Alpine w końcu znalazło człowieka, który przejmie obowiązki szefa zespołu F1. Następcą Olivera Oakesa, który w nietypowych okolicznościach nagle postanowił zrezygnować ze stanowiska, zostanie Steve Nielsen.

Formalnie Nielsen przejmie fotel dyrektora zarządzającego, więc nie będzie stuprocentowym szefem, aczkolwiek do jego zadań będzie należało dowodzenie ekipą w fabryce. Pracę rozpocznie 1 września 2025, czyli przed GP Włoch. Do tego czasu większość obowiązków spoczywać będzie na Flavio Briatore, który następnie i tak pozostanie najważniejszą osobą.

Dla Brytyjczyka jest to powrót do miejsca, w którym w latach 2005-2006 święcił sukcesy na poziomie mistrzowskim. Później odszedł do konkurencji, pracując m.in. w Toro Rosso czy Williamsie, a potem w Formule 1 i FIA. 

To nazwisko kilkukrotnie przewijało się przez nagłówki mediów w ostatnich latach. Nielsen ma świetną reputację i doskonale zna się na sprawach sportowych, przez co był uznawany za ważną postać organów zarządzających. Jego zaledwie 11-miesięczny pobyt w FIA potraktowano jak dużą porażkę Federacji, gdyż ta nie potrafiła zatrzymać w swoich szeregach takiego człowieka. Teraz trafi do organizacji, która również nie jest w tym szczególnie dobra.

Nie jest to jednak jedyny transfer Alpine, który ogłoszono dzisiaj. Pochwalono się też przyjściem Krisa Midgleya, nowego szefa rozwoju aerodynamiki. To także powrót do Enstone. Midgley w 2013 roku zamienił je na Maranello, a teraz zechciał wrócić do Wielkiej Brytanii.

Kolejnym nowym nabytkiem jest Guy Martin, dyrektor globalnego marketingu, który pożegnał się z Visą, aby przyjść do Alpine. Współpracował tam m.in. z zespołem Racing Bulls, a poza tym był zaangażowany w igrzyska olimpijskie, Formułę E, Puchar Narodów Afryki, NFL International, FIFĘ czy Disneya.