Przed rozpoczęciem weekendu F1 w Kanadzie dyrektor Racing Bulls udzielił bardzo ciekawej deklaracji o tym, że zrobi wiele - łącznie z wykorzystaniem kajdanek - aby tylko nie wypuścić Isacka Hadjara do Red Bull Racing. Możliwe jednak, że żadne narzędzia nie będą potrzebne, bo kierowca nie czuje się gotowy do zostania kolegą Maxa Verstappena.

W ostatnich tygodniach w środowisku F1 ponownie nasiliły się spekulacje na temat obsady drugiego fotela Czerwonych Byków. Ma to związek z postawą Yukiego Tsunody, który wciąż zmaga się z charakterystyką RB21. Jego sytuacji naturalnie nie polepszał fakt, że po wielkim wypadku na torze Imola zespół zmuszony był zainstalować mu starszą specyfikację wielu części. To oczywiście odbiło się na wydajności pakietu, ale uwagę przyciągnął przede wszystkim wybitnie słaby występ w Hiszpanii.

W obliczu takiego rozwoju wydarzeń zaczęto delikatnie spekulować, czy Japończyk wkrótce nie podzieli losu Liama Lawsona i wielu innych kierowców, a jego miejsce zostanie przejęte przez świetnie spisującego się w swoim debiutanckim sezonie Isacka Hadjara. Francuz już kilka razy w tym roku zaimponował w trakcie sobotnich i niedzielnych zmagań, a na swoim koncie zgromadził 21 punktów, co daje mu 9. miejsce w klasyfikacji generalnej.

Na kilka dni przed rozpoczęciem aktywności związanych z Grand Prix Kanady 2025 do tej sprawy odniósł się Peter Bayer z Racing Bulls. Austriak w rozmowie z Blickiem w wyjątkowy sposób zaznaczył, że optymalnym scenariuszem dla Hadjara byłoby pozostanie w obecnym miejscu, co w praktyce pozwoli mu lepiej zaadaptować się do wszelkiego rodzaju aspektów wyścigowego rzemiosła. 

- Na litość boską, nie zabierajcie nam tego talentu zbyt wcześnie! - stwierdził Bayer, zapytany o potencjalny awans swojego podopiecznego do RBR. - On powinien pozostać w obecnym zespole do końca 2026 roku, aby dobrze poznać ten biznes. Do tego czasu prawdopodobnie będziemy musieli przykuć go kajdankami.

Sam Hadjar przyznał już w czwartek w Montrealu, że nie czuje się jeszcze gotowy na taki przeskok. Jednocześnie podkreślił, że chciałby zbierać dalsze doświadczenie w barwach juniorskiego zespołu.

- Nie czuję się gotowy na to i takie są fakty - powiedział Hadjar. - Uważam, że lepiej będzie, jeśli zbiorę doświadczenie tu, gdzie jestem. Cieszę się każdym weekendem i cały czas uczę się wielu nowych rzeczy. Bardzo lubię jeździć moim obecnym bolidem, a co przyniesie przyszłość, to się okaże. Jako junior Red Bulla jestem za to świadomy trajektorii, która z czasem zakłada jeżdżenie dla seniorskiego składu. 

20-latek nie ukrywa także, że patrząc na przykłady Lawsona i Tsunody, jego przedwczesny awans do Red Bulla może nie być korzystny w odniesieniu do rozwoju jego obiecującej kariery w Formule 1. 

Zapytany, czy potencjalny awans mógłby mu teraz zaszkodzić, kierowca odparł: - Można tak powiedzieć. Liam i Yuki są świetnymi kierowcami, więc to normalne, że tak myślę.  

- Jestem jednak ciekawy jazdy u boku Maxa. Problem tkwi w tym, że dotychczas nie doświadczyłem jazdy trudnym samochodem. Do tej pory moje bolidy były bardzo spójne i nie należały do najtrudniejszych w prowadzeniu.

- Nie miałem jeszcze takiego weekendu, w którym samochód sprawowałby się fatalnie. Nie mam więc doświadczenia w doprowadzaniu bolidu z niskiego do maksymalnego poziomu osiągów w jeden weekend.

- Tym samym również w aspekcie technicznym muszę dokonać postępów. Kluczowe jest tutaj zrozumienie, czego potrzebuje bolid F1, aby jechać szybciej. Jako kierowca musisz oczywiście posiadać naturalną szybkość. Albo ją masz, albo nie, a odłam techniczny to już nieco szerszy temat.