Adrian Newey ma już za sobą kilka dobrych tygodni pracy w Astonie Martinie. Przy okazji swojej pierwszej wizyty na torze F1 w nowych barwach ujawnił, co jest główną słabością jego obecnego zespołu, a także wskazał, co mogłoby przeszkodzić w podebraniu Red Bullowi samego Maxa Verstappena.

Podczas bieżącego weekendu wyścigowego w Monako techniczny guru F1 po raz pierwszy pojawił się na torze jako pracownik stajni z Silverstone. Naturalnie odbył przy tym pewne aktywności medialne, na których poruszył wiele kluczowych aspektów na temat swojego nowego środowiska pracy. 

Jednym z ciekawszych wątków, które zostały poruszone przez Brytyjczyka, jest ten dotyczący nowego symulatora, który niedawno został oddany do użytku. Zdaniem Neweya główną bolączką ma być aktualnie odpowiednia korelacja między fabryką a danymi generowanymi na torach. To istotny problem, o którym mówi się często, ale diagnoza 66-latka jest aż wstrząsająca - według niego naprawa może zająć nawet około dwóch lat.  

- Myślę, że mogę uczciwie powiedzieć, że niektóre z naszych narzędzi są słabe, zwłaszcza korelacja danych z toru z symulatorem - powiedział Adrian Newey, cytowany przez The Race. - Trzeba poświęcić temu elementowi jeszcze wiele pracy, ponieważ w tej chwili mamy spory problem z korelacją, a jest to oczywiście podstawowe narzędzie badawcze. Problem w tym zakresie jest oczywiście sporym ograniczeniem. 

- Musimy to jakoś obejść w międzyczasie, a następnie opracować plan, który doprowadzi nasz symulator do miejsca, w którym powinien się znajdować. Według mnie to może być prawdopodobnie dwuletni projekt.  

- Jest to utrudnienie, ale trudno oszacować jego wielkość. Takie symulatory wykorzystywane są na dwa sposoby. Po pierwsze używa się tego narzędzia w celu badawczym, gdy zastanawiasz się, jak zaprojektować samochód na następny rok i jak połączyć wszystkie elementy, aby lepiej go modelować. Drugi kierunek związany jest oczywiście z opracowywaniem konfiguracji bolidu na poszczególne weekendy wyścigowe. 

- Tym samym przez jakiś czas będziemy działać nieco na ślepo. Musimy więc próbować wykorzystać nasze doświadczenie, aby mieć lepszą ocenę sytuacji. Czas pokaże, jak bardzo będzie to skuteczne. 

W przypadku Astona Martina bardzo dużo mówi się o poczynionych w ostatnim czasie inwestycjach, do których zalicza się m.in. nowoczesny tunel aerodynamiczny. Co ciekawe, Newey zwrócił uwagę na to, że ten element fabryki nie odgrywa obecnie pierwszoplanowej roli w procesie rozwoju drużyny. To z kolei o tyle ciekawe, że tunel Red Bulla, z którego długo korzystał, jest po prostu przestarzały.

- Nasza fabryka jest prawdopodobnie najlepszą fabryką w F1, a tunel aerodynamiczny jest zapewne najlepszym tunelem w całej stawce F1 - kontynuował Newey. - Obecnie tunele aerodynamiczne są dość skomplikowanymi narzędziami, więc nadal jest to proces rozwojowy. Cały czas pracujemy nad produktywnością na tej płaszczyźnie. 

- Finalnie tunele aerodynamiczne są trochę jak hamownie silnikowe. Potrzebujesz ich, więc zawsze lepiej jest dysponować wyższej jakości tunelem niż nieco gorszym, ale ostatecznie to nie robi wielkiej różnicy. Kluczowy jest tutaj czynnik ludzki, a dokładnie projekt, który trafia do tunelu aerodynamicznego. 

Najpierw szybki bolid, potem Max Verstappen

Oczywiście na takim spotkaniu nie mogło zabraknąć wątku Maxa Verstappena, którego przyszłość w Red Bullu nie jest pewna, a obecność Neweya, Hondy i inwestycje w Astona mogłyby go zachęcić. Poza Mercedesem to główny kierunek, który wskazuje się w plotkach, ale sam Adrian widzi tu bardzo podstawową przeszkodę - tak wielki mistrz mógłby nie chcieć jeździć przeciętną maszyną.

- Max to z pewnością fenomenalny talent i niesamowity sportowiec. Częściowo oznacza to, że Max lubi dochodzić do bardzo podstawowych wniosków. W tym przypadku może chodzić o wybór takiego zespołu, który da mu najszybszy bolid. Jeżeli kiedykolwiek mielibyśmy przyciągnąć Maxa, to pierwszą rzeczą będzie zbudowanie szybkiego samochodu. Obecnie nie ma sensu zajmować się tymi mrzonkami.

Inżynier przyznał również, że Aston powinien w lepszym stopniu zarządzać swoją strukturą, aby móc w pełni wykorzystywać dostępne talenty.

- Mamy do dyspozycji wielu bardzo, bardzo dobrych ludzi. Musimy tylko postarać się, aby współpracowali ze sobą w być może nieco lepiej zorganizowany sposób. Moim zdaniem obecna sytuacja to wynik tego, że korzenie tego zespołu sięgają czasów Jordana, który potem przekształcił się w Force India, a następnie doszło do transformacji w Racing Point. W związku z tym od zawsze był to nieco mały, ale wydajny podmiot.

- W bardzo krótkim czasie udało się to zmienić i teraz jest to bardzo duży zespół, który ma w tym roku trochę problemów. Kluczem do sukcesu jest tutaj spokojne działanie i poprawienie struktur.