Dyrektor generalny Formuły 1 wypowiedział się na temat przyszłości sprintów, odrzucając możliwość wdrożenia ich na każdy weekend wyścigowy.
Istniejący od 2021 roku format jest nieustannie forsowany przez władze królowej motorsportu, które zachowały go w nieco zmienionej formie na sezon 2023. Pierwsza okazja do sprawdzenia go w tym roku nastąpiła już w Baku, gdzie kierowcy rywalizowali w oddzielonym od niedzielnego Grand Prix krótszym wyścigu.
Jakość 100-kilometrowych zawodów w stolicy Azerbejdżanu pozostawiła wiele do życzenia, ale zarządca serii ocenił ją w pozytywny sposób. Podkreślił również, że format sprinterski może doczekać się poprawek przed GP Austrii oraz Belgii, czyli kolejnymi rundami bieżącej kampanii, w których znajdzie on swoje zastosowanie.
Omawiając ten wątek w rozmowie z analitykami z Wall Street, Domenicali wspomniał także o wyzwaniu, przed jakim wciąż stoi szefostwo F1, czyli przekonaniu bardziej konserwatywnych lub długowiecznych fanów do koncepcji sprintów.
- Oczywiście zrobiliśmy to [stworzyliśmy format sprinterski] w porozumieniu z zespołami i FIA - przyznał, cytowany przez Motorsport. - Jak wiecie, naszą ideą jest to, aby każdego dnia weekendu wyścigowego na torze nie brakowało akcji. Wynik pierwszego sprintu w tym roku był bardzo zachęcający. Każdy z naszych sponsorów, promotorów, partnerów medialnych oraz zespołów jest bardzo pozytywnie nastawiony do tego pomysłu.
- Oczywiście istnieją rzeczy, z których wyciągniemy jakieś lekcje. Pod koniec lata zobaczymy, czy jest jeszcze coś, czego możemy się nauczyć, aby radzić sobie lepiej. Ogólnie rzecz biorąc, pierwszy weekend sprinterski [w tym roku] był świetny. Jak zawsze w takich sytuacjach, gdy chcesz zrobić coś odmiennego, musimy mieć na uwadze reakcję tradycyjnych kibiców w dłuższej perspektywie. W przypadku nowych fanów zauważyliśmy jednak niezwykle pozytywny odbiór. Również promotorzy na to naciskali.
Włoch wyjawił, że sprinty nie staną się częścią każdego weekendu wyścigowego, ponieważ kierownictwu Formuły 1 zależy na zachowaniu umiaru. Celem władz sportu jest więc sprawienie, by krótkie wyścigi stanowiły jedynie wartościowy dodatek do kalendarza, a nie nieodłączny element wszystkich Grand Prix.
- Nie chcemy iść w kierunku rozgrywania wszystkich wyścigów w formacie sprinterskim - zapewnił. - Chcemy zachować ograniczoną liczbę [sprintów], być może coś w rodzaju 1/3 kalendarza. Naszym celem jest bowiem stworzenie czegoś wyjątkowego względem głównych zawodów, ale jednocześnie mającego sportową i marketingową wartość dzięki nagrodom. Uważam, że to właściwa droga.