Lando Norris ponownie zwrócił uwagę, że środowisko F1 mylnie ocenia przewagę McLarena zarówno w tempie kwalifikacyjnym, jak i wyścigowym. Jego zdaniem Red Bullowi w rękach Maxa Verstappena wcale nie brakuje tak dużo, co potwierdziło GP Arabii Saudyjskiej 2025.
Od paru wyścigów niektórzy przedstawiciele stajni z Woking starają się pokazywać, iż wcale nie dysponują obecnie zdecydowanie najlepszą maszyną. Taką opinię ma przede wszystkim Lando Norris, który szczególnie po swoich niepowodzeniach podkreślał, że konkurencja była dużo bliżej, niż może się wydawać.
Ten temat omawiano już w sobotę, gdy McLaren miał gigantyczny zapas w trzecim treningu, odbytym w gorących warunkach. Gdy temperatury spadły, to ekipa nie tylko straciła przewagę, ale też przegrała kwalifikacje z Maxem Verstappenem.
Po wyścigu w Dżuddzie Norris wrócił do tego wątku, szczególnie że nie przebił się nawet na podium. Zapytany, czy był zdziwiony tempem Red Bulla i Ferrari, odparł: - Nie, nie jestem tym zaskoczony i nie wiem, dlaczego ludzie są bardzo zdziwieni tym faktem. Nasi rywale są tak samo szybcy w większości sesji kwalifikacyjnych oraz są tak samo wydajni jak my w tempie wyścigowym.
- Tylko dlatego, że jesteśmy bardzo konkurencyjni w treningach, to ludzie wymyślają wszystkie te bzdury. Oczywiście mogą mówić, co chcą, ale my nie wierzymy w to, że jesteśmy bardzo z przodu. Potwierdziliśmy już to zresztą na torze. Dziś prawdopodobnie najlepszy byłby Verstappen, gdyby nie otrzymał pięciosekundowej kary. Mamy więc nad czym pracować.
- Ludzie powtarzają, że jesteśmy najlepsi, że jesteśmy najszybsi, że bla, bla, bla. To wszystko jest poparte tylko tym, że pokazujemy nieco więcej tempa w sesjach treningowych, a potem nie mamy już nic do odkrycia, gdy dochodzi do czasówek. Jestem oczywiście zadowolony z pracy zespołu, ale ludzie muszą przejrzeć na oczy. Mamy świetny samochód, najszybszy ze wszystkich, ale jak widać, to zdecydowanie za mało.
Komentarze Norrisa bardzo szybko zostały przekazane Oscarowi Piastriemu, który nie chciał zgodzić się z poglądem swojego partnera z ekipy.
- Nie, moim zdaniem nasz bolid był szybszy - mówił Australijczyk. - Trudno robiło się w brudnym powietrzu i dlatego Max uciekał dłużej, niż zakładałem. Jego prędkość na jednym okrążeniu nie była zaskoczeniem, ale w wyścigu nie spodziewałem się takich problemów pod koniec stintu na pośredniej mieszance. Mamy więc trochę pracy do wykonania.
- Nasz samochód jest nadal bardzo dobry, ale patrząc na nitkę, która jest najbardziej zbliżona do Suzuki - to właśnie na takich torach Max i Red Bull będą najbliżej. Uważam, że ciągle mamy przewagę. Po prostu na takich nawierzchniach i trasach nie jest ona aż tak duża. Natomiast nasz bolid nadal jest bardzo mocny.
Komentując przebieg odrabiania strat po sobotniej wpadce, Norris ponownie zwrócił uwagę na dobre osiągi rywali.
- Uważam, że to najlepszy wynik, jaki mogłem dziś uzyskać - powiedział Brytyjczyk. - Oczywiście szkoda, że nie udało się zdobyć miejsca na podium. Byłem blisko, ale Charles przejechał dobry wyścig. Zwłaszcza jego pierwszy stint był bardzo mocny. Potem także zaliczył przyzwoity przejazd na drugim komplecie opon. Ja zmieniłem opony bodajże trzy, cztery czy pięć okrążeń po nim, ale to i tak nie wystarczyło, aby go dziś pokonać.
- Ogólnie rzecz biorąc, jestem zadowolony z tego wyniku. Niestety, ale na własne życzenie utrudniam sobie życie, zwłaszcza w tego typu wyścigach. Byłoby mi o wiele łatwiej i przyjemniej, gdybym startował z przodu stawki. Pod pewnym względami ułatwiłoby mi to pracę. Muszę więc trochę sobie pomóc i popracować nad lepszymi sobotami w moim wykonaniu.