Podczas kwalifikacji F1 na torze Imola doszło do dwóch dużych wypadków, z czego najpoważniej wyglądał incydent z udziałem Yukiego Tsunody. Japończyk wziął winę na siebie, ale zdradził, że do kraksy doprowadziła też diametralna zmiana ustawień w bolidzie, która została wdrożona tuż przed czasówką. 

Wywodzący się z Kraju Kwitnącej Wiśni kierowca nie zaliczy soboty do udanych, gdyż jego występ zakończył się już na pierwszym etapie jazd kwalifikacyjnych. Tsunoda stracił panowanie nad swoją maszyną w pierwszym sektorze po zbyt mocnym zaatakowaniu tarki, co poskutkowało utratą kontroli, wypadnięciem z toru i bardzo mocnym uderzeniem w bariery.

Choć ta sytuacja wyglądała poważnie, to bohater tego tekstu wyszedł z tego zajścia bez szwanku i szybko opuścił centrum medyczne. Warto odnotować, że kolejny raz egzamin zdał system Halo, który przyjął na siebie sporą energię podczas dachowania.

- Na szczęście nic mi nie jest - przyznał Tsunoda. - Było to po prostu głupie z mojej strony, że starałem się przekroczyć granicę w ten sposób, naciskając niepotrzebnie tak mocno.

- Nie rozmawiałem jeszcze z moim zespołem, ale jedyne, co mogę zrobić, to przeprosić wszystkich w drużynie. Oczywiście mój samochód doznał sporych uszkodzeń, więc mechanicy będą mieć sporo pracy do wykonania. Mam nadzieję, że uda się przywrócić bolid do stanu użytkowania.

Najciekawszy moment rozmów z kierowcą Red Bulla miał miejsce, gdy zapytano go o to, czy odczuwa presję ze względu na otrzymanie tej szansy. Choć odpowiedź była negatywna, to poszły za nią powody ogromnego wypadku. Co ciekawe, dotyczyły one i postawy zawodnika, i konfiguracji RB21.

- Hmm, no nie wydaje mi się. Myślę, że zespół wspiera mnie wystarczająco, aby zdjąć presję na tyle, na ile jest to możliwe. Ja po prostu chciałem być bohaterem już w Q1, a to było niepotrzebne. Mierzyłem za wysoko. Celowałem w przejechanie tego etapu kwalifikacji na jednym komplecie opon. 

- Poza tym wprowadziliśmy wiele zmian w samochodzie i nie miałem wielkiej wiedzy o tym, jak zachowa się bolid w wolnych, średnich i szybkich sekcjach. Miałem pewność, że poradzę sobie z jazdą. I może to brzmi jak wymówka, ale robiliśmy pewne eksperymenty. Reakcja bolidu była więc trochę nieoczekiwana, lecz rozumiem, co doprowadziło do tego, że balans był właśnie taki. 

Tsunoda podkreślił później, że na tym etapie kariery w F1 takie pomyłki nie powinny się przytrafiać, podobnie jak próba zostania bohaterem Q1.

- Przecież jestem tu od pięciu lat. Rozbicie się w Q1 nie zdarzyło mi się od bardzo dawna, ale sam sposób, w jaki to zrobiłem, nie jest akceptowalny.