Oscar Piastri i Lando Norris dostali kilka trudnych pytań po dzisiejszym GP Singapuru. Choć McLaren przypieczętował mistrzostwo świata F1, to doszło do tego w gęstej atmosferze, którą wzburzyła walka po starcie.
Początek niedzielnej rywalizacji był najbardziej emocjonującym momentem zmagań na Marina Bay. Starcie Norrisa z Piastrim, które przyniosło kontakt, musiało być głównym tematem po wyścigu, szczególnie ze względu na reakcję Australijczyka.
Ten w kokpicie parokrotnie denerwował się na swojego kolegę i wskazywał, że został potraktowany niesprawiedliwie oraz zbyt agresywnie. Przynajmniej takie wrażenie można było mieć po obejrzeniu transmisji, bo zdaniem samego zainteresowanego jego zachowanie nie było przesadne i nie wpłynęło na postawę podczas reszty zawodów.
- Na pierwszym okrążeniu jest gorąco, a nas zachęca się do tego, aby dzielić się naszymi przemyśleniami. Zrobiłem to i jestem pewny, że jeszcze będziemy o tym rozmawiać - mówił Piastri.
- Moje komentarze padły na może dwóch z 62 okrążeń. Nie wiem, czy telewizja to opóźniła, ale czułem, że gdy już później złapałem swój rytm, to tempo było dobre. Po prostu nie miałem odpowiedniej pozycji, aby cokolwiek zdziałać.
- Muszę zobaczyć powtórki, aby wiedzieć, co naprawdę się stało. Najbardziej liczy się to, że kontakt dwóch aut nigdy nie jest tym, czego chcemy. Zobaczę to i wtedy dojdę do własnych wniosków.
Sprawa reakcji nie była zaś najtrudniejsza. W trakcie spotkania z dziennikarzami pytano go m.in. o to, czy taka sytuacja wpłynie na styl ścigania z Lando oraz czy spodziewa się ostrzejszej walki z uwagi na różne interesy obu stron. W pewnym momencie jeden z Brytyjczyków zapytał go natomiast wprost, czy obawia się, że Norris jest traktowany preferencyjnie. Piastri uciął jednak każdy z tych wątków króciutkim „nie”.
Media spróbowały wydusić coś z niego w jeszcze inny sposób, prosząc o powiedzenie, czy tegoroczne zarządzanie kierowcami McLarena może określić mianem uczciwego.
- Ostatecznie tak, było fair - odparł Piastri. - Oczywiście zespół miał pewne trudne sytuacje i rozmawialiśmy o tym parokrotnie. Czy tu i tam mogło być lepiej? Tak, ale to też proces uczenia się, który dotyczy całego zespołu. Jestem bardzo, bardzo zadowolony z tego, że... odpowiednio zarządza się naszymi zamiarami, jeżeli ma to jakiś sens. Nie mam tu żadnych powodów do zmartwień. Po prostu mieliśmy pewne trudniejsze sytuacje w tym roku, a ta jest kolejną z nich.
Na konferencji prasowej dla najlepszej trójki najłatwiejszego życia nie miał również Norris. Ten początkowo zbywał kwestię kontaktu, podkreślając krótko, że nie potraktował Piastriego ostro, bo kontakt zaliczył z Verstappenem.
- Uderzyłem w Maxa, więc to nie była agresywna postawa wobec mojego kolegi - podkreślił Lando.
Później udzielił za to dłuższej wypowiedzi, gdzie starał się wytłumaczyć, że był to normalny atak kierowcy wyścigowego.
- Ciągle nie widziałem incydentu. Muszę to dokładniej ocenić i może wtedy stwierdzę, że mogłem zrobić coś lepiej. Ale każdy w stawce zrobiłby dokładnie to, co dziś zrobiłem. Jeżeli ktoś wini mnie za to, że pojechałem po wewnętrznej i wykorzystałem dużą przestrzeń, to nie powinno być go w Formule 1.
- Nie sądzę, że zrobiłem coś złego. Oczywiście, przeszacowałem nieco dystans do Maxa, ale takie jest ściganie. Poza tym nic się nie wydarzyło. I tak byłbym przed Oscarem, bo miałem wewnętrzną, a jego czekało przejechanie po brudnej stronie po zewnętrznej.
- Ostatnim, czego chcę, jest kontakt z kolegą, bo wtedy dostaję te wszystkie pytania od was. A to przecież ja, w porównaniu do niego, nie mogę sobie pozwolić na nic [na wpadkę w mistrzostwach]. To ja wystawiam się na większe ryzyko.
- W walce dalej będzie tak samo. Będziemy mogli się ścigać. Nic się nie zmieni, bo możemy się ścigać, jak zresztą przez cały rok.