Charles Leclerc wykręcił najlepszy czas na otwarcie weekendu F1 na ulicznej pętli w Księstwie Monako, ale zaliczył też kolizję z Lancem Strollem. Jazdy na tym specyficznym obiekcie standardowo obfitowały w wiele incydentów i blokowań szybciej podążających kierowców - o włos od rozbicia swojego Ferrari dwukrotnie znalazł się Lewis Hamilton.
FP1 w pigułce:
- sesja odbyła się w sprzyjających warunkach,
- Leclerc zderzył się ze Strollem,
- sporo kierowców z przygodami,
- Hamilton bliski rozbicia Ferrari,
- Leclerc najszybszy mimo narzekania na auto.
Pierwszy trening F1 w Monako przebiegł przy dobrej pogodzie i był stosunkowo ciekawy. Na wywołanie pierwszej żółtej flagi nie musieliśmy czekać zbyt długo, gdyż już na starcie jazd Charles Leclerc dopuścił się przestrzelenia hamowania do zakrętu numer 5 i wycieczki na pobocze.
Kilka chwil później miejscowy kierowca ponownie znalazł się w centrum uwagi, a to za sprawą kolizji z Lancem Strollem, do której doszło tuż przed charakterystycznym nawrotem, gdy Kanadyjczyk wykonał późny ruch w stronę linii wyścigowej. Wskutek tego zajścia Monakijczyk doszczętnie uszkodził swoje przednie skrzydło, a dyrekcja zmuszona była chwilowo wywiesić czerwoną flagę.
W międzyczasie Aston Martin przekazał, że Stroll nie wyjedzie już na tor z powodu uszkodzenia tylnego zawieszenia oraz konieczności wymiany skrzyni biegów. Leclerc z kolei po powrocie do aktywności bardzo skarżył się na dużą podsterowność w prawych zakrętach i nadsterowność w lewych. Zdarzało mu się nawet rzucić przez radio, że bolid jest dosłownie nigdzie.
Ten duet czeka dziś nieco krótsza przerwa obiadowa, gdyż obaj będą musieli stawić się przed obliczem sędziów w celu wyjaśnienia okoliczności swojej kolizji.
Z uwagi na charakterystykę lokalnej pętli kolejny raz wielu kierowców skarżyło się przez radio na zakorkowanie przestrzeni przed sobą podczas swoich pomiarowych prób. Bliski wpadnięcia na Gabriela Bortoleto był Max Verstappen, lecz skończyło się bez konsekwencji. Wraz z rozwojem sesji oraz podkręcaniem tempa dochodziło też do coraz większej liczby błędów - zwłaszcza w sekcji Sainte Devote.
Co ciekawe, niewiele brakło, a problemów Ferrari mógł dostarczyć także Lewis Hamilton, który w pierwszym sektorze był bardzo bliski poważnego zwarcia z jednym z wolno podążających bolidów Alpine. Przy szybkim podjeździe w stronę Massenet Brytyjczyk trafił na tłok i mało brakowało, a koszty ponieśliby nie tylko bywalcy kasyna.
Choć siedmiokrotny mistrz świata wyratował się w tej sytuacji, to po chwili znów zrobiło się gorąco. Hamilton otarł się o bandę w sekcji basenowej i odbił prosto na wysoki krawężnik, co doprowadziło do widowiskowego podbicia jego samochodu. Sam zainteresowany oczywiście natychmiast zjechał do swoich mechaników w celu dokonania dokładnych oględzin.
Były to zdecydowanie największe przygody pierwszego treningu. Reszta jazd upłynęła na spokojniejszym poszukiwaniu limitów, bo to właśnie na tym głównie koncentrowali się uczestnicy.
Choć od początku wydawało się, że pewnie prowadziły się McLareny, a Leclerc narzekał na auto, to finalnie na czele tabeli z czasami uplasował się właśnie Monakijczyk, a prowizoryczne podium uzupełnili Max Verstappen oraz Lando Norris.
Ładowanie danych