Helmut Marko uważa, że Lando Norris i Oscar Piastri zaczynają odczuwać presję, która wiąże się z poprawą formy bolidu Red Bulla. W połączeniu ze świetną dyspozycją Maxa Verstappena może doprowadzić to do ciekawych rozstrzygnięć w sezonie F1 2025.
Ostatnie tygodnie to imponujący okres dla zespołu z Milton Keynes oraz panującego mistrza świata. Po przerwie wakacyjnej Holender wygrał dwa wyścigi, a dwa ukończył na drugiej pozycji. Do tego doszło zwycięstwo we wczorajszym sprincie w USA, w którym McLaren nie zdobył żadnych punktów, co pozwoliło ponownie zmniejszyć stratę.
Temat obrony tytułu przez Verstappena coraz częściej pojawia się w świecie F1, a jeżeli Maxowi uda się odrobić jeszcze trochę, to zwyczajnie rozpoczną się rozmowy o pełnoprawnej walce. Choć w tej chwili Red Bull ciągle stara się tonować nastroje, to w sobotę do gry włączył się Helmut Marko, który spróbował uszczypnąć Norrisa i Piastriego, podkreślając ciążącą na nich presję.
- Musimy wygrywać, więc osiem czy trzy punkty zysku to za mało. Ale zobaczymy. Przed nami jeszcze kilka ekscytujących wyścigów, w których pierwszy zakręt będzie kluczowy, a Maxowi jeździ się ostatnio dobrze. Oczywiście mamy coś do stracenia, ale presja nie jest na nas. To może być naszym atutem - ocenił Marko w rozmowie z Motorsportem.
Austriak został później zapytany wprost, czy nerwy zaczynają oddziaływać już na kierowców McLarena.
- Tak, widać to również po kwalifikacjach, gdzie Piastri popełnia błędy. I tak, to dobrze...
Choć Helmut często nie szczędzi rywalom kąśliwych uwag, to w odniesieniu do incydentu z pierwszego okrążenia sprintu tym razem przyznał, że Norris i Piastri nie ponoszą winy. Od tematu presji jednak nie odszedł.
- Myślę, że to Alonso był czynnikiem zapalnym, a potem doszło do reakcji łańcuchowej. To taki pierwszy zakręt, który zachęca do jazdy szerzej, więc moim zdaniem był to po prostu incydent wyścigowy. Dziś sądzę, że obaj kierowcy McLarena są niewinni.
- [W wyścigu] znów będzie za to bardzo wyrównanie. Wciąż uważam, że Lando był najszybszym zawodnikiem, a Max tylko dzięki znakomitemu okrążeniu zdołał go pokonać. Teraz zobaczymy, jak bardzo podkopał pewność siebie kierowców McLarena.