Lando Norris wytłumaczył, jak z jego perspektywy wyglądało zderzenie z Oscarem Piastrim, do którego doszło w końcowej fazie wyścigu F1 w Kanadzie. Kierowca McLarena nie szukał winnych wokół siebie i w mocnych słowach otwarcie przyznał, że wina leży tylko po jego stronie.  

Tegoroczna rywalizacja w Montrealu obfitowała w bardzo dużą liczbę strategicznych zagrywek, które zaowocowały tym, iż pod koniec ścigania aż trzech zawodników uwikłanych było w walkę o najniższy stopień podium. W tym gronie oprócz Kimiego Antonellego znalazł się także duet McLarena, który finalnie nie zdołał w komplecie przekroczyć linii mety. Stało się to za sprawą zbyt optymistycznego ataku ze strony Lando Norrisa, który popełnił wyjątkowo prosty błąd. 

Podczas spotkania z mediami sam zainteresowany był szczery. Uznał, że jego próba była zbyt optymistyczna i nie miała prawa zakończyć się powodzeniem. Przy okazji 25-latek kilkukrotnie przeprosił swojego partnera z drużyny i był bardzo zadowolony z faktu, że jego manewr nie wykluczył Oscara Piastriego. 

- Nie powinienem był tego robić - powiedział Norris. - Wydawało mi się, że Oscar zaczyna lekko zjeżdżać do prawej i pomyślałem, że mam szansę, aby odbić do lewej. To było zbyt ryzykowne, zwłaszcza że to mój zespołowy kolega. Cieszę się, że nic mu się nie stało, a konsekwencje tego błędu poniosłem tylko ja. 

- Nasza zasada numer jeden polega na tym, aby unikać kontaktu z kolegą, a ja właśnie do tego doprowadziłem. McLaren to moja rodzina. Ścigam się dla niej w każdy weekend i staram się wypadać jak najlepiej właśnie dla niej, nawet bardziej niż dla siebie.

- Kiedy zawodzę w taki sposób i robię z siebie głupka, tak jak tutaj, to naprawdę mam czego żałować. Nie jestem z tego dumny. Czuję się źle. Czuję, że zawiodłem zespół, a dla mnie to najgorsze uczucie. Muszę wszystkich przeprosić, w tym oczywiście Oscara. 

- Oczywiście [Oscar] nie jest zadowolony z tego co się stało - w odwrotnej sytuacji też bym nie był. Raz jeszcze jestem mu winny przeprosiny za podjęcie tego ryzyka. Do tego momentu walczył ze mną uczciwie i w taki sposób, jak to powinno wyglądać. 

- Niestety, ale zawiodłem cały zespół i będzie to ze mną przez jakiś czas. Jednocześnie jednak elementem ruszenia naprzód jest próba zostawienia tego za sobą i skupienia się na następnym weekendzie. Wrócimy do fabryki, a ja porozmawiam z każdym w zespole, choć to z pewnością będzie dla mnie niełatwy moment, biorąc pod uwagę to, do czego dziś doszło. Ale najważniejsze, że nic nie stało się Oscarowi. 

- Dziś byliśmy chyba szybsi, niż mogliśmy się tego spodziewać, a to duży plus. Nasze tempo wyścigowe okazało się naprawdę mocne, a ja czułem się jak najszybszy na torze. Tylko czy ma to teraz jakieś znaczenie, skoro doszło do kontaktu? Jasno widzimy, z czego wynikają nasze słabości, a przede wszystkim moje. Musimy nad tym pracować. 

Krótki komentarz w tej sprawie wystosował również Australijczyk, do którego chwilę wcześniej w zagrodzie podszedł Norris.

- Uważam, że Lando jest bardzo dobrym facetem. Moim zdaniem w jego charakterze i osobowości leży mówienie dokładnie tego, co myśli, nawet jeśli jest to szkodliwe dla niego samego. To naprawdę świetna cecha Lando.  

- Myślę, że to dobra rzecz dla całego zespołu, gdy możemy prowadzić takie rozmowy i ścigać się w ten sposób. Kiedy coś nie idzie po naszej myśli, to jesteśmy w stanie to wspólnie przezwyciężyć.