Max Verstappen i Christian Horner przeanalizowali strategiczne wybory Red Bulla z dzisiejszego wyścigu F1 w Hiszpanii. To ta dobra taktyka, która utrzymała mistrza w walce z McLarenami, była odpowiedzialna za konieczność podjęcia zaskakujących decyzji w samej końcówce.
Czerwone Byki zaliczyły interesujące GP Hiszpanii 2025. Przez długi czas wyścig przypominał kolejny popis działu strategii, a wczesne postawienie na trzy postoje wyglądało jak ruch, który mógł namieszać i przeszkodzić przynajmniej jednemu z rywali z przodu.
Choć McLareny obroniły się przed podcięciem w końcówce, co sugerowało, że raczej dojadą do mety na miejscach 1-2, to dodatkowa szansa na zmiany wystąpiła na kilkanaście kółek przed metą, gdy zepsuł się Antonelli. Top 3 zjechało wtedy do alei, ale ku zaskoczeniu wszystkich Max Verstappen opuścił ją na twardej mieszance.
Restart przebiegł tak, jak można było tego oczekiwać po konfrontacji softów z hardami. Holender był łatwym celem, a do tego był uczestnikiem kilku ostrzejszych starć.
- Na twardych oponach nie było żadnej przyczepności - tłumaczył Verstappen. - Nie mieliśmy żadnych dobrych miękkich opon właśnie przez to, że postawiliśmy na strategię trzech postojów. Tempo nie było na poziomie McLarenów, ale taktyka nam pomogła. Samochód bezpieczeństwa wyjechał za to w złym momencie, lecz to akurat część wyścigów.
- Sam nie byłem pewny, jakie miękkie zestawy nam pozostały. Wiedziałem tylko, że to nie będzie opona, która pokonała tylko jedno okrążenie. Niestety twarde ogumienie było naprawdę kiepskie. Liczyłem, że może wypali, ale nie.
- Przy sześciu kółkach wszyscy mogli jechać na sto procent na miękkiej mieszance, a ja byłem zwyczajnie ograniczony. Inna sprawa, że do tego momentu zrobiliśmy wszystko dobrze. A przygoda? Wzięła się z tego, że nie byłem w stanie dotrzymać kroku tym na softach.
Dużo więcej powiedział Christian Horner, który rozłożył cały wyścig na czynniki pierwsze. Brytyjczyk dokładnie wykazał, jak wcześniejsze wybory, które utrzymały Verstappena w batalii o triumf, doprowadziły do niefortunnego założenia twardej mieszanki na ostatnią fazę.
- Układało się to tak, że postawiliśmy na trzy zmiany - opowiadał szef Red Bulla. - To stało się dość wcześnie, bo widzieliśmy przewagę po stronie tempa i opon w McLarenie. Normalna walka byłaby niemożliwa. Oni zdecydowali się na dwa zjazdy i nie pokryli nas. Szło to w taką stronę, że to my mieliśmy raczej szybszą taktykę.
- Istniała szansa, ale problem stanowiła wytrzymałość opon. W środkowej fazie stintów McLareny były szczególnie mocne. Mieliśmy tę szansę jedynie poprzez podcięcie, którego spróbowaliśmy pod koniec. Max w ten sposób wykorzystał wszystkie miękkie i pośrednie mieszanki, ale zostaliśmy pokryci przez Norrisa i Piastriego.
Ryzyko i arcytrudny wybór Red Bulla
Gdy 51-latek przeszedł do tej najciekawszej części, czyli ostatecznego wyboru, to podkreślał, że wszystko ułożyło się bardzo niefortunnie. Miał jednak świadomość, że idąc w jednym kierunku ze strategią, mógł natrafić na taką przeszkodę, na którą finalnie natrafił.
- Samochód bezpieczeństwa pojawił się w prawdopodobnie najgorszym momencie, jeśli miało się właśnie taką strategię - kontynuował szef. - Należało wtedy zdecydować, czy zostaniemy na komplecie, który miał 8 kółek, był wykorzystany dość znacząco i doprowadziłby do zostania pożartym na restarcie.
- Pomyśleliśmy, że będziemy się ścigać przez jakieś 10 okrążeń, ale niestety dostępne były już tylko twarde opony. Uznaliśmy, że nowy zestaw twardych jest lepszy od zużytego kompletu miękkich, który doświadczył sporej degradacji. I tak zrobiliśmy.
- Do neutralizacji byliśmy o wiele bliżej McLarenów, niż powinniśmy być. Oni spokojnie mogli mieć jakieś 20 sekund zapasu, a może i więcej. To wybór strategii utrzymał nas w grze i dał małą szansę na podcięcie w końcówce. Nie uważam, że [przy udanym podcięciu] utrzymalibyśmy się z przodu, lecz mogliśmy zyskać pozycję na torze. Do momentu wyjazdu SC wykonaliśmy wszystko dobrze, tzn. pit stopy i strategię. Niestety zdarzył się ten wyjazd.
Horner zaznaczył potem, że po fakcie prościej komentuje się pewne rzeczy, ale nie ukrywał, że zaczyna widzieć, co mogło być lepszym wyborem.
- Czy z obecną wiedzą wolałbym zostawić Maxa na torze? W takim wypadku wyprzedziłyby go McLareny. Czy Leclerc również? To subiektywne i nie wiemy. Decyzje podejmuje się na podstawie dostępnych informacji. Nasze podejście oznaczało zresztą wystawienie się na ryzyko neutralizacji w tej fazie.
Gdy dopytano go, w jakim stanie były inne softy, to Horner zdradził, że w bardzo podobnym.
- Miękkie opony zostały zużyte w kwalifikacjach oraz wykonały okrążenia zapoznawcze przed startem, a do tego same próbne starty. Miały jakieś 7-8 kółek, czyli podobnie jak te w bolidzie. To był wybór pomiędzy nowymi a wyraźnie zużytymi. Teraz łatwo powiedzieć, że należało zostać na torze.