Sezon wakacyjny w F1 powoli dobiega końca, a co za tym idzie, w środowisku zaczynają pojawiać się interesujące informacje. Obecnie na tapecie znajduje się nowy zespół, Cadillac, który według kilku zagranicznych raportów ma być bardzo blisko oficjalnego potwierdzenia swoich kierowców na sezon 2026. Jak się okazuje, ma nim zostać Valtteri Bottas, a wkrótce dołączyć do niego może inne spore nazwisko, czyli Sergio Perez. W tle przewija się też ciekawy test z wykorzystaniem bolidu Ferrari.

Przyszłoroczna kampania w F1 będzie wyjątkowa z wielu względów, a jednym z nich jest rozszerzenie stawki o nowy podmiot. Mowa w tym przypadku o projekcie Cadillaca, który po wielu przygodach oficjalnie dostał zielone światło od władz sportu i w przyszłym sezonie dołączy do rywalizacji.

Nowy zespół w trakcie przygotowań potwierdził już m.in. nazwisko szefa oraz to, że do momentu stworzenia własnego silnika korzystać będzie z pomocy Ferrari. Najciekawszy dla kibiców wątek, a mianowicie dobór kierowców, to wciąż niepotwierdzona rzecz, aczkolwiek według wielu zagranicznych raportów już na dniach możemy spodziewać się pierwszych oficjalnych ogłoszeń w tym zakresie.

Bottas o krok od powrotu do F1

W środę mocny sygnał w tej sprawie wypuściły dobrze poinformowane w padoku serwisy RacingNews365 oraz Formula.hu. Według tych mediów Amerykanie mieli podpisać już umowę z pierwszym zawodnikiem na sezon 2026, a wybór w tym przypadku padł na obecnego rezerwowego Mercedesa, Valtteriego Bottasa. Sugeruje się, że oficjalne ogłoszenie tej nowiny ma nastąpić w przyszłym tygodniu, czyli tuż przed GP Holandii.

Inne raporty, takie jak PlanetF1, różnią się delikatnie i donoszą z kolei, że kontrakt z Finem nie został jeszcze oficjalnie podpisany, ale obie strony są na dobrej drodze do zawarcia porozumienia. Parafka na dokumencie ma być już tylko kwestią czasu. 

Bottas kilka tygodni temu był łączony z powrotem do zmagań w tym sezonie, jako następca słabo spisującego się Franco Colapinto, aczkolwiek o takim ruchu nie mówiło się ostatnio nic więcej.

Perez pewny od dawna?

Skład nowej stajni był tematem wielu dyskusji i spekulacji. Czasem wspominano o chęci ściągnięcia jednego z młodych kierowców, a w tle przewijały się przeróżne nazwiska, te mniej realne (jak Colton Herta), te naturalne (jak Zhou Guanyu, którego menedżerem był szef Cadillaca), czy te interesujące i ciekawe (jak Felipe Drugovich). Niektóre z plotek wskazywały nawet, że Brazylijczyk mógł mieć silną pozycję, lecz pisano o tym przed doniesieniami o Bottasie czy podejściu General Motors, które miało stawiać możliwości zawodników na pierwszym miejscu.

Już od dobrego miesiąca bardzo wyraźnie wydawało się, że Cadillac rozpocznie swoją przygodę w F1 z przynajmniej jednym - a najprawdopodobniej dwoma - bardzo doświadczonymi kierowcami. W połowie lipca anglojęzyczny serwis AutoEvolution przekazał, że Sergio Perez jest już pewny swojej umowy i powrotu do ścigania.

Tamten raport nie poniósł się aż tak szeroko, gdyż nie jest to portal skupiony na tego typu newsach, aczkolwiek nam udało się dowiedzieć, na czym oparli się dziennikarze. Tekst pojawił się wcześnie, gdy nie wszystko było przyklepane, ale przy dużej pewności, iż właśnie tak będzie. 

W trakcie wakacji PlanetF1 przypomniało tę historię i wskazało, powołując się na własne źródła, że Checo jest już o krok od powrotu do F1. W artykule twierdzono, że do oficjalnego ogłoszenia ma dojść na torze Monza, tydzień po GP Holandii. 

Cadillac stawia na doświadczenie...

Jeżeli wszystko się potwierdzi, Cadillac zabezpieczy swój skład z paromiesięcznym wyprzedzeniem i zaliczy mocne zamknięcie wakacji, trafiając na nagłówki dwa razy w ciągu dwóch rund.

Tym samym ekipa kierowana przez Graeme'a Lowdona może wejść w nową erę F1 przy wsparciu dwóch bardzo doświadczonych kierowców, których wiedza - szczególnie wiedza o funkcjonowaniu czołówki - może okazać się nieoceniona przy nowych regulacjach.

Jasne jest również to, że ściągnięcie Pereza ma nie tylko charakter czysto sportowy, jak w przypadku Bottasa, którego główne atuty to solidność, bezkonfliktowość i staż. Checo przy okazji wniesie do zespołu spory zastrzyk gotówki dzięki swoim sponsorom.

Obaj za to przyjdą tam z misją odbudowania swoich pozycji, które zachwiały się potężnie w sezonie 2024. Choć dziś na zjazd Meksykanina czy to, jak marnym sprzętem dysponował Fin, patrzy się trochę inaczej, to przed tym duetem i tak jest bardzo ważny sezon, gdyż powodzenie może dać im szansę trzymania się ciekawego producenta przez kilka dobrych lat.

Oczywiście warto pamiętać, że termin ogłoszeń nie jest stuprocentowo pewny i wynika z przecieków, a tego typu sprawy potrafią się dynamicznie zmieniać, np. gdy w padoku wypłynie coś, co zwyczajnie ma większy kaliber. Jasne wydaje się jednak to, że finalizacja składu jest blisko, gdyż zegar cały czas tyka, a sezon 2026 zbliża się wielkimi krokami.

...i na Ferrari

Wokół debiutu Cadillaca w F1 od pewnego czasu przewija się jeszcze jeden bardzo interesujący wątek. Już w czerwcu Auto Motor und Sport donosił, że zespół może zabrać się do pracy na torze jesienią. Oczywiście przy braku bolidu byłoby to nieco problematyczne, aczkolwiek tu z pomocą ma przyjść Ferrari, czyli przyszły dostawca jednostek napędowych, dopóki GM nie zbuduje fabrycznego silnika.

Amerykanie mają chcieć wypożyczyć czerwony samochód, potencjalnie SF-23 z sezonu 2023, aby odbyć nim jazdy testowe i przetrenować wiele operacji wyścigowych w praktyce, w naturalnym środowisku. Jeżeli za kierownicą usiedliby Bottas i Perez, byłoby to wyjątkowe zestawienie, patrząc na to, że to byli reprezentanci kolejno Mercedesa oraz Red Bulla.

Przedstawiciele Cadillaca już od kilku wyścigów bieżącego sezonu z bliska przyglądają się zresztą pracy w padoku oraz wykonują praktyczne działania m.in. w zakresie strategicznym. W fabryce odbywają się za to symulacje pracy, dokładnie na wzór tego, co robi się od czwartku do niedzieli w trakcie Grand Prix.