Liam Lawson wyjaśnił swój kolejny bardzo słaby występ w barwach Red Bulla. Choć były to pierwsze w sezonie F1 2025 kwalifikacje do sprintu, to na przestrzeni tygodnia jest to druga czasówka, którą Nowozelandczyk po prostu zawalił.
Lawson znów ma za sobą bardzo słaby dzień za sterami bolidu RB21. Tym razem świeżo mianowany partner zespołowy Maxa Verstappena nie tylko nie zdołał awansować do drugiego etapu skróconych jazd kwalifikacyjnych, ale był zwyczajnie najwolniejszy. Jego kolega zdołał wprowadzić tę samą konstrukcję do pierwszego rzędu, o włos przegrywając z Ferrari Lewisa Hamiltona.
Podczas spotkania z mediami Liam nie krył rozczarowania takim obrotem wydarzeń i ponownie musiał złożyć wyjaśnienia. Wyjawił, że kwestią problematyczną były w tym przypadku opony, które nadmiernie cierpiały na przegrzewanie.
- Już na mojej drugiej pomiarowej próbie wypadłem z toru - powiedział Liam Lawson. - Wielka szkoda. Mój punkt startowy nie był zły, ponieważ pierwsze okrążenie było całkiem dobre. W następnej próbie chciałem pójść za ciosem, ale niestety wówczas musiałem skupić się na chłodzeniu moich opon. Doświadczyłem naprawdę sporych trudności z obniżeniem ich temperatury na początku drugiego kółka.
- Zacząłem więc swoje to okrążenie ze zbyt rozgrzanym ogumieniem, co poskutkowało tym, że do końca już walczyłem wyłącznie z tym faktem. To bardzo frustrujące. To są właśnie takie małe detale. Naprawdę jestem bardzo rozczarowany, gdyż udało mi się zaliczyć dobre wejście w te kwalifikacje. Tak jak mówiłem, moje pierwsze okrążenie było obiecujące, ale niestety później odpadłem z dalszej rywalizacji z dość frustrującego powodu.
- Nasze tempo jutro powinno być dużo lepsze. Przed nami wyścig sprinterski i kwalifikacje, więc przed nami kolejna okazja do nauczenia się czegoś nowego. Chcemy po prostu wykonać lepszą robotę niż dzisiaj.
Po GP Australii Christian Horner starał się podbudować Lawsona, wskazując na to, że ten na suchym torze prezentował niezłe tempo. Helmut Marko wyjawił natomiast, że jego podopieczny dostał kredyt zaufania na kilka startów i rozpędzenie się.
- W Melbourne chciał pokazać, co potrafi, ale niestety jego plan zakończył się fiaskiem - powiedział Austriak kilka dni temu. - Musimy mu teraz pozwolić na ochłonięcie, a następnie obserwować jego rozwój na przestrzeni pierwszych kilku, od trzech do pięciu wyścigów.
Po dzisiejszych jazdach warto jeszcze odnotować kolejny dobry występ Yukiego Tsunody, który do sobotniego sprintu w Szanghaju wyruszy z ósmej lokaty. Jest to o tyle istotne, że w środowisku F1 wciąż wskazuje się na pominięcie go przy szukaniu następcy Sergio Pereza. W ostatnich dniach do całej tej sprawy odniósł się nawet dyrektor generalny McLarena, Zak Brown.