Saga dotycząca elastyczności tylnych skrzydeł w F1 trwa w najlepsze. Podczas weekendu wyścigowego w Chinach poznaliśmy grupę najmocniej podejrzanych o kombinowanie ekip. Dwie z nich już przyznały się do nagięcia przepisów i zobligowały się do wprowadzenia stosownych modyfikacji.

Podczas otwierającej sezon 2025 rundy w Australii FIA postanowiła wziąć na tapet tylne płaty obecnych konstrukcji. W wyniku tego na samochodach zamontowane zostały dodatkowe kamery, a na samych badanych elementach pojawiło się nieco więcej specjalnych znaczników, które monitorują skalę zjawiska. 

Przeprowadzone badania wykazały, że w kilku przypadkach wciąż wykorzystywany jest efekt tzw. mini-DRSu. Tym samym od GP Chin postanowiono wdrożyć jeszcze ostrzejsze testy w tym zakresie, o czym pisaliśmy TUTAJ.

Chociaż Federacja w swoim komunikacie nie wskazała na nikogo palcem, to w środowisku bardzo szybko wyłapano, głównie za sprawą serwisu The Race, że w tym gronie oprócz McLarena znajduje się także Ferrari, Alpine oraz Haas.

Stajnia z Woking była tu naturalnym i oczywistym kandydatem, szczególnie po wynalezieniu mini-DRSu w sezonie 2024. Z racji na swoją pozycję w stawce, a także sugestie Red Bulla, pod lupą było również Ferrari. Oba składy finalnie odrzuciły takie domysły i nie wprowadziły żadnych zmian projektowych na GP Chin. 

W piątek te kontrowersje skomentował szef działu inżynierii i projektowania McLarena, który postarał się pokazać palcem przede wszystkim na konkurencję.

- Patrząc na niektóre materiały filmowe i niektóre zdjęcia z testów, z całą pewnością można zauważyć takie zespoły, które przesuwają granicę w otwieraniu szpary bardziej niż my - powiedział Neil Houldey. - Zostaliśmy przebadani w tym zakresie w Melbourne. Wartości, które znalazły się w nowej dyrektywie, są wyższe niż te odchylenia, których doświadczamy. Tym samym nie miało to na nas żadnego wpływu w odniesieniu do Grand Prix Chin. Nie mieliśmy więc powodów do wprowadzania modyfikacji. 

Bardzo szybko w światku F1 zaczęto spekulować, czy FIA na pewno przyjrzała się tylnemu płatowi o niskim docisku, którego McLaren używał podczas testów w Bahrajnie i treningów w Melbourne. Houldey w odpowiedzi na takie oskarżenia wyjawił, że ten konkretny egzemplarz nie został przebadany przez przedstawicieli organu zarządzającego, aczkolwiek w drużynie ma panować przekonanie, że ten element także jest zgodny ze świeżo zatwierdzonymi zasadami. 

- Myślę, że to skrzydło będzie w porządku, aczkolwiek ten konkretny płat nie przeszedł tego samego procesu, co ten o dużej sile docisku, którego teraz używamy. Nasze nastawienie jest takie, że nie stracimy nic z naszej wydajności po aktywowaniu nowej dyrektywy. 

Podczas rozmowy padło pytanie, czy McLaren byłby w stanie odpowiednio zareagować, gdyby finalnie okazało się, że jedno skrzydło jest jednak niezgodne z nowymi wytycznymi.

- Z całą pewnością musielibyśmy poradzić sobie z tym faktem. Na razie jesteśmy zadowoleni z tego, że nie musieliśmy reagować. Nie wiem, jak inne zespoły sobie z tym poradziły, ale może jest możliwość zmiany konfiguracji, którą udałoby się wprowadzić bez stosowania nowych komponentów. Mogło też być tak, że musieli działać pod niezwykle dużą presją czasu, aby mieć legalne samochody w Chinach. 

Wiadomo już, że do konieczności wykonania pewnych prac przyznał się Haas. Jeszcze otwarciej do sprawy poszło Alpine, które posunęło się krok dalej i od razu rozpoczęło działania w Enstone.

- W ostatnich dniach musieliśmy wykonać trochę pracy w fabryce, aby upewnić się, że jesteśmy we właściwym miejscu względem regulaminu - przyznał Dave Greenwood, dyrektor sportowy francuskiego teamu. - Uważam, że to dość normalne w takich sytuacjach, kiedy zmieniają się zasady. Musieliśmy po prostu sprawdzić, czy będziemy w stanie spełniać nowe wytyczne. 

Zapytany, co dokładnie zostało zmienione w ich tylnym skrzydle, odparł: - Szczerze mówiąc, nie zamierzam wchodzić w ten poziom szczegółowości. Jest to działanie, które musiało zostać wykonane, aby upewnić się, że jesteśmy zgodni z zasadami. Testy przebiegły pomyślnie i jesteśmy w odpowiednim miejscu.