Antonio Giovinazzi wyjawił, że przebicie prawej tylnej opony wyeliminowało go z walki o punkty w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Holandii. 

Włoch z dużymi nadziejami przystępował do dzisiejszych zmagań na torze Zandvoort, bowiem podczas sobotniej czasówki udało mu się wywalczyć wysoką, siódmą pozycję startową. 

Start rywalizacji nie poszedł jednak po myśli kierowcy Alfy Romeo, który na etapie pierwszego okrążenia stracił trzy pozycję na rzecz duetu kierowców Alpine i Daniela Ricciardo.

Anotnio

Następnie po przejechaniu sześciu kółek po wymianie ogumienia w bolidzie z numerem 99 doszło do przybicia jednej z opon, co poskutkowało dodatkową wizytą w alei serwisowej, a to z kolei całkowicie zrujnowało wyścig reprezentantowi składu z Hinwil, który finalnie uplasował się na czternastej lokacie.

- W prawym tylnym kole doszło do przebicia, ale na ten moment nie wiemy, dlaczego tak się stało. Uważam, że na tym etapie nasz wyścig został zakończony, gdyż musieliśmy zaliczyć o jeden postój więcej niż nasi konkurenci. Później było już po prostu bardzo trudno - przyznał Giovinazzi. 

Sam zainteresowany jest również przekonany, że gdyby nie ten problem, to mógłby powalczyć o dowiezienie do mety przynajmniej jednego punktu.  

- Na tym etapie znajdowałem się w punktach. Ciężko to teraz ocenić, aczkolwiek do tego feralnego momentu byłem w pierwszej dziesiątce.  

mety

27-latek odniósł się także do wydarzeń ze startu, gdzie musiał uznać wyższość swoich konkurentów.  

- Bardzo trudno było utrzymywać się na starcie bezpośrednio za poprzedzającym bolidem. Przejeżdżanie siódmego, ósmego, dziewiątego zakrętu przy tak wysokich prędkościach to było coś strasznego. Nie było tam szans na jakikolwiek atak.