Max Verstappen po raz kolejny skierował słowa uznania pod adresem nowego szefa Red Bulla, Laurenta Mekiesa. Panujący mistrz świata F1 przyznał, że Francuz bywa zbyt skromny, lecz docenił sposób, w jaki podchodzi do pracy. 

Jednym z głównych tematów w świecie F1 w ostatnich tygodniach jest imponująca zwyżka formy Red Bulla, która pozwoliła Verstappenowi wrócić do walki o najwyższe cele. Po przerwie wakacyjnej Holender jest najlepiej punktującym kierowcą w stawce, a jego strata do zawodników McLarena topnieje w oczach.

Weekend w Singapurze potwierdził, że model RB21 w rękach Verstappena potrafi być szybki na każdym typie toru, co pokazuje, jak duże postępy poczyniła ekipa z Milton Keynes w trakcie sezonu. Wiele zasług za odblokowanie potencjału samochodu przypisuje się Laurentowi Mekiesowi. Takie słowa padają nie tylko z ust Verstappena, ale też Helmuta Marko.

Po kolejnym udanym weekendzie Max ponownie wypowiedział się o swoim przełożonym w bardzo pochlebnych słowach, podkreślając, że Mekies jest zbyt skromny. Odniósł się tym samym do jego wcześniejszych wypowiedzi, w których umniejszał swojej roli i uznawał swój wkład w te wyniki za praktycznie zerowy.

- Myślę, że Laurent jest po prostu zbyt uprzejmy w tym względzie - ocenił 28-latek. -. Ale koniec końców naprawdę dobre jest to, że podchodzimy do tego jak do prawdziwego wysiłku zespołowego. Zawsze staraliśmy się zagłębiać w szczegóły. Staraliśmy się zrozumieć, jakie są nasze słabości. I od kilku wyścigów zdecydowanie nastąpił duży postęp.

- Może teraz nie było tak dobrze jak podczas ostatniego weekendu wyścigowego, ale czasem kończysz wyścig i czujesz się trochę zagubiony, bo nie bardzo rozumiesz, dlaczego tak się stało czy jak do tego doszło. Myślę, że teraz rozumiemy, dlaczego tak się dzieje i co możemy zrobić lepiej. I tak, dzięki zadawaniu właściwych pytań, również angażując tu Laurenta, to wszystko zwyczajnie funkcjonuje prawidłowo.

Podczas spotkania z Mekiesem jeden z dziennikarzy przytoczył swoją pogawędkę z Marko. Ten miał mu powiedzieć, że „zerowy wkład” to kompletna bzdura i zbytnia skromność. Gdy Laurent został zapytany o tę wypowiedź, to stanowczo podtrzymał swoje wcześniejsze zdanie.

- Słuchajcie, to nadal jest zero, nadal zero - podkreślił szef Red Bulla. - I mówię to z taką samą powagą, z jaką powiedziałem to po Monzy. Poprawa osiągów to tak naprawdę efekt pracy wszystkich, którzy analizowali ograniczenia samochodu wyścig po wyścigu. To oni pytali, co powstrzymuje nas przed wykorzystaniem pełnego potencjału auta, jak możemy dodać mu osiągów i gdzie konkretnie musimy je dodać, żeby przełożyło się to na czas okrążenia.

- Ta praca, przy bardzo mocnych i konkretnych wskazówkach od Maxa, zaczyna przynosić efekty, co jest dobrą wiadomością. To potwierdza, że mamy najlepszych ludzi, o jakich można marzyć. Będziemy pracować dalej i na tym to się nie kończy. Będziemy podchodzić do tego wyścig po wyścigu i sprawdzać, czy da się wycisnąć jeszcze więcej.