Najbardziej doświadczony kierowca F1 z obecnej stawki, Fernando Alonso, skomentował ostatnie głośne doniesienia na temat niepewnej przyszłości Maxa Verstappena w Red Bull Racing. Po informacjach o spotkaniu kryzysowym i tarciach w zespole Holender ponownie jest łączony z konkurencją, w tym z Astonem Martinem czy Mercedesem.
Problematyczny występ ekipy z Milton Keynes w Bahrajnie doprowadził do kolejnej lawiny spekulacji o dalszych losach czterokrotnego mistrza świata. Plotki nasiliły się jeszcze bardziej, gdy okazało się, że w garażu ekipy po wyścigu doszło do kłótni pomiędzy menadżerem kierowcy i Helmutem Marko.
Choć Verstappen posiada umowę z Bykami do końca 2028 roku, to żadną tajemnicą nie jest, iż jego kontrakt zawiera stosowną klauzulę wyjścia. Ta umożliwia przedwczesne zerwanie współpracy w określonych przypadkach, takich jak np. brak odpowiedniej konkurencyjności samochodu.
Zainteresowanie usługami zawodnika już od dłuższego czasu wykazują dwa obozy, a mianowicie Mercedes oraz Aston Martin. O podmiocie zarządzanym przez Lawrence’a Strolla mówi się ze względu na wielką ambicję właściciela, która może nie zatrzymać się na transferze Adriana Neweya i Hondy. W takim scenariuszu ktoś jednak musiałby zrobić Verstappenowi miejsce, a jak powszechnie wiadomo, Lance Stroll posiada zabetonowany fotel w ekipie swojego ojca. Drugi kokpit, w którym zasiada Fernando Alonso, jest zarezerwowany przynajmniej do końca przyszłorocznej kampanii.
Wątek potencjalnego transferu Maxa był dziś jednym z ważniejszych tematów w Dżuddzie i nie ominął także Fernando Alonso. Pytano go i o ryzyko przedwczesnej utraty miejsca na rzecz Verstappena, i chęć powitania go jako nowego kolegi. Hiszpan bardzo łagodnie podszedł do tej sprawy i zaznaczył, że nie czuje żadnego zagrożenia.
- Nie sądzę, żeby do tego doszło, ponieważ mam kontrakt na przyszły rok - powiedział Fernando Alonso. - Widzę te plotki. Aktualny mistrz świata bywa czasem łączony z innymi zespołami i możliwym odejściem z Red Bulla. W tym przypadku w gronie najpoważniejszych opcji wyróżnia się Mercedesa, Astona Martina oraz Ferrari. To pokazuje, że projekt, w który jestem zaangażowany, ma świetlaną przyszłość.
- Zawsze to powtarzam, nawet w zeszłym roku, kiedy przedłużyłem kontrakt - będę ścigał się tak długo, dopóki będę szybki i konkurencyjny, a zespół będzie mnie potrzebował za kierownicą. Jasne jest to, że mój kontrakt będzie znacznie dłuższy niż moja kariera wyścigowa. Gdy zakończę regularne starty, to nadal będę związany z Astonem Martinem, ale już w innej roli. Jeżeli za jakiś czas uda się wygrać mistrzostwa, a mnie już nie będzie za kierownicą, to nadal będę czuł dumę z tego projektu.