Lewis Hamilton ciągle nie może dogadać się ze swoim nowym bolidem F1, Ferrari SF-25, szczególnie podczas kwalifikacji. Po czasówce przed GP Arabii Saudyjskiej 2025 Brytyjczyk gorzko wypowiedział się o swoich nieudanych próbach zrozumienia auta.
Początek przygody Hamiltona z Ferrari z pewnością nie spełnia oczekiwań. Mimo wygranej w sprincie w Chinach jego forma pozostawia wiele do życzenia,. Lewis wyraźnie odstaje od Charlesa Leclerca, zwłaszcza w kwalifikacjach, i to bardziej, niż można było przewidywać.
Szczególnie bolesne dla 40-latka były dwie ostatnie czasówki. W Bahrajnie ruszał z dziewiątej pozycji, podczas gdy Monakijczyk ustawił się w pierwszym rzędzie obok Oscara Piastriego. W trwającej rundzie w Dżuddzie różnica między kierowcami Ferrari także była dotkliwa - Charles okazał się szybszy aż o 0.531 sekundy.
Hamilton od początku weekendu w Arabii prezentował się kiepsko, regularnie gorzej od kolegi. To dlatego od kwalifikacji nie oczekiwał zbyt wiele. Te poszły lepiej, niż się spodziewał, ale jak sam zaznaczył, to marne pocieszenie, bo ciągle nie widzi oznak stałego progresu.
- Po ostatnim wyścigu miałem dobre nastawienie i liczyłem, że uda się coś z tego przełożyć na ten tor. Niestety to nie zadziałało. Wracam więc do punktu wyjścia i dalej robię swoje.
- Przejechałem słabe kółko, choć cała sesja i tak poszła lepiej, niż się spodziewałem - mówił dla Viaplay. - Przez cały weekend kręciłem się gdzieś w okolicach trzynastego miejsca, więc samo wejście do Q3 można uznać za coś pozytywnego. Natomiast ten ostatni przejazd zdecydowanie się nie udał.
- Za każdym razem, gdy wchodzę do Q3, czuję, jakby cała ciężka praca gdzieś znikała. Mimo wszystko P7 jest lepsze niż nic.
Hamilton brzmiał dość gorzko, gdy wypowiadał się o tych staraniach. W pewnym momencie rzucił, że po prostu nie czuje auta, a gdy zapytano go, co jest mu potrzebne do poprawy, to odparł żartobliwie: - Przeszczep mózgu.
- Jedno szybkie okrążenie to dla mnie aktualnie największe wyzwanie - dodał w rozmowie ze Sky. - Próbuję dogadać się z tym autem, ale to nie jest łatwe.
- Nie poddajemy się. Jeśli się da, to jakoś się da. Naciskamy, szukamy rozwiązań, mamy świetne wsparcie zespołu i trzeba po prostu dalej ciężko pracować.