GP Włoch było jednym z najlepszych weekendów w sezonie F1 2025 dla Maxa Verstappena i Red Bulla, być może nawet najlepszym. RB21 w rękach Holendra już w piątek podczas długich przejazdów prezentował świetne tempo, a kwalifikacje tylko potwierdziły, że panujący mistrz jest wyjątkowo szybki w Świątyni Prędkości, gdzie ostatecznie wygrał.
Choć wynik - przewaga 20 sekund nad McLarenami - mówi sam za siebie, to kluczowe są tu odczucia samego Verstappena. Ten już od piątku był wyjątkowo zadowolony z prowadzenia samochodu, co nie zdarza się często - zazwyczaj początek weekendu bywa dla 27-latka frustrujący, a dopiero kolejne sesje pozwalają Red Bullowi nabierać rozpędu. Tym razem wszystko poszło dość gładko, a w międzyczasie pojawiały się głosy sugerujące, że stała za tym jakaś zmiana, która dotyka podejścia zespołu.
Właśnie to w rozmowie z PlanetF1 potwierdził Helmut Marko, który podkreślił, że ogromną rolę w postępach załogi odgrywa niedawno zatrudniony Laurent Mekies.
- Różnica polega na tym, że przygotowanie jest inne. Laurent to znakomity inżynier, więc jest to bardziej oparte na danych, a nie na symulacjach - mówił Marko.
- Połącz to z doświadczeniem, jakie ma Max, albo doświadczeniem naszych inżynierów wyścigowych, a wtedy powstanie samochód, który jest przewidywalny i łatwy w prowadzeniu. To jest efekt tej pracy. Okej, pojawiły się pewne ulepszenia i zadziałały, ale 20 sekund przewagi nad McLarenem? Tego bym nie przewidział.
Austriak nie szczędził pochwał w kierunku Francuza również przed kamerami Eleven Sports.
- Myślę, że nasz nowy szef zespołu, który jest topowym inżynierem, rozumie kompleksowość Formuły 1. Wybranie go było bardzo dobrym posunięciem, gdyż to on sprawia, że cała ekipa techniczna jest dużo bliżej i lepiej dogaduje się z kierowcami. Teraz nie bazujemy tylko na symulacjach. To jest dużo bardziej praktyczne dla zawodników.
Po niedzielnych zmaganiach Verstappen także docenił rolę Mekiesa i podkreślił, że już podczas GP Holandii zespół poczynił istotne postępy.
- Do tej pory mieliśmy sporo wyścigów, w których trochę błądziliśmy na oślep z ustawieniami samochodu. To były dość ekstremalne zmiany, co pokazywało, że nie mieliśmy pełnej kontroli. Nie do końca rozumieliśmy, co powinniśmy robić. Dzięki temu, że Laurent ma inżynierskie doświadczenie, zadaje właściwe pytania inżynierom - pytania oparte na zdrowym rozsądku. Myślę, że to działa naprawdę dobrze.
- Poza tym starasz się wyciągać wnioski z tego, co już sprawdziłeś. W pewnym momencie niektóre rzeczy wskazują, w którym kierunku warto iść, i właśnie nad tym pracowaliśmy. Już w Zandvoort wyraźnie odczułem, że zrobiliśmy krok naprzód, który był istotny. Tutaj wykonaliśmy kolejny krok, który wydaje się jeszcze lepszy.
Sam Mekies zachował za to skromność i nie czuł się żadnym bohaterem. Gdy zapytano go o pochwały Marko, odparł: - Punkt startowy to zeszłoroczny wynik. To zawsze trudna rzecz, bo pewne rzeczy robi się tylko na Monzę, jak skrzydła czy ustawienia. Rok temu mieliśmy tu straszne problemy, a nasi ludzie przeanalizowali to wszystko i zrobili tak świetną robotę, że chyba aż przebili nasze cele! Auto miało wręcz dużo lepsze okno pracy niż na innych torach.
- Moja rola to natomiast bardzo prosta sprawa, bo jest zerowa. I ja nawet sobie nie żartuję. Przecież 1500 osób pracuje, aby bolid był szybszy. To ich talent sprawia, że jest szybciej. To oni zyskują setne, tysięczne i tworzą nowe komponenty czy opcje ustawień. Dlatego krótka odpowiedź jest taka, że moja rola jest żadna.