Fernando Alonso totalnie wściekł się po dzisiejszym wyścigu F1 w Singapurze, ostro krytykując Lewisa Hamiltona za jazdę bez hamulców. Jego zdaniem kierowca Ferrari stwarzał zagrożenie swoją jazdą, a za ignorowanie limitów toru powinien otrzymać surową karę. Sędziowie częściowo zgodzili się z Hiszpanem i przyznali jego rywalowi dodatkowe 5 sekund, co doprowadziło do zamiany miejsc.
Lewis Hamilton jako jedyny kierowca z czołówki jechał dziś na dwa pit stopy. Choć miał pod koniec świetne tempo, to nie mógł wyobrazić sobie gorszej końcówki wyścigu o GP Singapuru.
Kiedy na kilka okrążeń przed metą rywalizacji został puszczony przez Charlesa Leclerca, by rzucić się w pogoń za Kimim Antonellim, to na pewno nie zakładał, że będzie musiał drżeć o P7. Tak jednak się stało, gdy na kilka kółek przed metą jego hamulce uległy awarii.
Ferrari z numerem 44 musiało wyraźnie zwolnić, aby w ogóle myśleć o jakichkolwiek punktach. Hamilton następnie skupił się po prostu na tym, aby samochód ukończył dystans, niekoniecznie przejmując się przy tym przepisami. Nagrania pokazały, że parokrotnie w ogóle nie próbował zmieścić się w torze, jeżdżąc poboczami.
W międzyczasie gonił go Fernando Alonso, który chciał mu odebrać 7. lokatę. Hiszpan dopadł go bardzo późno, przed ostatnim zakrętem, ale nie zdołał wykonać manewru. Zabrakło mu do tego kilkuset metrów.
Jego uwadze nie umknęło zaś to, co wyczyniał Lewis. Dwukrotny mistrz miał pełną świadomość tego, że Hamilton ściął kilka sekcji, a po nieudanej pogoni zwyczajnie nie wytrzymał napięcia i wypowiedział się tak, jakby dym dosłownie wylatywał mu z uszu.
Alonso: - O ja p******ę, stary, nie wierzę w to. Nie mogę, k***a, w to uwierzyć. Nie wierzę, k***a. Naprawdę, k***a, nie wierzę. Nie wierzę, no k***a. Taka jazda bez hamulców jest niby bezpieczna?
Inżynier: - Nie, nie jest. Już się tym zajmujemy, a ty masz rację. Sprawdzamy limity toru i inne rzeczy. Zobaczymy, bo miał trochę zapasu [naruszeń do wykorzystania], a ty przełącz na tryb rozgrzewania. I tak zgarnąłeś P8, plus ładnie się podniosłeś.
Alonso: - Tak, tylko to powinno być j****e P7.
Inżynier: - Może jeszcze być!
Alonso: - Przecież nie możesz jechać tak, jakbyś był sam na torze. I co jeszcze? Wczoraj nie szanuje czerwonej flagi, a dzisiaj tor należy do niego. To chyba już za dużo.
Inżynier: - Hamilton przekroczył cztery ostrzeżenia za limity. Nie wiem, co będzie z tymi hamulcami.
Alonso: - Za to jest przynajmniej pięć sekund.
Inżynier: - Daliśmy z siebie wszystko stary. P8. Przepraszamy, że utrudniliśmy ci życie.
Alonso: - Nie możesz jechać samochodem w niebezpiecznym stanie. Mnie próbują czasem zdyskwalifikować za brak lusterka, a teraz on jedzie bez hamulców i to jest okej? No wątpię.
Inżynier: - Jego dwa ostatnie okrążenia trwały ponad 2 minuty i 9 sekund. Mocny występ, ładnie wyprzedzałeś i dobrze się to oglądało. Hamilton jest zgłoszony za limity toru i jazdę bolidem w niebezpiecznym stanie. Wkrótce się dowiemy.
Alonso: - To jasna sprawa. Dziękuję wam.
Hamilton ukarany, Alonso awansuje
Hamilton o godzinie 16:30 czasu polskiego udał się do sędziów, ale ci zajmowali się tylko kwestią limitów toru. Werdykt zapadł bardzo szybko.
Oficjalna dokumentacja mówi, że Brytyjczyk zaliczył dziś łącznie cztery szerokie wyjazdy, za co dostał standardową 5-sekundową karę. Ta zrzuciła go za Fernando Alonso w klasyfikacji GP Singapuru. Inne pozycje nie uległy zmianie.
- Podczas spotkania kierowca przyznał, że opuścił tor kilkukrotnie, gdyż starał się zarządzać usterką hamulców. Po dodatkowej analizie i biorąc pod uwagę wyjątki, które przewidują wytyczne, sędziowie stwierdzili, że nie był to uzasadniony powód opuszczenia toru. Dlatego też postanowiono nałożyć standardową karę, czego nie podważał ani zespół, ani sam zawodnik - czytamy w uzasadnieniu.
Ładowanie danych