Szef Red Bulla, Laurent Mekies, wyjaśnił, co dokładnie przyczyniło się do katastrofalnego występu Maxa Verstappena w kwalifikacjach F1 w Brazylii. Jak się okazuje, swój udział miał w tym Yuki Tsunoda.
Czerwone Byki mają za sobą koszmarny występ w czasówce na torze Interlagos, gdyż żaden z ich bolidów nie zdołał przebrnąć do drugiego segmentu jazd. O ile w przypadku Tsunody 19. pole startowe nie jest wielką niespodzianką, o tyle 16. miejsce Maxa Verstappena należy traktować jako gigantyczną sensację. Jest to podwójnie zaskakujące ze względu na to, co donoszono przed startem czasówki.
Znany dziennikarz, Adam Cooper, ujawnił, że Red Bull w sprincie dał Tsunodzie eksperymentalne ustawienia, które w praktyce przyniosły zadowalające efekty. Auto Japończyka miało być bardziej miękkie i wyżej zawieszone. Nie dziwi więc fakt, że po pozytywnym teście na podobny zabieg zdecydowano się także w przypadku Verstappena.
Finalnie taki ruch okazał się błędnym kierunkiem, co przede wszystkim potwierdziły same wyniki, a później też głównodowodzący drużyny. Francuz tłumaczył, że po pierwszych sobotnich zajęciach konieczne było wdrożenie agresywnej konfiguracji w samochodzie lidera zespołu.
- To jasne, że nikt z nas nie spodziewał się czegoś takiego - powiedział Laurent Mekies w rozmowie ze Sky Sports. - Byliśmy niezadowoleni z naszego samochodu, odkąd tu przyjechaliśmy, co zresztą dało się zobaczyć po naszej jeździe w trakcie treningu, w kwalifikacjach do sprintu i oczywiście w samym sprincie.
- Byliśmy w punkcie, w którym nie mogliśmy walczyć o zwycięstwo. Zdecydowaliśmy się więc podjąć trochę więcej ryzyka przed kwalifikacjami, aby spróbować sprawdzić, czy możemy umieścić nasz bolid w lepszym miejscu. W praktyce wyszło odwrotnie.
- Jesteśmy więc aktualnie w złym położeniu. Czasami jest to jednak cena, którą musisz zapłacić, gdy podejmujesz ryzyko. Tak to już bywa, że nie zawsze wszystko musi iść po twojej myśli. To bolesne, ale traktujemy to jako lekcję, z której możemy się uczyć i czerpać wiedzę na przyszłość.
- Podjęliśmy ryzyko. Zmieniliśmy znacząco samochód przed kwalifikacjami i było to konieczne, gdyż chcieliśmy wrócić do czołówki i powalczyć o coś większego. Ostatecznie poszło to w przeciwnym kierunku, więc teraz jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Ale nie powiedziałbym, że to była kwestia dostrajania bolidu, ponieważ postawiliśmy na bardzo odważne zmiany. Zresztą już od dawna cechuje nas odważne podejście w tym aspekcie. W taki sposób działamy i czasami odczuwamy tego skutki, jak dziś.

