Piątkowa impreza Red Bulla w USA miała przynieść krótkie wystąpienie Stefano Domenicaliego, który ku zaskoczeniu prowadzących nie wyszedł na scenę. Uzasadnienie takiego zachowania Włocha jest dość interesujące.
Na zapowiadającej sezon 2023 premierze stajni z Milton Keynes wystąpić mieli nie tylko przedstawiciele ekipy i Forda, ale też sam CEO Formuły 1, który udał się do Nowego Jorku wraz z Christianem Hornerem i był obecny na tym niezbyt porywającym z perspektywy odbiorców evencie promocyjnym.
W pewnym momencie - zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami - Stefano został poproszony przez prowadzących o pojawienie się w świetle reflektorów, ale nie spełnił ich życzenia. W trakcie konsternacji Max Verstappen dostrzegł nawet, że Domenicali znajdował się w jednym z pomieszczeń z widokiem na salę. Ostatecznie szef F1 nie dołączył do głównych bohaterów widowiska i gospodarzy, którzy znaleźli się wówczas w dość kłopotliwym położeniu.
Całą niezręczną sytuację można zobaczyć TUTAJ.
W opublikowanym wczoraj na Motorsport Magazine podsumowaniu wieczoru, które napisał obecny na nim Chris Medland, znalazło się odniesienie do tego zajścia. Dziennikarz przyznał, że rozmawiał z Włochem właśnie w chwili, gdy prowadzący próbowali zaprosić go na scenę. Szef F1 miał być przekonany, że informacja o tym, iż nie wejdzie na nią, dotarła do odpowiednich osób, co oczywiście nie miało miejsca.
Nie jest to jednak jedyne i pełne wytłumaczenie tej sprawy. Według doniesień ESPN Domenicali miał uznać, że publiczne wystąpienie na wydarzeniu Red Bulla przy pominięciu innych prezentacji byłoby niewłaściwym posunięciem, ponieważ pozostałe zespoły mogłyby odebrać to negatywnie. Właśnie dlatego miał podjąć dość późną decyzję o tym, że w momencie ogłaszania współpracy Byków z Fordem pozostanie w cieniu, co nie zostało przekazane organizatorom na czas.
Co ciekawe, wspomniana stacja podała również, że głównodowodzący królową motorsportu pozostał w Stanach Zjednoczonych na cały weekend, by porozmawiać z podmiotami zainteresowanymi wejściem do serii.