Max Verstappen po kwalifikacjach F1 w Singapurze skomentował swoją ostatnią szybką próbę, która została zakłócona przez Lando Norrisa w ostatnich fragmentach toru Marina Bay. Kierowca Red Bulla ma spore pretensje do swojego znajomego i nie zamierza z nim o tym rozmawiać.

Jednym z ciekawszych wątków po zakończeniu sobotniej czasówki jest lekki zgrzyt pomiędzy Holendrem i Brytyjczykiem. Mowa w tym przypadku o historii, która wydarzyła się w ostatnich sekundach finałowego segmentu, gdy czterokrotny mistrz znajdował się na swoim decydującym przejeździe. 

Wówczas, pod koniec trzeciego sektora, Verstappen natrafił na zjeżdżającego do alei Lando Norrisa, który w tej sytuacji nie spieszył się i zakłócił przepływ powietrza. Wskutek tego Max pojechał nieczysto, a następnie odpuścił gaz, bo i tak stracił szansę na poprawę swojego czasu. 

Verstappen tuż po opuszczeniu kokpitu nie zbagatelizował tego zajścia i przed kamerami zasugerował, że może zrewanżować się swojemu rywalowi podobnym zagraniem przy najbliższej okazji. 

- Tak się dzieje, gdy dwie sekundy przed tobą jedzie jakiś bolid. Odnotowałem to i na pewno tego nie zapomnę - przyznał na gorąco niedawny solenizant. 

Tak wyraźna deklaracja naturalnie przyciągnęła uwagę na konferencji dla najszybszej trójki. Tam 28-latek spokojnie wyjaśnił, dlaczego było to dla niego tak problematyczne. 

- W kwalifikacjach zawsze starasz się wygenerować odstęp co najmniej sześciu czy siedmiu sekund, żeby nie było żadnych zakłóceń - powiedział Verstappen. - Zazwyczaj jest tak, że w Q3 nie widzisz żadnych aut przed sobą, o ile nie masz innego programu wyjazdów. Tutaj jednak podejście jest dość jasne, bo zostawia się większy zapas. Ale tak to już bywa na ulicznych torach, czasem komu się nudzi albo popełni jakiś błąd. 

- Jego samochód znajdował się w odległości dwóch lub trzech sekund, a na szybkim okrążeniu w Q3 potrzebujesz jak najwięcej czystego powietrza, zwłaszcza że jedziesz na granicy możliwości w zakresie hamowania i wszystkiego innego. Straciłem tam trochę siły docisku, pojechałem prosto i już odpuściłem.

Gdy zaś poproszono Maxa o powiedzenie, czy zamierza porozmawiać z Lando o tym, to atmosfera ponownie zgęstniała. 

- Nie. To chyba całkiem jasne, że to nic przyjemnego, gdy taka sytuacja przydarza się komuś. Myślę, że kierowcom ogólnie dobrze idzie unikanie takich zajść - i to wszystkim kierowcom. Czasami uniknięcie czegoś takiego jest bardziej skomplikowane, więc każdy tego typu przypadek jest nieco inny. Uważam natomiast, że akurat tym razem można było tego uniknąć, a szczególnie w Q3, gdy na torze znajdowało się tylko dziesięć bolidów. 

Gdy pytanie o końcówkę zmagań otrzymał Lando Norris, to w zasadzie nie powiedział zbyt wiele. Krótko uciął temat, wskazując, że nie wie, o co chodzi Verstappenowi, a Red Bull lubi trochę pojęczeć.

- Oni zawsze narzekają. Narzekają na wszystko. Taki już jest Red Bull. Ja nawet nie wiem, co ma na myśli. Byłem jakieś trzy sekundy z przodu, czy coś takiego. Nie łapię - powiedział Brytyjczyk.