Tekst: Bruno Wilk

Zak Brown przewiduje, że Max Verstappen może wkrótce opuścić Red Bull Racing. Zdaniem CEO McLarena czterokrotny mistrz świata F1 powinien udać się w jednym kierunku - do Mercedesa.

Plotki o możliwym odejściu Verstappena z Red Bulla pojawiły się już na początku 2024 roku. Był to jeszcze w okres dominacji zespołu, ale szalała wtedy tzw. afera obyczajowa z udziałem Christiana Hornera.

Choć później sytuacja trochę się uspokoiła, to wraz ze zbliżającą się nową erą w F1 spekulacje te zaczęły nabierać na sile. Odejście paru osób z ekipy, spadająca forma sportowa i niepewność związana z własnymi silnikami na 2026 rok są uznawane za główne czynniki, które mogą skłonić Maxa do przemyślenia swojej przyszłości. Najważniejsza wydaje się tu oczywiście wizja kolejnych sukcesów.

To właśnie ten temat znalazł się ostatnio na celowniku Zaka Browna, który udzielił większego wywiadu dla The Telegraph i wystosował pierwszą w tym sezonie szpilkę w stronę Red Bulla. Dyrektor generalny McLarena nie pała zbyt wielką sympatią do zespołu z Milton Keynes, a zwłaszcza do jego szefa, Christiana Hornera.

- [Nasza wrogość] jest prawdziwa - stwierdził Amerykanin. - Nie ma pomiędzy nami sympatii. Nie podoba mi się, w jaki sposób funkcjonuje. On zapewne tak samo myśli o mnie. Ale moim zdaniem to dobre dla sportu. Potrzebujemy różnych charakterów i rywalizacji. Niektóre są przyjacielskie, sportowe, a inne trochę ostrzejsze. Zawsze tak było.

Tą najgłośniejszą częścią wypowiedzi była ta na temat Maxa Verstappena. Choć Holender ma podpisany kontrakt z Red Bullem do 2028 roku, to Brown podkręcił atmosferę swoją wyrazistą opinią. Powiedział, że do zmiany barw może dojść już wkrótce.

- Myślę, że [Max] odejdzie pod koniec tego roku, najprawdopodobniej do Mercedesa.

Brown podał oczywiście jakieś argumenty. Sugerował się stabilnością zespołu oraz doskonałym przygotowaniem do zmian na 2026 rok, kiedy to kluczową rolę w F1 ponownie odegra silnik. W sezonie 2014, podczas ostatniej rewolucji w jednostkach napędowych, to właśnie stajnia z Brackley dysponowała dominującym motorem, a reszta konstruktorów potrzebowała kilku lat, by ją dogonić.

- W ostatnich dziesięciu latach zdobyli mistrzostwo siedem czy osiem razy - kontynuował. - W zeszłym roku wygrali pięć wyścigów. Są stabilni. Wiemy, że Toto [Wolff] lubi Verstappena. I myślę, że wszyscy czujemy, że dział High Performance Powertrains jest najlepiej przygotowany na nowe regulacje silnikowe.

Nie bez znaczenia jest również sytuacja kontraktowa. Obecne umowy zawodników Mercedesa wygasają z końcem 2025 roku, co otwiera przestrzeń do ewentualnych zmian w składzie kierowców. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, by w przypadku transferu Verstappena jego partnerem został skonfliktowany z nim George Russell, szczególnie patrząc na to, iż Toto pokłada wielką nadzieję we wręcz "verstappenowym" talencie Kimiego Antonellego.

Mimo takiej opinii Browna sam Wolff powiedział w Australii, że ma do tej sprawy trochę inne podejście. W minionym sezonie Toto nie ukrywał, iż starał się "flirtować" z Maxem. Teraz ma już tego nie robić.

- Nie będę flirtował z innymi, jeśli jestem w dobrym związku. I to dotyczy również tego roku - zadeklarował Austriak.

- W tej chwili ten temat nie jest na radarze. Nie planuję odciągać uwagi od moich kierowców. Muszę upewnić się, że George wkrótce będzie miał coś na horyzoncie, czy też po prostu będzie miał kontrakt.

Mercedes nie jest jedyną opcją dla Verstappena. Drugim zespołem, który może spróbować go pozyskać, jest Aston Martin. Brytyjska ekipa, należąca do Lawrence’a Strolla, stara się budować swoją pozycję w F1 i ma ambitne plany na przyszłość. Kluczową rolę może odegrać tu Adrian Newey, legendarny inżynier, który miał ogromny wkład w sukcesy Red Bulla.

Dodatkowo od 2026 roku Aston Martin będzie korzystał z jednostek napędowych Hondy - tych samych, które napędzały Verstappena do tytułów mistrza świata w 2021, 2022, 2023 i 2024 roku. Dla kierowcy, który doskonale zna te silniki i ma świetne relacje z Japończykami, może to być kusząca opcja. Zak Brown jednak podchodzi do tego scenariusza sceptycznie:

- Jakkolwiek genialny jest Adrian, a jest najlepszym inżynierem w historii, potrzeba przecież całego zespołu. To nie tylko projektowanie bolidu, ale także kultura pracy, a jej budowa wymaga czasu - podkreślił Brown.