Szef Williamsa, James Vowles, uważa, że Mercedes powinien zachować ostrożność przy walce o czterokrotnego mistrza świata F1, Maxa Verstappena. Swoją opinię argumentuje faktem, że taki ruch miałby w praktyce zdecydowanie więcej wad niż realnych korzyści. W jego wypowiedziach brakło jednak podania konkretnych szczegółów takiego punktu widzenia.
Głównym tematem w środowisku F1 po weekendzie w Bahrajnie jest przyszłość Maxa Verstappena, który coraz mocniej jest łączony z możliwym odejściem od swojej rodzimej stajni. Ma to oczywiście związek z obecną formą Red Bulla i faktem, że wewnątrz atmosfera również nie należy do najbardziej komfortowych.
Plotki w tym wątku przed kilkoma dniami jeszcze bardziej podsycił Helmut Marko, który otwarcie stwierdził, że w zespole realnie obawiają się utraty Holendra, jeśli szybko nie dostarczą mu konkurencyjnej maszyny. Nie dziwi więc fakt, że zapowiadany pakiet poprawek, który jest szykowany na Imolę, może być ważnym punktem w tej historii. Ma to oczywiście związek ze słynną klauzulą wyjścia, o której znów może być głośno tego lata.
W gronie potencjalnych alternatyw dla Verstappena wymienia się Astona Martina i Mercedesa. O ten drugi zespół - i jednocześnie swój były - pytany był dziś James Vowles, który stawił się na sesji dla brytyjskich mediów. Szef Williamsa podzielił się ciekawymi spostrzeżeniami, uznając, że taki transfer mógłby mieć więcej minusów niż plusów.
- Czy zespół może nieco zwiększyć osiągi? Tak, dzięki Maxowi - mówił Brytyjczyk. - Z jego pomocą można to zrobić i wątpię, że ktokolwiek tutaj zaprzeczy temu, że robi rzeczy niezwykłe. W Japonii moja szczęka wylądowała na podłodze. Wielkie brawa dla niego. Ale taki transfer ma w sobie wiele minusów, które należy wziąć pod uwagę.
- Moim zdaniem Mercedes posiada świetną równowagę dzięki dwóm kierowcom, którzy zbliżają się do szczytu możliwości samochodu, przy czym jeden z nich się jeszcze rozwija. Wydaje mi się, że to nie jest odpowiednie miejsce dla niego.
Vowles wykluczył także scenariusz, w którym Holender mógłby stworzyć w drużynie z Brackley duet z liderem Mercedesa, Georgem Russellem.
- Nie sądzę, aby mogło do tego dojść. To są dwa zupełnie różne charaktery. Gdybym był na miejscu Toto Wolffa, to byłbym zadowolony z obecnego składu kierowców, który dobrze rokuje na przyszłość.
- W przypadku Kimiego będę oczywiście nieobiektywny, ponieważ pracowałem z nim przez dłuższy czas, ale jeśli spojrzymy na jego występy w kwalifikacjach, to widać, że z każdym weekendem jest coraz lepszy. Jest to o tyle imponujące, iż ma na swoim koncie zaledwie cztery weekendy wyścigowe w tym bolidzie. Jest na dobrej drodze do bycia bardzo, bardzo konkurencyjnym zawodnikiem, więc Mercedes powinien nadal w niego inwestować. George z kolei daje z siebie wszystko i tak naprawdę nie można mu nic zarzucić w tym roku.