Po dzisiejszym wyścigu F1 Lewis Hamilton dostał karę przesunięcia, która dotknie go akurat w domowej rundzie Ferrari, GP Włoch. Ostra walka Charlesa Leclerca z Georgem Russellem nie przyniosła natomiast żadnych konsekwencji.
Hamilton pojawił się na radarze sędziów jeszcze przed rozpoczęciem GP Holandii, gdyż swoje przewinienie popełnił na okrążeniach zapoznawczych. Precyzując, siedmiokrotny mistrz zignorował podwójne żółte flagi oraz zbyt szybko poruszał się na wjeździe do alei serwisowej. To o tyle istotne i poważne naruszenie reguł, że akurat na Zandvoort dyrektor wyścigu nakazał, aby wykazywać się tam większą ostrożnością.
Wykroczenie kierowcy Ferrari mogło skutkować surowymi konsekwencjami, ale analiza została odłożona na później. Wobec kraksy, która wykluczyła Lewisa z dalszej jazdy i uniemożliwiła doliczenie czasu, znalazł się on w trudnym położeniu, gdyż można było go ukarać jedynie cofnięciem w kolejnym wyścigu. Tak też się stało, a Hamilton poza karą +5 miejsc dostał ponadto 2 punkty karne. To dopiero pierwsze oczka na jego koncie.
- Ze względu na naturę toru dyrektor wyścigu poinformował wszystkich uczestników, że w ostatnim zakręcie będą obowiązywać podwójne żółte flagi. Było to spowodowane chęcią zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim, którzy znajdują się na polach startowych i w alei serwisowej - czytamy w uzasadnieniu.
- Przepisy wymagają, aby każdy kierowca, który przejeżdża przez minisektor z żółtą flagą, dokonał „znaczącej redukcji prędkości". Przejrzeliśmy telemetrię w systemie FIA oraz poprosiliśmy zespół o dostarczenie swojej. To wszystko zajęło trochę czasu, co opóźniło decyzję.
- Artykuł 44.1 wymaga, aby kierowcy, którzy zaliczają więcej niż jedno okrążenie zapoznawcze, pokonali wjazd do alei ze „znacząco zredukowaną prędkością". Dane pokazały, że Hamilton wjechał w minisektor z żółtą flagą 20 km/h wolniej niż w treningach oraz zmniejszył aplikację gazu o 10-20%, a także odpuścił gaz i zahamował 60 metrów wcześniej, gdy wjeżdżał do alei.
- My jednak nie zgodziliśmy się z tym, że 20 km/h to wystarczająca redukcja prędkości przy podwójnych żółtych flagach. Nie uznaliśmy też, że prędkość, z jaką kierowca pokonał wjazd do alei, była znacząco zredukowana.
- W takim przypadku wytyczne przewidują standardową karę przesunięcia o 10 miejsc na starcie następnego wyścigu, aczkolwiek patrząc na to, że doszło tu do redukcji prędkości i wcześniejszego hamowania, postanowiliśmy potraktować to jako okoliczności łagodzące i nałożyć karę cofnięcia o 5 miejsc.
Inny werdykt zapadł ws. Charlesa Leclerca i George'a Russella, którzy stoczyli bardzo twardą walkę . Zwycięsko wyszedł z niej Monakijczyk, ale nie było jasne, czy wszystko odbyło się zgodnie z regułami.
Ostatecznie nie wykazano, aby którykolwiek z nich dopuścił się czegoś nieodpowiedniego. Sędziowie nie byli w stanie udowodnić szerokiego wyjazdu kierowcy Ferrari, a przy analizie potencjalnej kolizji oparli się na opinii zawodników.
- Korzystając z wytycznych, oceniliśmy, czy którykolwiek z uczestników był w stanie zrobić coś w inny sposób. Sprawdziliśmy też, czy Leclerc pozostał na torze w zakręcie nr 12, lecz dostępne dowody były niejasne. Przedstawiciele obu zespołów stwierdzili zgodnie, że nie było wyraźnego materiału, który pokazywałby, iż samochód nr 16 opuścił tor - czytamy w uzasadnieniu.
- Obaj kierowcy byli zdania, iż doszło tu do incydentu wyścigowego i żaden nie powinien ponieść konsekwencji. Po przejrzeniu dowodów mieliśmy takie same wnioski i nie podejmowaliśmy żadnych działań.