FIA stanęła w obronie Liama Lawsona po tym, jak Meksykanie obwinili go za nieprawidłowe zachowanie z pierwszej fazy ostatniego wyścigu. W słynnym zajściu porządkowi mogli wpaść pod koła bolidu F1, gdyż zawiodły procedury lub inni ludzie, a nie sam zawodnik.
W środę i czwartek jednym z głównych tematów w branżowych mediach było bardzo dziwne oświadczenie meksykańskiego automobilklubu (OMDAI) na temat wyjątkowo niebezpiecznej sytuacji z początku ostatniej rundy. Na trzecim okrążeniu niedzielnej rywalizacji Liam Lawson był o włos od przejechania dwóch porządkowych w sekcji 1-3. Naturalnie nie mogło umknąć to uwadze FIA, która już po wyścigu zapowiedziała swoje dochodzenie.
Komunikat Meksykanów był więc bardzo zaskakujący. Nie tylko pojawił się szybko, zanim Federacja zakończyła swoje prace, lecz przede wszystkim po prostu zrzucił winę na zawodnika. Choć materiały z F1TV pokazują ostrożne pokonanie zakrętu i dużą kontrolę, to wytknięto mu zbyt szybką jazdę oraz brak reakcji kierownicą.
Tak jednostronne oświadczenie, które miało więcej wspólnego z przepychanką w social mediach niż dbaniem o dobro motorsportu, musiało doczekać się reakcji FIA. Ta przyszła w piątkowe popołudnie, w bardzo zgrabnej formie.
Rzecznik francuskiej organizacji przekazał dziś mediom swoje stanowisko, które oczyszcza Lawsona z jakichkolwiek zarzutów o złe zachowanie i zapowiada podzielenie się konkretnymi wnioskami za jakiś czas.
- Chociaż analiza incydentu jeszcze trwa, to podkreślamy, że każda sytuacja, w której porządkowi znajdują się na torze przed jadącymi bolidami, jest z gatunku tych, których nigdy nie chcemy widzieć. Z tego powodu zupełnie naturalne jest to, że takie zajście przyciągnie sporą uwagę i wywoła lawinę komentarzy - podała dziś FIA.
- Na szczęście nie doszło tu do żadnych poważnych konsekwencji, aczkolwiek i tak jesteśmy w trakcie przeprowadzania wewnętrznego dochodzenia, aby zrozumieć, co dokładnie się stało, podobnie jak zidentyfikować obszary, w których procedury mogą zostać usprawnione. Otwarcie i transparentnie współpracujemy z OMDAI (meksykańskim automobilklubem) oraz Racing Bulls. Naszym głównym celem jest znalezienie wspólnego gruntu, a ten zawsze zakłada poprawę bezpieczeństwa w naszym sporcie.
- Jak to zwykle bywa przy wszystkich poważnych incydentach, pełna analiza zajmie trochę czasu, gdyż wymagane jest zebranie kompletu materiałów, a także komunikacji radiowej, która odbywa się w wielu językach i dotyczy przeróżnych stron. Następnie należy zsynchronizować to wszystko ze sobą. Gdy natomiast ukończymy przegląd zajścia, to podzielimy się wnioskami.
- Po przejrzeniu telemetrii z incydentu możemy zaś potwierdzić, że kierowca samochodu nr 30, Liam Lawson, zwolnił w sposób odpowiedni oraz prawidłowo zareagował na żółte flagi, które pokazano w tamtej sekcji toru. Zahamował wcześniej niż na poprzednich okrążeniach, a zakręt nr 1 pokonał wyraźnie wolniej. Kierowca nie ponosi winy za to, co się stało.
- Na koniec chcielibyśmy wyrazić nasze szczere podziękowania dla wolontariuszy i porządkowych za ich profesjonalizm oraz dedykację. Bez nich nie moglibyśmy bezpiecznie organizować naszych zawodów sportowych.
Zespół Lawsona, Racing Bulls, nie reagował przesadnie na niedawny komunikat OMDAI. Dziś jedynie przypomniał mediom, że dobrze byłoby przedstawić również tę wersję wydarzeń, pod którą podpisała się FIA.

