Alexander Albon skomentował nerwowe rozmowy radiowe, jakie prowadził ze swoim inżynierem podczas dzisiejszego wyścigu F1 na Suzuce.

W rankingu najbardziej żywiołowych wypowiedzi radiowych zazwyczaj na próżno było szukać korespondencji prowadzonej przez Alexandra Albona. Jak pokazało jednak tegoroczne Grand Prix Japonii, poziom frustracji wywołanej zachowaniem Williamsa był w stanie wyprowadzić z równowagi nawet tajskiego kierowcę.

Ten najpierw miał pretensje o jakiś problem ze zmianą biegów i wyrażał się w sposób podwórkowy: - Te zmiany [biegów] są naprawdę złe. Co my z tym zrobiliśmy? Było ch****o na początku i tak samo jest, k***a, teraz - powiedział w komunikacie, który usłyszał cały świat w transmisji.

Zawodnik stajni z Grove krytycznie komentował też decyzje strategiczne swojego zespołu, co pojawiło się w przekazie: - Szczerze mówiąc, to, co robicie, jest totalnie bez sensu.

Więcej szczegółów dotyczących krytyki zespołu Albon udzielił już w zagrodzie medialnej, gdzie podszedł do sprawy spokojniej i z dużym uśmiechem.

- Myślę, że to był nudny wyścig, skoro moje radio stało się gorącym tematem! Szczerze mówiąc, to po prostu ja w samochodzie. Gdybyście śledzili moje radio przez cały czas, to usłyszelibyście tego więcej. Alex za kierownicą i Alex poza kokpitem to dwie różne osoby!

- Głównie denerwowało mnie to, że mieliśmy problemy z tymi zmianami biegów. Testowaliśmy coś przez cały weekend i wybraliśmy rozwiązanie, które nas zadowalało. Ale nie czułem się tak, jak gdyby było wykorzystywane. 

- W kwestii strategii chodziło o to, że Max był na torze, a my zjechaliśmy okrążenie później. Zamieniliśmy się pozycjami i czułem, że to była niepotrzebna strata czasu. On był za nami i daliśmy się wyprzedzić. To kosztowało nas jakieś 1,5 sekundy. Gdybyśmy zjechali okrążenie wcześniej, to nie stracilibyśmy aż tyle. Jeśli ma to jakiś sens, to właśnie dlatego byłem zły. 

Kierowca stwierdził również, że charakterystyka bolidu Williamsa znacząco zmieniła się w trakcie weekendu, co dodatkowo nie wpływało na zachowywanie spokoju i poprawę pewności siebie, niezbędnej na tak wymagającym torze jak Suzuka.

- Samochód nie był dziś przyjemny w prowadzeniu. Myślę, że wiatr w niektórych zakrętach nam nie sprzyjał. W piątek wyglądało to inaczej, ale dziś wszystko odwróciło się o 180 stopni.

- Nie było łatwo i czułem, że ogranicza nas balans przy wysokich i niskich prędkościach. Po prostu to były dwa różne rodzaje balansu, w zależności od typu zakrętu.