Po wczorajszym sprincie F1 Oliver Bearman myślał, że jest już zawieszony na jeden wyścig. Tak się oczywiście nie stało, a zawodnik na gorąco prawdopodobnie źle zinterpretował przepisy przyznawania punktów karnych.

Brytyjczyk jest obecnie tym kierowcą Formuły 1, który ma przy swojej superlicencji najwięcej karnych oczek - 10. Taka liczba sprawia, że jakikolwiek incydent, po którym zostanie mu wlepiona standardowa sankcja, zawiesi go na jedną rundę.

Oczywiście mowa tu o takich zajściach, za które faktycznie przyznaje się tego typu dodatkową karę. Obecnie nie za wszystko można dostać punkty, a zyskanie przewagi poza torem nie jest jedną z takich rzeczy. O tym zapomniał jednak sam Bearman.

Gdy dowiedział się, że po walce z Antonellim nałożono na niego +10 sekund, to pomyślał, że poszły za tym także typowe dwa punkty. W takim scenariuszu faktycznie czekałby go odpoczynek. 

- Dziś czułem się źle potraktowany. W zasadzie to przez minutę myślałem, że dostałem już zawieszenie na jeden wyścig. Naprawdę zdrowo się wkurzyłem. Na szczęście tak nie jest, ale po tym, co się stało, mam w sobie trochę złości - opowiadał reprezentant Haasa.

- Do tego dochodzi to, z jakimi trudnościami wiąże się ten weekend. Jako debiutant przyjeżdżam na tak wyboisty tor, wyjątkowy i oceniany przez kierowców jako trudny, a jeszcze mamy tu weekend ze sprintem. Poza tym dopiero na kwalifikacje do sprintu dostałem poprawki. Miałem przed sobą sporo do nauki i wiedziałem, że to będzie wyzwanie. 

Kara kosztowała więc Bearmana nie udział w jednym wyścigu, lecz jeden punkt za wjechanie na metę sprintu na P8. Oliver nie był szczególnie zasmucony taką utratą, aczkolwiek denerwował go fakt, że za drobny błąd poniósł duże konsekwencje. Dodatkowo wyjaśnił też, dlaczego nie oddał swojej lokaty dobrowolnie.

- Ta kara jest po prostu głupia. 10 sekund za coś takiego? Nie chcę mówić czegoś, czego mówić nie powinienem, lecz czułem się źle potraktowany - kontynuował 20-latek.

- Ocenialiśmy to wtedy tak, że z powodu natychmiastowego wyjazdu samochodu bezpieczeństwa nie było za dużo czasu na reakcję [oddanie miejsca]. Z mojej perspektywy to było naprawdę marginalne. Gdy zaatakował mnie [Antonelli], to w ciągu tych dwóch dziesiątych sekundy pomyślałem sobie o 10 stronach [wytycznych] i jakoś nie mogłem wyczuć, gdzie dokładnie był [Kimi]. Zostawiłem to zespołowi, natomiast w momencie, gdy oni byli w stanie podjąć decyzję, mieliśmy już neutralizację.

- P8, P9, P20, nie za bardzo mnie to obchodzi. Szkoda o tyle, że wcześniej mieliśmy dużo szczęścia, a ja ledwo trzymałem się tej 8. pozycji. Zostałem wypchnięty, ale nie wiem, może zwyczajnie jutro nie będę próbował z nikim walczyć.