Red Bull potwierdził dziś, że Christian Horner ostatecznie rozstał się z zespołem, którego szefem był przez 20 lat. Oczywiście nie prowadził już ekipy od dobrych paru wyścigów, lecz teraz opuścił organizację również formalnie. Poszła za tym ugoda, która zapewni Brytyjczykowi kosmiczne pieniądze oraz krótki zakaz pracy w F1.
Gdy w lipcu, po GP Wielkiej Brytanii, dowiedzieliśmy się o zwolnieniu Hornera z funkcji CEO i szefa Red Bull Racing, jasne było, że jest to przede wszystkim natychmiastowe odsunięcie od obowiązków. Zaaranżowanie tego w świetle prawnym, biorąc pod uwagę m.in. kaliber postaci, liczbę sprawowanych funkcji i ważny do 2030 roku kontrakt, musiało być dużo bardziej skomplikowaną misją. Pozbycie się Brytyjczyka z inicjatywy firmy zapowiadało się na bardzo kosztowne.
W ostatnich tygodniach w tle trwały różne rozmowy i negocjacje. W sierpniu zaktualizowany został brytyjski rejestr spółek, co było formalnym odsunięciem Hornera od działań przy Formule 1. Dopiero dziś, 22 września, za pomocą oficjalnego komunikatu Red Bulla potwierdzono natomiast stuprocentowe rozstanie.
Płacę jak za prezydenta: Horner zarobił fortunę i może szybko wrócić do F1
Gdy tylko pojawiło się dzisiejsze oświadczenie Red Bulla, media przedstawiły sumę, jaką ich zdaniem miał otrzymać Horner. Jest ona astronomiczna, znacznie przebijająca plotki o tym, na co może liczyć.
W trakcie wakacji spekulowano, że będzie to około 50 milionów funtów, co przekłada się na 67 milionów dolarów. Zgodnie z raportami The Race i PlanetF1 kieszenie Hornera zostaną wypchane dużo mocniej, przez aż 100 milionów dolarów, czyli mniej więcej 74 miliony funtów.
To górna granica, pochodząca z doniesień. Kwota jest tak gigantyczna, gdyż zarobki Christiana były zwyczajnie ogromne - jednocześnie funkcjonował on przecież jako CEO, szef zespołu F1 i dowodził działem silnikowym.
Co więcej, otrzymanie takiej fortuny nie powinno powstrzymać Hornera przed powrotem do pracy dość wcześnie w przyszłym roku. Media sugerują, że jest to jak najbardziej realne.
- Chociaż natychmiastowe zjawienie się w innym zespole nie jest możliwe, to Horner ma otwarte drzwi do zostania zatrudnionym na pewnym etapie pierwszej połowy 2026 roku. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale przyjmuje się, że chodzi o okres pomiędzy pierwszymi pozaeuropejskimi rundami i przerwą wakacyjną - czytamy na The Race.
PlanetF1 przypomniało ponadto, że początkowo mówiło się o dużo dłuższej przerwie od pracy, sięgającej nawet sezonu 2027. Z drugiej strony przy wielu dużych odejściach często mówi się, że prawne zakazanie komuś zatrudnienia na więcej niż rok jest naprawdę niełatwą misją.
- Zawarty kompromis zakłada, że Horner pozostanie poza Formułą 1 przez kilka następnych miesięcy, ale będzie mógł wrócić do rywalizacji przed drugą połową przyszłego roku. Patrząc na punkt, z którego ruszyły negocjacje ws. ugody, zaszła tu duża redukcja w wymuszonym okresie absencji.
Horner żegna się z Red Bullem
W komunikacie Czerwonych Byków nie mogło zabraknąć długiej wypowiedzi Christiana, który miał okazję ostatni raz podziękować swojemu byłemu zespołowi.
- Dowodzenie Red Bull Racing było zaszczytem i przywilejem. Gdy zaczynaliśmy w 2005 roku, nikt z nas nie mógł sobie wyobrazić podróży, która czeka na nas, podobnie jak mistrzostw, wyścigów, ludzi i wspomnień. Jestem niesamowicie dumny z tego, co osiągnęliśmy, bijąc rekordy i wspinając się na takie wyżyny, w które nikt nawet by wcześniej nie uwierzył. To na zawsze pozostanie ze mną - powiedział 51-latek.
- Najbardziej satysfakcjonuje mnie zaś to, że mogłem złożyć i prowadzić najlepszą grupę utalentowanych ludzi, a także widzieć, jak kwitną jako spółka zależna firmy produkującej napoje energetyczne, rzucając przy tym rękawicę największym markom przemysłu samochodowego na świecie.
- Życzę Laurentowi, Maxowi, Yukiemu i każdemu w Red Bull Technology Group wszystkiego najlepszego na przyszłość. Jestem pewny, że jak zwykle będą osiągać sukcesy na torze dla naszych fanów oraz kontynuować naciskanie na sto procent. Nie mogę się doczekać zobaczenia pierwszego silnika Red Bulla i Forda w bolidzie RB22, podobnie jak ekscytującego modelu RB17.
- Chciałbym przy tym podziękować naszym znakomitym sponsorom i partnerom za ich nieocenione wsparcie, które odegrało kluczową rolę we wszystkich naszych sukcesach. Ogromne podziękowania należą się kibicom za ich wiarę, bo w końcu bez nich nie byłoby Formuły 1. Poza środowiskiem wyścigowym dziękuję również udziałowcom, w tym nieżyjącemu już Dietrichowi Mateschitzowi, za szansę, którą dał mi, gdy miałem 31 lat. Dziękuję Markowi Mateschitzowi, Saravootowi, Chalermowi i Daranee Yoovidhyi za przyjaźń oraz zaangażowanie podczas mojej pracy w Red Bullu, podobnie jak Oliverowi Mintzlaffowi oraz zarządowi za ich doradztwo.
Krótkim komentarzem podzielił się też dyrektor generalny ds. projektów korporacyjnych i inwestycji, Oliver Mintzlaff.
- Chciałbym podziękować Christianowi za wyjątkową pracę w ostatnich 20 latach. Jego nieustające zaangażowanie, doświadczenie, specjalistyczna wiedza i innowacyjne myślenie były kluczowe w tym, aby Red Bull Racing stał się jednym z najbardziej utytułowanych i atrakcyjnych zespołów Formuły 1. Dziękuję za wszystko, Christian. Na zawsze pozostaniesz ważną częścią historii naszego zespołu.