Lewis Hamilton zdradził dziś, że w ramach swojej pracy w F1 jest zaangażowany również w tworzenie i przesyłanie stosownej dokumentacji do dyrekcji Ferrari. Takie działanie ma na celu m.in. dokładne zobrazowanie jego potrzeb względem samochodu i tym samym wywindowanie zespołu na sam szczyt, przy jednoczesnym uniknięciu niepowodzeń, których w barwach Scuderii doświadczyli Fernando Alonso i Sebastian Vettel.
Nowy rozdział kariery siedmiokrotnego mistrza świata, jak można było się spodziewać, nie jest na razie usłany różami, pomimo wygrania sprintu w Chinach. Dla Ferrari zbliżająca się runda na torze Spa będzie bardzo ważna, gdyż w obu bolidach oficjalnie zadebiutuje nowe tylne zawieszenie, które ma być rozwiązaniem większości tegorocznych problemów, takich jak zbyt mocne ścieranie deski.
Podczas dnia medialnego przed GP Belgii Brytyjczyk należał do bardzo rozmownych kierowców i ujawnił, że poza swoimi podstawowymi zadaniami zajął się także gromadzeniem notatek na temat tego, czego nauczył się podczas pierwszych dwunastu weekendów w barwach Ferrari. Chociaż już wcześniej przesyłał do swojego zespołu wstępne dokumenty ze wskazówkami, to teraz, podczas krótkiej przerwy, skompletował kolejną porcję, odnosząc się do przyszłorocznego samochodu oraz silnika.
- Przez ostatnie dwa tygodnie byłem w fabryce, po kilka dni w tygodniu - powiedział Lewis Hamilton, gdy został zapytany, co robił podczas krótkich wakacji po Silverstone. - W tym czasie przygotowywaliśmy się do następnego Grand Prix oraz oczywiście analizowaliśmy swoje położenie w poprzednim wyścigu i to, co musimy zmienić.
- Odbyłem wiele spotkań z kierownictwem drużyny. Spotkałem się z Johnem Elkannem, Benedetto Vigną i Fredem Vasseurem. Przeprowadziłem rozmowy również z Loiciem Serrą oraz szefami różnych działów. Poruszyliśmy tematy związane z przyszłym rokiem w zakresie silnika, przedniego i tylnego zawieszenia. Nie mogło zabraknąć wątku wspólnych oczekiwań i problemów, których doświadczam z bieżącym samochodem.
- Przy okazji rozesłałem kolejną dokumentację, którą przygotowywałem od początku tego roku. Po kilku pierwszych wyścigach tego sezonu sporządziłem pierwszy kompletny zbiór moich przemyśleń i przekazałem to zespołowi, a podczas tej przerwy wysłałem kolejne dwa stosowne listy.
- Chciałem omówić pewne kwestie i zmiany strukturalne, które musimy wprowadzić jako zespół, aby stać się lepszym organizmem we wszystkich kulejących obszarach. Drugi dokument dotyczył natomiast wyłącznie naszego samochodu. Chodziło o takie rzeczy, które chcemy widzieć w kolejnym modelu, ale też te, które obecnie sprawiają mi kłopot i należy nad nimi popracować.
- Teraz nasze działania rozwojowe przesuwają się już bardzo mocno na 2026 rok. Mieliśmy okazję wypróbować bolid na przyszły sezon w symulatorze i cały czas go udoskonalamy. Podczas naszych spotkań do pokoju przychodzi 30 inżynierów, a ja rozmawiam z każdym z nich i omawiamy nasze postępy. Naciskamy mocno, a poza tym ja sam po prostu trenowałem, może i przed tym weekendem trochę zbyt ciężko.
Bohater tego tekstu był później pytany o powód takiego postępowania. Zaznaczył, że zwyczajnie nie chce, aby jego przygoda z Ferrari potoczyła się tak samo jak w przypadku Fernando Alonso i Sebastiana Vettela, którzy spędzili w ekipie kilka lat i finalnie opuścili włoski skład bez żadnego mistrzowskiego trofeum.
- Powodem mojego zaangażowania jest to, że widzę ogromny potencjał w tym zespole - kontynuował Hamilton. - Nasza ekipa to wielka organizacja, w której jest mnóstwo ruchomych elementów, lecz nie wszystkie z nich działają tak, jak powinny. Według mnie to właśnie dlatego zespół od dawna nie odnosi większych sukcesów, choć na nie zasługuje. Tym samym uważam, że moją rolą jest podjąć się wyzwania w absolutnie każdym obszarze i rzucić wyzwanie wszystkim członkom zespołu, a zwłaszcza osobom na najwyższych stanowiskach, które podejmują decyzję.
- Jeżeli spojrzymy na ostatnie 20 lat Ferrari w F1, to w tym zespole jeździło wielu niesamowitych kierowców. Był Fernando Alonso, był Sebastian Vettel. Każdy z nich ma na koncie kilka mistrzostw, jednakże z Ferrari nie udało im się zdobyć kolejnych tytułów. Wyjątkiem był tylko Kimi Raikkonen. Oczywiste jest więc to, że nie chcę powtórzyć ich losów. To dlatego robię aktualnie wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc drużynie.
- Miałem w swojej dotychczasowej karierze ogromne szczęście, mogąc zdobyć doświadczenie w dwóch innych świetnych zespołach. Choć dostrzegam dużo różnic, ponieważ w Ferrari panuje inna kultura i ogólnie wszystko jest inne, to uważam, że jeżeli cały czas podążasz tą samą ścieżką, to jesteś w stanie osiągać takie same wyniki. Tym samym zdecydowałem się podjąć pewnych wyzwań w Scuderii.
- Wszyscy są tutaj niezwykle responsywni. Poprawiliśmy się już w wielu obszarach, jak chociażby marketing, co jest zauważane przez naszych sponsorów. Sposób, w jaki inżynierowie wykonują swoje działania, wymaga oczywiście sporo wysiłku, ale jak mówiłem, wszyscy są tutaj bardzo responsywni.
- Według mnie kluczowe jest to, aby stworzyć odpowiednich sojuszników w organizacji i zmotywować ich, aby dążyli do zwycięstwa. Nie mam tyle czasu co siedzący obok mnie Kimi Antonelli, więc dla mnie jest to decydujący moment kariery. Naprawdę wierzę w potencjał tego zespołu. Szczerze wierzę, że Ferrari może wygrać wiele mistrzostw świata w przyszłości. Patrząc wstecz, ten zespół ma już oczywiście niesamowite osiągnięcia, ale podczas mojej kadencji tutaj, moim priorytetem jest wyprowadzić ekipę na sam szczyt. To mój jedyny cel.