Po zakończeniu sprintu F1 przed GP Chin 2025 sędziowie zajęli się dwoma incydentami. Za jeden z nich nałożona została kara i punkty karne.

Konsekwencje swojej jazdy poniósł Jack Doohan, który pod koniec sobotniej rywalizacji zderzył się z Gabrielem Bortoleto.

Australijczyk spróbował wyprzedzić Brazylijczyka w zakręcie nr 14 poprzez odważne nurkowanie. Niestety nie zdołał zrobić tego bez kontaktu na wysokości wierzchołka i został uznany za przeważająco winnego.

Doliczono mu 10 sekund, co nie zmieniło jego ostatniej pozycji, a także dodano mu dwa punkty karne, pierwsze w jego karierze.

Uzasadniając werdykt, sędziowie stwierdzili, że Doohan nie zadbał o to, aby manewr był przeprowadzony bezpiecznie oraz tak, jak nakazują przepisy.

- Zgodnie z wytycznymi Doohan nie miał prawa do tego zakrętu. Powinien był się wycofać z manewru, ponieważ prędkość, z jaką tam wpadł, następujące przyblokowanie koła oraz podsterowność doprowadziły do kolizji. To dlatego był przeważająco winny - czytamy w dokumentacji.

Jack brał udział w jeszcze jednym zajściu w tym samym miejscu, ale wtedy to nie on był w ofensywie. Na wcześniejszym etapie, również z daleka, zaatakował go Liam Lawson. Nowozelandczyk po wykonaniu nurkowania nie był w stanie pojechać ciasną linią na wyjeździe, a samochody finalnie znalazły się na kursie kolizyjnym.

Tamtym razem do kontaktu doszło już na samym wyjściu z nawrotu. Obyło się bez obracania bolidów, poważniejszych konsekwencji i żadnych kar. Mimo tego uzasadnienie sędziów jest dość zastanawiające.

Ci napisali bowiem, że to jadący przy tarce Doohan, a nie atakujący z niemałej odległości Lawson, powinien był zostawić rywalowi więcej miejsca. Ponownie zastosowano przy tym niesławne wytyczne, które - jak wynika z treści - znowu pozwalają na to, aby po osiągnięciu przewagi na wysokości wierzchołka mieć wyścigowy immunitet, a nawet zrzucić winę na broniącego się kierowcę, który i tak jest już wyprzedzony.

- Po zastosowaniu wytycznych jest jasne, że Lawson był wyraźnie z przodu na wierzchołku i miał prawo do wykorzystania całej szerokości toru na wyjeździe. To Doohan powinien więc zostawić Lawsonowi więcej miejsca na manewr. Do drobnej kolizji doszło właśnie dlatego, że tego nie zrobił. Ponieważ była to lekka stłuczka, to nie podejmowaliśmy żadnych działań - uzasadnili sędziowie.