W piątkowy poranek wyjaśniło się, że Renault miało rację, protestując przeciwko tegorocznej konstrukcji zespołu z Silverstone. Rywale uszczuplą swój budżet o 400 tysięcy euro kary i stracą 15 punktów w klasyfikacji konstruktorów.

Werdykt protestu przeciwko skopiowaniu Mercedesa przez Racing Point jest nietypowy i budzi wiele wątpliwości. Całe tłumaczenie FIA jest ogromnie długie i bardzo skomplikowane.

Co ważniejsze - jest momentami niejasne, chociażby dlatego, że elementy techniczne nie łamią Regulaminu Technicznego. Co jeszcze ważniejsze - jest bardzo kontrowersyjne. Czym więc kierowała się Federacja, karząc ekipę Lawrence'a Strolla tylko za jeden wyścig? 

Kluczowa zmiana w regulaminie

Prawdopodobnie Racing Point udałoby się skopiować Mercedesa, gdyby nie te wścibskie dzieciaki pewna modyfikacja Regulaminu Sportowego. Na 2020 rok kanały hamulcowe zostały dopisane do wykazu oryginalnych części. Oznacza to, że muszą być zaprojektowane w całości przez uczestnika mistrzostw.

O tej zmianie mówiło się od lipca 2018 roku, a ostatecznie została zatwierdzona w kwietniu 2019 roku. Oznacza to, że wszyscy od dawna wiedzieli, jakie będą zasady i nie mogli tłumaczyć się brakiem czasu na reakcję. Co prawda Racing Point próbował argumentować, że zapisy wchodzą w życie od FP1 pierwszej rundy sezonu, ale są one przewidziane na cały rok rozgrywania mistrzostw, więc zdaniem FIA liczą się od 1 stycznia.

W 2019 roku można było kupić te części i legalnie korzystać z nich w swojej konstrukcji, mając jednak pełną świadomość nadchodzącej zmiany. Tak też uczynił Racing Point, nabywając przednie kanały hamulcowe (dalej PKH) oraz tylne kanały hamulcowe (TKH) w specyfikacji 2019 jeszcze przed sezonem 2019, czyli pod koniec 2018 roku.

Różowi wykorzystywali w zeszłym roku tylko PKH Mercedesa W10, ponieważ tylko one pasowały do ich koncepcji aero. RP19 miał zadarty tył, a konstrukcja TKH z W10 była przygotowana z myślą o innym samochodzie. Używając PKH, Racing Point dostosował je do bazy swojego bolidu i rozwijał razem z całym autem.

Szara strefa

To dostosowanie jest kluczowe, ponieważ pozwoliłoby zespołowi na obejście dopisania kanałów hamulcowych do wykazu. FIA przyznała, że biorąc pod uwagę całą sytuację, wydałaby pozwolenie na używanie zakupionego elementu, jeżeli ten byłby istotny dla zeszłorocznej konstrukcji i przystosowany do niej od dawna.

Byłaby to najzwyczajniejsza pomoc dla tych, którzy mogliby ucierpieć z powodu takiej zmiany. Racing Point nie zweryfikował tego, ale teraz wiadomo, iż otrzymałby takie pozwolenie tylko na PKH. Wynika to z nie do końca jasnych zasad, co uczciwie przyznała Federacja, zaznaczając jednak, że modyfikacja przepisów nie była przygotowana na taką sytuację i tak ekstremalne zagranie jednego z zespołów.

Ułatwienie w tej sprawie nie dotyczyłoby jednak TKH. One, jako nieużywane w 2019 roku przez Racing Point, nie mogłyby w żaden sposób zostać oparte na pierwotnym projekcie innego uczestnika. Gdyby Federacja otrzymała takie zapytanie, tym razem byłaby zmuszona odmówić.

Oceniając kanały hamulcowe już po proteście, FIA kierowała się właśnie takim podejściem. W werdykcie PKH RP20 zostały uznane za legalne, ponieważ były istotnym elementem RP19, a ich baza została opracowana przez innego uczestnika jeszcze przed zatwierdzeniem zmian. TKH RP20, stworzone na podstawie modelu W10, ale mające totalnie inną konstrukcję niż TKH RP19, są już nielegalne.

Czy była to kopia 1 do 1?

Nie. W oświadczeniu FIA wspomniano jednak, że dokonano replikacji TKH W10, tworząc bardzo podobne wymiary i kształty. Renault, protestując w tej sprawie, zaznaczało, iż trudno było znaleźć jakiekolwiek różnice między TKH W10 a TKH RP20.

Tak jak przed innymi sezonami, Racing Point był w posiadaniu rysunków 3D CAD, w uproszczeniu projektów 3D, a także fizycznych elementów. Na tej podstawie możliwe było stworzenie bardzo podobnych, bliskich ideałowi części. Według Regulaminu Sportowego były one tak podobne, że zostały uznane za zaprojektowane przez Mercedesa.

Dodatkowo 6 stycznia 2020 roku do fabryki w Silverstone dostarczone zostały TKH W10. Nie były one jednak używane (choć ten temat pojawi się niżej).

Zespół Lawrence'a Strolla tłumaczył, że mimo replikacji TKH RP20 miały inne cechy mechaniczne. FIA odrzuciła ten argument, zwracając uwagę na przyczynę dopisania ich do wykazu - jest nią ogromny wpływ na aerodynamikę i osiągi pojazdu.

Zdjęcia i chwytanie się wszystkiego

Od zimowych testów Andy Green, dyrektor techniczny oskarżonego zespołu, tłumaczył, że kopię stworzono tylko na podstawie fotografii. Jak się później okazało, nie zdradził całej prawdy.

W fabryce ekipy miały się znajdować 883 rysunki kanałów hamulcowych. Był to kolejny argument, broniący procesu tworzenia TKH RP20, jednak Federacja nie zostawiła na nim suchej nitki, twierdząc, iż Racing Point wyolbrzymia swoją pracę i umniejsza znaczeniu danych, które otrzymał od Mercedesa. Praca została doceniona, ale z naciskiem na to, ile zaczerpnięto od innego uczestnika.

Gdy to było jasne, Różowi chwycili się kolejnego argumentu - wykorzystania danych Mercedesa, ale tylko w jednej i to pierwszej fazie tworzenia kanałów. Tych faz jest pięć - analiza danych, określenie specyfikacji, symulacje CFD i tunel aero, stworzenie rysunków oraz produkcja. To także nie przekonało FIA, ponieważ była to "zbyt wąska interpretacja" definicji procesu tworzenia części.

W raporcie napisano, że samo kopiowanie - czy też wzorowanie się na rozwiązaniu innego uczestnika - jest normalne i dozwolone (chociaż działania Racing Point ogólnie określono "ekstremalnymi"). Jeśli jednak są to cześci z wykazu, należy wykorzystać wyłącznie odwrotną inżynierię i analizę fotografii. Renault protestowało, ponieważ podejrzewało, że wykorzystano także rysunki CAD [czy też wiedziało to od byłego pracownika rywali - ale tego nie ma w raporcie].

Kara za jeden wyścig

Ostatecznie Racing Point został ukarany tylko za GP Styrii, a za GP Węgier i GP Wielkiej Brytanii otrzymał reprymendy. Wzbudziło to wiele kontrowersji, bo te reprymendy w praktyce nie oznaczają niczego. Rodzaj sankcji powoduje, co zresztą napisano, że TKH RP20 będą mogły być używane w sezonie 2020 bez konsekwencji. Przewaga sportowa ma się więc bardzo dobrze.

Karę nałożono tylko na jedną rundę, ponieważ miała ona pokryć przewagę nabytą w czasie procesu tworzenia. Wspomniano, że niemożliwe jest oczekiwanie, by Racing Point oduczył się tego, czego już dowiedział się o projekcie kanałów W10. Dlatego kara ma uderzyć właśnie w zyski z procesu tworzenia i jest "zrzucona" na jedno GP.

Wyjaśniono, że nie zdecydowano się na dyskwalifikację, ponieważ sama konstrukcja w ujęciu Regulaminu Technicznego jest legalna. Łamie ona jednak Regulamin Sportowy i punkty, które określają, kogo można nazywać uczestnikiem mistrzostw czy też konstruktorem.

Chociaż brzmi to jak wykluczenie z mistrzostw czy niebycie konstruktorem, Federacja uznała inną wysokość kary za odpowiednią. To m.in. uzasadniono możliwością osiągnięcia tej samej przewagi przy skopiowaniu TKH w sposób legalny, czyli na podstawie zdjęć.

Co z Mercedesem i co dalej z tą sprawą?

Oryginalny projektant omawianych kanałów jest w tej chwili czysty. Wysłanie części, które miało miejsce 6 stycznia 2020 roku, czyli w momencie, gdy obowiązywał już obecny Regulamin Sportowy, a kanały były na wykazie, nie zostało uznane za żadne przewinienie. Dlaczego? Oto cytat z raportu.

- Ponieważ te części nie były używane i nie dostarczyły dodatkowych informacji, które już wcześniej zostały przekazane z Mercedesa do Racing Point w sposób legalny na podstawie przepisów z 2019 roku. Niedawna zmiana statusu kanałów hamulcowych i dopisanie ich do wykazu argumentują, że w tym przypadku właściwe nie jest nałożenie kary.

Nie ma się co dziwić, że kilku szefów uznało całe wytłumaczenie, nie tylko to o dostarczeniu komponentów, za dziwne. Raporty sugerują, że Toto Wolff zachowywał się dziś także dość dziwnie.

Oczywiste jest więc, że kilka zespołów, m.in. Renault, Ferrari czy McLaren, rozważa apelację. W mediach panuje ogólne przekonanie, iż to nie jest koniec tego zamieszania. Patrząc na wypowiedzi Marcina Budkowskiego z GP Węgier, można było się tego spodziewać. Polak deklarował wtedy, że jeśli jego ekipa wygra sprawę, będzie oczekiwała sprawdzenia całego samochodu.

Również Zak Brown chce, by przyjrzeć się całej sprawie bliżej, nazywając zajście bzdurą i mówiąc, że to wierzchołek góry lodowej. Podobnie Mattia Binotto, który bardzo dokładnie przeczyta 14 stron raportu.

Chociaż Toto Wolff nie spodziewa się problemów i jest stuprocentowo pewny, przynajmniej w oficjalnych wypowiedziach, wygląda na to, że rywale niekoniecznie chcą mu zaufać i mogą spróbować swoich sił. Warto pamiętać o rzekomym byłym pracowniku Racing Point, który ma obecnie pomagać Renault i może okazać się sporym atutem.

Oprócz potencjalnej apelacji sama FIA zamierza uniemożliwić takie kopiowanie w przyszłości. Wprowadzone mają zostać modyfikacje Regulaminu Sportowego 2021, które będą temu przeciwdziałać.