Andrea Stella wyjaśnił, co dokładnie stało za wyróżniającą się strategią McLarena w kwalifikacjach F1 do GP Monako 2025. Banalną rzecz udało się odkryć podczas samej rywalizacji, a najlepiej wykorzystał ją Lando Norris, zdobywając pole position.
W trakcie sobotniej czasówki stajnia z Woking popisała się ciekawym zagraniem w postaci innego schematu wyjazdów na finałowy segment. Oba McLareny zostały wypuszczone na dłużej, wykonując najpierw pomiarowe kółko, potem wolniejsze, a na koniec dorzucając do tego kolejną szybką próbę.
Tak prosta praktyka nie jest niczym nadzwyczajnym, szczególnie gdy na torze dużo się dzieje lub następuje ewolucja nawierzchni, ale w tym przypadku zespół po prostu się wyróżnił. Interesujące było też to, że opony działały bardzo dobrze mimo lekkiego zużycia.
Jak się okazuje, odpowiada za to wprowadzona przed tygodniem mieszanka C6. Jest ona charakterystyczna i pracuje nieco nieoczywiście, co pokazała już Imola, ale pewne cechy wyszły na jaw także w Monako. W pomarańczowym bolidzie najbardziej miękkie ogumienie działało specyficznie, co McLaren zdołał najpierw odkryć, a potem przełożyć na wyniki. Właśnie to na spotkaniu z mediami wyjawił Andrea Stella.
- Podczas kwalifikacji zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w stanie wycisnąć całkiem niezłe osiągi z opony C6 już na pierwszym okrążeniu - opowiadał Włoch. - Opona ta, szczególnie nowa, jest jednak trochę podstępna. Dlatego, pomimo przyzwoitych czasów na pierwszym kółku, obaj kierowcy czuli, że znacznie łatwiej wykorzystuje się ją w pełni, kiedy jest ciut przetarta.
- Chcieliśmy więc mieć pewność, że w Q3 będziemy mogli wykonać nie tylko dwa pojedyncze przejazdy. Ponieważ pętla jest tu krótka, możliwe jest nawet wykonanie kombinacji 1+3. Taki był nasz plan, aby w ten sposób na kolejnym wyjeździe pokonać drugie pomiarowe okrążenie na lekko używanym komplecie. W istocie sprawiło to, że Oscar i Lando ustanowili wtedy swoje najszybsze czasy.
- Różnica pomiędzy standardowym schematem 1+1 a tym jest mała, ale widziałem też, że niektórzy wykonywali również okrążenia dogrzewające. Możliwości było wiele, lecz dla nas było jasne, że nasz samochód i nasi kierowcy spisują się najlepiej na lekko używanych kompletach opon.