Czwartkowy poranek przyniósł nam sporo informacji związanych z finałową rundą sezonu 2023. 

Z uwagi na nasilający się konflikt zbrojny na Bliskim Wschodzie w środowisku F1 zaczęły pojawiać się pierwsze sugestie, według których GP Abu Zabi mogłoby podzielić los zawodów na Imoli, które zostały odwołane w maju ze względu na powódź.

Wszystko jeszcze bardziej zaognił wpis znanego hiszpańskiego dziennikarza, Alberta Fabregi, który kilka dni temu w tajemniczy sposób przekazał, że usłyszał w padoku bardzo mocną plotkę o niekoniecznie pozytywnym zabarwieniu.

Taki rozwój sytuacji z automatu doprowadził do powstania wielu teorii spiskowych, które w głównej mierze skierowane były w postać Fernando Alonso i jego przyszłośći w najwyższej kategorii wyścigowej na świecie. Rodak reprezentanta Astona, podobnie jak inni stali bywalcy padoku, piszący np. dla ASa, zdążyli już podkreślić, że tajemnica nie dotyczy kierowców. Jej temat nadal pozostaje nieznany.

Jednocześnie między wierszami wskazywano na to, że wątek dotyczy potencjalnego odwołania rundy na torze Yas Marina. Miałoby się to stać z powodu ryzyka, iż konflikt izraelsko-palestyński może dotknąć obszaru Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W ubiegłym tygodniu brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaktualizowało swoje zalecenia dotyczące podróży do tej części świata. W wystosowanej notce podkreślono, że obecnie na terenie ZEA istnieje spore ryzyko powtórki z 2022 roku, kiedy to doszło do ataków rakietowych ze strony Jemenu. 

W następstwie tych pogłosek w czwartkowy poranek w branżowych mediach opublikowano krzykliwe raporty, z których jednoznacznie wynikało, że jeszcze przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego w Brazylii możemy doczekać się informacji o rzekomym odwołaniu ostatniego wyścigu sezonu. Bardzo szybko okazało się jednak, że te doniesienia są mocno przesadzone, gdyż władze sportu podały, iż w najbliższych godzinach nie należy spodziewać się żadnego stosownego komunikatu, ponieważ finałowe zawody nie są w żadnym stopniu zagrożone.

Czarnogórska domena ma za sobą rozmowy z dobrze zaznajomionymi osobami, które twierdzą, iż wewnętrznie odbyły się pewne dyskusje, a zespoły zostały uprzedzone o możliwych zawirowaniach na wypadek bardzo negatywnego obrotu spraw w Izraelu, Strefie Gazy i krajach arabskich. Dość oczywiste jest przy tym, że dokładne monitorowanie napięć to teraz obowiązek F1.