwy w języku danego kraju - dlatego na podium czy podczas konferencji w Niemczech i Austrii widnieje Grosser Preis, na Węgrzech Magyar Nagydíj. U nas, gdy Bartosz Pokrzywiński w końcu ściągnie serię do Polski, dostaniemy Wielką Nagrodę, najlepiej w trakcie Potrójnego Głowacza.
W Meksyku językiem urzędowym jest hiszpański i w nim nazwa również została zmieniona z Gran Premio De México na Gran Premio De La Ciudad De México. Słówko "Ciudad", jak można się domyślić, oznacza właśnie miasto.
Sprawa komplikuje się jednak, gdy o wyścigu w Meksyku chcemy mówić lub pisać po polsku. Mexico City w naszym języku jest uznawane zwyczajnie za Meksyk, przynajmniej potocznie. W związku z tym wydaje się, że dwa różne wydarzenia mogą nosić tę samą nazwę.
Patrząc natomiast na to, że została ona zmieniona z bardzo konkretnego powodu, który warto uszanować (o czym zaraz), forma "GP Meksyku" nie jest w pełni poprawna, bo nie podkreśla wsparcia miasta, czyli nie robi tego, na czym tak zależało lokalnym władzom.
Chcąc zgłębić temat, czyli szukając na Wikipedii, można natknąć się na protokół z 93. posiedzenia Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej, datowany na 2016 rok, kiedy to pochylono się nad tą kwestią.
Wynika z niego, że dla Mexico City, czy też Ciudad de México, poprawny jest egzonim Meksyk. Jednak ze względu na to, iż nazwa ta jest przyjęta także dla stanu (Estado Libre y Soberano de México), należy stosować odróżniające się od niego Miasto Meksyk.
Sugeruje to, że najbliższa runda mistrzostw świata powinna być formalnie opisywana właśnie jako Grand Prix Miasta Meksyk. Ale czy nie wydaje się to tak po prostu nieprzyjemne lub dziwne?
Wydaje się. W związku z tym postanowiłem zapytać Poradni Językowej Uniwersytetu Warszawskiego o to, co zrobić z tą jakże istotną dla wyścigu sprawą. Odpowiedź, której całość można znaleźć w tym miejscu, jasno wskazuje na GP Miasta Meksyk, choć sztywne trzymanie się tej wersji nie jest konieczne.
- Zasadniczo oficjalna nazwa własna wydarzenia, instytucji itd. powinna być spójna w różnych wersjach językowych, ponieważ – jak każda nazwa własna – pełni funkcję identyfikującą. Chodzi więc o to, żeby każda wersja językowa jednoznacznie wskazywała, o które wydarzenie, o którą instytucję, osobę itd. chodzi - odpisała Agata Hącia, językoznawczyni PJUW.
- Istotne są ponadto względy prawne: brak spójności nazewniczej wersji językowych używanych przez daną instytucję czy przez organizatorów wydarzenia może wywołać niejasności o skutkach właśnie prawnych. Dlatego uważam, że w oficjalnych tekstach należy pisać: Grand Prix Miasta Meksyk.
- Jednak ze względu na przywiązanie członków środowiska F1 do dotychczasowej nazwy (Grand Prix Meksyku) nie protestowałabym szczególnie przeciwko jej używaniu, lecz ograniczyłabym to do rozmów i tekstów nieoficjalnych.
Jak więc postępować z GP Miasta Meksyk? Najlepiej tak, jak sugeruje ekspertka. Jasne jest przecież, że nazwa jest specyficzna, a do tego wygranie z przyzwyczajeniami będzie po prostu trudne dla wszystkich, więc nie należy przesadnie się bulwersować, słysząc czy widząc luźno rzucane "GP Meksyku".
Problem rozwiązany, chociaż o oficjalne pomyłki nawet w języku angielskim nie jest trudno. Podczas tworzenia tego tekstu, czyli na kilka dni przed weekendem wyścigowym, zdołałem wyłapać, że niektóre zespoły zapominają o nowej nazwie. Łatwo również trafić, nie tylko wśród kibiców, na niepoprawne hasztagi, czyli #MexicanGP. Nawyki robią swoje.
F1 pilnuje się, używając bardzo sprytnego i przyjaznego twitterowemu limitowi znaków #MexicoGP. Skrócona forma nie jest oczywiście niczym nowym - chociażby przy okazji Grand Prix Emilii-Romanii korzystano przecież z hasztagu #ImolaGP.
W tym przypadku jest to o tyle ciekawe, że oficjalne kanały rundy nazwane są właśnie Mexico Grand Prix. Choć tu muszę zaznaczyć, że nie udało mi się zweryfikować, czy w 2019 roku było identycznie, to i tak brak miasta w nazwie może odrobinę utrudniać niemylenie się.
A dlaczego warto pamiętać o tym, co chciały podkreślić lokalne władze? Otóż bez nich - a zobligowały się one m.in. pomóc w ściągnięciu prywatnych inwestorów - jeden z ciekawszych wyścigów (o ile nie jest się silnikiem Mercedesa) mógłby już jakiś czas temu wylecieć z kalendarza królowej motorsportu.
Między sezonami 2018 a 2019 sporo mówiło się o czarnych chmurach nad imprezą na Autodromo Hermanos Rodriguez. Były one związane ze zmianami politycznymi i decyzją o wycofaniu publicznych funduszy, które wcześniej pomagały w organizacji wydarzenia.
W pewnym momencie wyścig rozgrywany na wysokości ponad 2200 metrów stał się nawet pierwszym do odstrzału. Sam Sergio Perez przyznawał, że wyglądało to bardzo kiepsko, powoli godząc się z losem.
Poprzedni kontrakt Meksyku obowiązywał do 2019 roku włącznie, a F1 usilnie szukała miejsc dla GP Wietnamu i GP Holandii w harmonogramie na sezon 2020. Kiepsko ostatecznie było, ale z tymi planami.
Promotorzy natomiast jeszcze latem 2019 roku zdołali wypracować nieco inny model finansowania i dojść do porozumienia z ówczesnym szefem wszystkich szefów w F1, Chase'm Carey'em, czego skutkiem była trzyletnia umowa i zmiana nazwy rundy.
Z uwagi na pandemię pierwsze GP Miasta Meksyk odbędzie się dopiero w tym tygodniu, ale kolejny "nowy" wyścig będzie miał miejsce już kilka dni później, kiedy to kierowcy pojadą nie w GP Brazylii, ale w GP Sao Paulo. A przecież to też weekend ze sprintem! Statystycy nigdy nie zapomną tego sezonu.