Helmut Marko wytłumaczył, co dokładnie przyczyniło się do decyzji o kolejnej roszadzie pomiędzy Red Bull Racing a Racing Bulls w F1. W kuluarach pojawiła się także bardzo ciekawa informacja odnośnie postaci Alexa Albona, który ponownie znalazł się na radarze Byków.
Liam Lawson zapewne nie tak wyobrażał sobie swój awans do Red Bulla, gdyż zaledwie po dwóch rundach tegorocznego sezonu jego zwierzchnicy postanowili przywrócić go do juniorskiego składu. Taki rozwój wydarzeń miał oczywiście związek z bardzo słabymi występami tego zawodnika, który podczas krótkiego epizodu nie zdobył żadnego punktu i ani razu nie przebrnął do drugiego segmentu jazd kwalifikacyjnych.
Zdaniem jego szefów to nie same wyniki stały za cofnięciem go do Racing Bulls, ale aspekt pewności siebie. Lawson w sezonie 2024 pokazał się jako charakterny człowiek, aczkolwiek kubeł zimnej wody, jaki wylał się na niego po wejściu za stery RB21, miał odmienić tę sytuację.
- Występy [Lawsona] były niewystarczająco dobre, a wynika to z jego pewności siebie - powiedział Helmut Marko w rozmowie z BBC. - Stracił tę pewność i przez to nie mógł pokazać swojego prawdziwego potencjału.
Austriak zapytany, dlaczego Lawson nie otrzymał możliwości pokazania się na dobrze znanym sobie torze Suzuka, odparł: - Martwiliśmy się, że jego pewność siebie jest tak zniszczona, iż nie byłby tam w stanie zaliczyć dobrego występu.
- Chcemy posiadać dwóch aktywnych kierowców w mistrzostwach konstruktorów. Naszym celem jest także posiadanie kogoś, kto mógłby wspierać Maxa pod względem strategii. Jeżeli masz dwóch kierowców w pierwszej piątce lub ósemce, to łatwiej jest zmaksymalizować strategię, która faworyzuje lidera składu.
- Liam nie został wyrzucony z F1. W Racing Bulls otrzyma szansę na odbudowę i kontynuowanie swojej kariery w tym sporcie. To dla niego bardzo korzystne. Wraca do RB, gdzie otrzyma samochód, którym może spokojnie meldować się w pierwszej dziesiątce zarówno podczas kwalifikacji, jak i wyścigów.
- Pierre Gasly i Alex Albon doświadczyli tego samego, a i tak zdołali odbudować się w tym środowisku. Obecnie są przecież konkurencyjnymi kierowcami F1. Dodatkowo nasz bolid nie jest najszybszy w stawce i jest bardzo trudny w prowadzeniu. Max umie sobie z tym poradzić, ale Liam nie byłby w stanie zrobić tego na tym etapie.
Yuki Tsunoda podczas mierzenia fotela w RB21 (fot. Red Bull Racing).
Tsunoda dostanie czas
Tak wczesna roszada każe zastanowić się nad tym, czy w przypadku niepowodzeń Yukiego Tsunody nie dojdzie do kolejnej zmiany i desperackiego poszukiwania odpowiedniego kandydata. Liam Lawson nie dostał zbyt dużo czasu, ale teraz ma być już zupełnie inaczej.
- [Tsunoda] będzie tu do końca sezonu. Wierzymy, że jest w stanie zrobić robotę - zadeklarował Marko.
W trakcie rozmowy nie mogło też zabraknąć pytań dotyczących tego, dlaczego teraz Yuki jest już dobrą opcją dla RBR, choć nie tak dawno postanowiono go pominąć, wyraźnie podkreślając wiele jego niedoskonałości.
Nowy kierowca zespołu otwarcie był uznawany za wybuchowego i mało kompletnego. Oczywiście w ostatnich latach poczynił spory progres, ale ten był niezauważony, dopóki nie okazało się, że w RB21 potrzebny jest ktoś z większym doświadczeniem. Teraz Red Bull broni się więc tym, że to dopiero sezon 2025 pokazał prawdziwe postępy.
- Tsunoda dokonał widocznego progresu - tłumaczył Marko. - Zajęło mu to prawie pięć lat, ale ma teraz znacznie silniejszą osobowość i więcej pewności siebie. Zaliczył w tym roku dwa dobre weekendy, choć przez fakt błędnej strategii nie był w stanie dowieźć do mety dużych punktów. Bardzo trudne doświadczenia z bolidem [juniorskiego zespołu] będą czymś, co zadziała na jego korzyść. Takie jest nasze zdanie w tym temacie.
Red Bull chciał odzyskać Alexa Albona. Dlaczego Carlos Sainz został pominięty?
Bardzo ciekawą informacją w temacie doboru kierowców do Red Bull Racing podzielił się Lawrence Barretto z oficjalnego serwisu F1. Dziennikarz zdradził, że ekipa chciała odzyskać Alexa Albona przed startem sezonu 2025. To on był pierwszym wyborem do zastąpienia Sergio Pereza.
- Zespół z Milton Keynes nigdy nie awansował kierowcy, którego wcześniej zdegradował, aczkolwiek nie oznacza to, że taka koncepcja nie była brana pod uwagę. Źródła podają, że próbowali ponownie ściągnąć Albona na ten sezon, jako zastępstwo dla Pereza. Finalnie ich działania zakończyły się jednak fiaskiem - czytamy w opublikowanym raporcie.
Innym wątkiem jest postać Carlosa Sainza, który po utracie miejsce w Ferrari na rzecz Lewisa Hamiltona bardzo długo znajdował się na rynku kierowców i ostatecznie związał się z Williamsem. Hiszpan z racji swojego doświadczenia i dość mocnego nazwiska w świecie F1 był przymierzany do Mercedesa i Red Bulla przez dłuższy czas, aczkolwiek żadna z tych stron nie wyraziła większego zainteresowania tym transferem.
Z perspektywy czasu wygląda na to, że pominięcie dużego stażu Sainza było błędem. Ten zarzut spróbował odbić Helmut Marko, który wytłumaczył, dlaczego postąpiono w ten sposób.
- Z perspektywy czasu łatwo powiedzieć, co można było zrobić, ale kiedy Carlos Sainz był dostępny, to sytuacja w Red Bullu była zupełnie inna - kontrował 81-latek. - Na początku roku Sergio Perez dwukrotnie zajął drugie miejsce i prezentował dobrą formę. Dopiero później zaczął mieć problemy z samochodem i jego wyniki mocno spadły.