Sędziowie GP Austrii 2025 mieli trochę pracy przy okazji dzisiejszego wyścigu F1. Karę cofnięcia na starcie GP Wielkiej Brytanii otrzymał Andrea Kimi Antonelli. Poza nim punkty karne przyznano również Yukiemu Tsunodzie i Franco Colapinto.

Mimo spowodowania wypadku na pierwszym okrążeniu arbitrzy zechcieli pochylić się nad zachowaniem Antonellego. Był to dość duży błąd, który wykluczył Verstappena z dalszej jazdy, więc można było spodziewać się kary. Włoch przyznał się do pomyłki, ale przedstawił ją nieco inaczej, niż można było zakładać.

Tłumaczył, że zblokował tylne koła w normalnym punkcie hamowania i z tego powodu został zmuszony do puszczenia hamulców oraz pojechania w prawo, chcąc uniknąć kolizji z Liamem Lawsonem. Właśnie przez to miał mniejszą przyczepność na brudnej stronie i nie był w stanie zwolnić wystarczająco, aby nie wpaść na rywali z przodu.

To natomiast nie wystarczyło, aby zdjąć z siebie winę. Antonellego w Wielkiej Brytanii czeka więc cofnięcie o trzy pozycje. Na jego koncie pojawiły się też pierwsze w F1 punkty karne - 2 z 12 potrzebnych do zawieszenia.

- Arbitrzy stwierdzili, że choć incydent zdarzył się na pierwszym okrążeniu, to inne bolidy nie miały wpływu na doprowadzenie do kolizji. To dlatego kierowca samochodu nr 12 ponosi stuprocentową odpowiedzialność, a łagodniejsze podejście do startu wyścigu nie ma zastosowania. Sędziowie rozumieją jednak, że nie była to wyraźna próba nurkowania, lecz skutek wykonania uniku po zblokowaniu kół. Ponieważ zawodnik nie był w stanie kontynuować jazdy, to należy mu się kara cofnięcia na starcie kolejnej rundy - czytamy w uzasadnieniu.

W trakcie samego wyścigu ukarano natomiast Yukiego Tsunodę i Franco Colapinto. Japończyk wjechał w Argentyńczyka, za co otrzymał 10 sekund, a sam kierowca Alpine w przedziwny sposób zepchnął Oscara Piastriego na trawę przy dublowaniu.

Za te zajścia przyznano odpowiednio 2 i 1 punkt karny. Tsunoda zwiększył stan konta do 4 z 12, a u Colapinto saldo wynosi już 3/12. Franco został potraktowany łagodniej, gdyż uznano, że bardzo trudno było mu dokładnie ocenić, gdzie w zakręcie nr 3 znajdował się Piastri.