Szef McLarena wytłumaczył, skąd wziął się stosunkowo prosty błąd w GP Kataru, który podarował Maxowi Verstappenowi zwycięstwo w wyścigu oraz dał mu dużą pomoc w walce o mistrzostwo świata F1. Okazuje się, że stajnia z Woking zwyczajnie nie spodziewała się, iż wszyscy nagle zjadą do alei.
McLaren ma za sobą historyczną wpadkę w postaci banalnego oddania wygranej swojemu głównemu rywalowi w klasyfikacji indywidualnej oraz pozbawienia swoich kierowców wielu punktów tuż przed finałem sezonu.
Oscar Piastri i Lando Norris polegli dziś na neutralizacji, która wypadła w idealnym momencie do wyegzekwowania najprostszej strategii, przy jednoczesnym poszanowaniu pozycji na torze. W wyścigu słynącym z ogromnych trudności w wyprzedzaniu jest to nadrzędna sprawa, ale McLaren nie wykorzystał okazji i przekazał całą przewagę Verstappenowi. Ten dostał w prezencie de facto darmowy pit stop, a próba pogoni za nim musiała skończyć się fiaskiem.
Gdy po zawodach przed mediami stanął Andrea Stella, to pierwsze pytanie dotyczyło właśnie powodów takiego postępowania. Dziennikarz zapytał, czy był to 25-sekundowy prezent, co szef zespołu uznał za słuszną ocenę. Później tłumaczył, że po prostu nie przewidział zachowania pozostałych ekip oraz obawiał się utknięcia w tłoku.
- Tak, to dobra interpretacja skutku tej decyzji. W zasadzie to oddaliśmy pit stop rywalowi, który do tego był dziś szybki - powiedział Stella.
- Naturalnie zrobiliśmy tak z jakiegoś powodu, a było nim to, że nie chcieliśmy zostać w tłoku po pit stopie. Oczywiście reszta patrzyła na to inaczej i gdy wszyscy zjechali, to nasza decyzja okazała się być błędna. Verstappen był za to szybki, degradacja była niska i finalnie ta decyzja znacząco nas ukarała. Oscar miał wyścig pod kontrolą i zasłużył na zwycięstwo, a Lando stracił podium.
- W przypadku Lando mieliśmy dodatkową rzecz do przemyślenia, bo na stole była utrata kolejnych sekund poprzez podwójny pit stop. Rozważaliśmy to, ale główny powód był inny. Myśleliśmy, że tłok na torze będzie problemem dla obu samochodów.
W rozmowie ze Sky Stella dodał, że nie było to samo niedopatrzenie, ale świadome postawienie na nieudawanie się do alei.
- To była decyzja. Decyzja o tym, aby nie zjeżdżać. Nie oczekiwaliśmy, że inni to zrobią, ale gdy wszyscy za tobą jednak zjeżdżają, to wtedy okazuje się, że zjechanie byłoby prawidłowym postępowaniem.
- Gdy prowadzisz, to nigdy do końca nie wiesz, co zrobią inni. Lando mógłby stracić przy podwójnym pit stopie, lecz głównym powodem było to, że nie spodziewaliśmy się zjazdów całej reszty. To była więc decyzja, niepoprawna decyzja.
- Myśleliśmy, że tempo samochodu pozwoli wyrobić sobie przewagę, ale przy braku degradacji nie byliśmy w stanie wykorzystać tego tempa.
Na sesji z mediami piszącymi Stella został jeszcze dopytany o to, skąd bierze się tak duża liczba błędów McLarena w kluczowej fazie sezonu. Dziennikarz między słowami nawiązywał do dyskwalifikacji sprzed tygodnia, ale zdaniem Włocha nie powinno się łączyć tych sytuacji, tylko patrzeć na to, że rywale są bliżej.
- W sezonie ma się różne fazy. Widzimy to po kierowcach, widzimy to po rozpędzie innych zespołów. Czasem problemy nawarstwiają się w jakimś okresie i sprawiają, że nagle myślimy o tym, co się z kimś dzieje. W rzeczywistości nie ma tu jakiegoś powodu. To chyba oczywiste, że błąd z Vegas jest kompletnie inny niż ten.
- Takie sytuacje po prostu przypominają, że w wyścigach trzeba kontrolować każdy detal. Dzieje się tylko tyle, że konkurencja jest bliżej, a wtedy jest się na świeczniku. To więc nie tyle jakieś konkretne powody, a bardziej zacięta rywalizacja oraz wysoka stawka.

