Choć weekend z GP Monako 2025 dopiero się rozpoczął, a kierowcy F1 pokonali zaledwie jeden trening, to Lance Stroll zdołał już zarobić karę cofnięcia na starcie. Powodem jest kolizja z Charlesem Leclerciem.

Panowie zaliczyli nietypowy kontakt na samym początku pierwszej sesji, a do zdarzenia doszło przy nawrocie. Stroll puszczał rywali i był poza linią wyścigową, a w pewnym momencie wrócił na nią, aby przejechać zakręt. Zbiegło się to z nadjeżdżającym Leclerciem, który nie mógł już zareagować.

Bolidy zderzyły się, przez co Ferrari musiało wymienić przednie skrzydło, a mechanicy Astona wymienić skrzynię biegów oraz naprawić zawieszenie. Maszyna Kanadyjczyka nie nadawała się do dalszej jazdy, natomiast Monakijczyk wrócił na tor i zakończył przygotowania na 1. pozycji.

Po wszystkim sprawą zajęli się sędziowie, którzy uznali, że to Stroll ponosił sto procent winy, bo przegapił ważną informację ze strony swojego zespołu. Nałożono na niego łagodną karę w postaci cofnięcia o jedno miejsce oraz pojedynczy punkt karny.

- Kierowca samochodu nr 18 przyznał, że chociaż był ostrzegany przed nadjeżdżającym autem nr 16, to nie usłyszał komunikatu, a to doprowadziło do wypadku. Uznaliśmy, że to Stroll był w pełni odpowiedzialny za kolizję. Leclerc był w takim położeniu, w którym nie dało się już uniknąć kontaktu - czytamy w uzasadnieniu.

W związku z taką decyzją arbitrów Stroll ma 3 punkty karne z 12, które są potrzebne do zawieszenia.