Wygląda na to, że sprawa rozszerzenia stawki F1 doczekała się poważnego zwrotu akcji. Jedenasta ekipa może zostać zatwierdzona już wkrótce.

Takie rewelacje podały dziś serwisy Formula.hu oraz RacingNews365, które dotarły do informacji o zmianie podejścia do tej kwestii. Niedługo później potwierdziło to także Associated Press. Szczególnie węgierskie źródło jest tu bardzo ważne - choć nie jest to najpopularniejszy serwis, to jego główny dziennikarz, Sandor Meszaros, cieszy się znakomitą reputacją i kontaktami w padoku.

Portale twierdzą, że F1 stała się otwarta na nowy zespół, a strony są blisko osiągnięcia porozumienia. Gdyby udało się je wypracować, komunikat mógłby pojawić się nawet przed GP Kataru, czyli w ciągu kilku dni. 

Cały czas jest jednak wiele niewiadomych. Jeżeli projekt, który rozpoczął Andretti, doczeka się zgody na dołączenie w sezonie 2026, to będzie musiał rozwiązać kilka problemów. Nie jest pewne, pod jaką nazwą występowałby zespół i z jakim silnikiem przystąpiłby do rywalizacji.

Ze względu na zmiany w Renault i zamknięcie operacji F1 w Viry niemożliwe jest wzięcie jednostki klienckiej na dwa lata. Do sezonu 2028 - czyli momentu wejścia Cadillaca z własnym silnikiem - Amerykanie potrzebowaliby więc dogadać się z kimś innym. Naturalnym kandydatem wydaje się Honda, która nie zaczyna od zera jak Red Bull Powertrains czy Audi, a do tego będzie zaopatrywać tylko Astona Martina. Możliwości powinno mieć też Ferrari, które straci jednego klienta wraz z pełnoprawną transformacją Saubera w Audi. 

Jak do tego doszło?

Nie jest to jeszcze w stu procentach klarowne, ale w 2024 roku zmieniło się naprawdę dużo.

31 stycznia 2024 Formuła 1 oficjalnie zamknęła drzwi ekipie Michaela Andrettiego. Ta została wcześniej zaakceptowana przez FIA, ale główną barierę tworzyła sama F1 w porozumieniu z obecnymi zespołami, które nie chciały dzielić pieniędzy na więcej części. 

Co prawda przy okazji odrzucenia wniosku zostawiono furtkę na kolejne lata, na przykład sezon 2028, ale nie było to uznawane za wyjątkowo realną opcję. Mimo tego amerykański projekt był nieustannie rozwijany. Przyciągano nowe nazwiska, rekrutowano personel i ciągle utrzymywano, że celem pozostaje sezon 2026. 

W międzyczasie podejściem Formuły 1 zaczęły interesować się poważne instytucje, takie jak Kongres czy Departament Sprawiedliwości, ale być może najpoważniejsze było usunięcie się Michaela Andrettiego w cień własnej organizacji.

To o tyle istotne, że Michael był po prostu bardzo nielubiany w środowisku królowej motorsportu. Jego bojowe starania o miejsce uznawano za zbyt nachalne i niezgodne ze standardami, jakich życzyła sobie reszta. Ponadto obawiano się, czy cała operacja nie jest próbą sprytnej inwestycji, bez chęci rozwoju serii. To stało u podstaw zarzutów o „rozwodnienie” puli nagród.

AP donosi, że Dan Towriss, który przejął dowodzenie po Andrettim, pojawił się w Vegas w czwartek i sam sprawdził, jak wyglądają jego szanse. Te miały zwiększyć się zauważalnie, co w połączeniu z innymi raportami sugeruje, że doszło do poważnej poprawy.

Oznaki tego można odnaleźć nawet w najnowszych wypowiedziach szefów ekip, głównie Toto Wolffa. Widać w nich również dużo odwołań do wielu argumentów na nie oraz postawy Michaela Andrettiego.

- Jako dyrektorzy jesteśmy zobowiązani, mamy wręcz ustawowy obowiązek, aby zająć takie stanowisko, które jest najlepsze dla naszej firmy i pracowników - powiedział Austriak. - I robiliśmy tak w przeszłości. Jeżeli zespół może dodać coś do mistrzostw, szczególnie jeśli GM zechce wejść jako właściciel, to ta historia stanie się zupełnie inna. Jeżeli będzie to kreatywne, to zwiększymy popularność tego sportu i przychody. Żadna stajnia nie będzie przeciwko temu. Pokładam tu swoją nadzieję. 

- Podczas prezentowania [propozycji] nikt z Andrettich czy Andretti Global nigdy nie wypowiedział do mnie ani jednego zdania, które pokazałoby tę kreatywną część. Nie muszą, bo to nie zespoły decydują. Robi to posiadacz praw komercyjnych wraz z FIA. My nie mamy nic do powiedzenia. Możemy mieć opinie i ja wyrażam swoją teraz. 

- Chodzi o to, że jeśli chcę zostać zaproszony na imprezę i się tam wybrać, to najpierw sam muszę usiąść przy stole i przedstawić się, a także powiedzieć, dlaczego jestem tak zabawny, że wszyscy docenią moją obecność. To się nie wydarzyło. 

- Nie znam tych ludzi. Oczywiście rozmawiałem z Mario [Andrettim, ojcem Michaela, mistrzem świata F1 z 1978 roku], ale tylko raz. Nie rozmawiałem z jego synem ani z innymi ludźmi, którzy za tym stoją. Nie wiem, kto to jest, ale znam GM [General Motors] i oni akurat są super - zakończył.

W ostatnim czasie również w Liberty Media wydarzyło się coś dużego. Okazało się, że dowodzenie firmą odda Greg Maffei, a więc główny przeciwnik Andrettiego. To właśnie on miał powiedzieć mu wprost, że za nic nie wpuści go do F1. Jak na razie słowa dotrzymał, lecz może zdąży jeszcze wpuścić kogoś innego. Byłby to ciągle ten sam zespół, ale przejęty i przedstawiany jako projekt General Motors.