Yuki Tsunoda ma za sobą najlepsze kwalifikacje za kierownicą Red Bulla RB21. Tak dobry wynik przyszedł po serii słabszych występów, a zbiegł się ze zmianą szefa oraz otrzymaniem nowej podłogi, która jest dużo lepsza. Wcześniej korzystał z niej tylko Max Verstappen.

Siódme miejsce Japończyka w sobotniej czasówce było miłą niespodzianką, patrząc na to, jak spisywał się ostatnio. Szybko jednak okazało się, że w osiągnięciu takiego wyniku pomogło mu późne ulepszenie, które zamontowano w samochodzie. Była nim podłoga, z którą od paru rund ściga się już jego kolega.

Red Bull miał mało czasu na wymianę komponentu po sprincie, a do tego pewien ból głowy. Była to bowiem część zapasowa, która dawała Verstappenowi większą swobodę na wypadek wystąpienia uszkodzeń. Posiadanie tak niewielkiej liczby kluczowej i lepszej części to kłopotliwa sytuacja, która albo wystawia lidera na ryzyko zmiany specyfikacji i pit lane start, albo znacząco ogranicza potencjał drugiego kierowcy.

Wcześniej, za panowania Christiana Hornera, stawiano na drugą opcję. Teraz zapadła inna decyzja, która sportowo wyraźnie pomogła Yukiemu na torze. Jak tłumaczył sam zawodnik, poszło za tym kilka korzyści.

- Ogólnie ta podłoga po prostu daje trochę więcej przyczepności - mówił Tsunoda. - Poprzednią cechowała za to większa wrażliwość na wszystko, a gdy wpadło się w poślizg, to już nie było ratunku. Przy tej łatwiej jest okiełznać samochód i można jechać agresywniej. 

- Ponieważ rozpoczęliśmy sesję z zupełnie innym bolidem [niż w sprincie], to pewne obszary stanowiły wyzwanie. Ale szczerze mówiąc, cieszyłem się z otrzymania poprawek. Bolidy F1 są dziś ustawiane bardzo precyzyjnie, a zespół dał z siebie wszystko. Zdołali przygotować podłogę na kwalifikacje, choć normalnie pewnie by nie zdążyli. Doceniam taki wysiłek.

Już od GP Japonii 25-latek sporo mówił o tym, że w RB21 ma pewne problemy z wyczuciem działania opon i wprowadzeniem ich w odpowiednie okno pracy. To inny krok, który musi teraz wykonać, choć mokry tor nie da mu do tego wybitnej okazji. Jest za to szansa, że wkrótce jego maszyna jeszcze bardziej zbliży się do tej, którą jeździ Verstappen.

- Ten sposób zarządzania oponami jakoś się tu nie klei, w porównaniu do tempa, które mam. Przez ostatnie 3-4 lata zwykle wiedziałem, co robię i jak należy do tego podejść. To działało. Ale nagle, odkąd dołączyłem do Red Bulla, zacząłem mieć problemy. To się nie klei, szczególnie dzisiaj. Zobaczymy, jak to wyjdzie w wyścigu, tylko w deszczu będzie to nieco inna historia.

- Wydaje mi się, że z usprawnieniami mogliśmy pójść jeszcze o krok dalej, lecz wiem, że kolejne części są w drodze. Prawdopodobnie nie dostanę ich od razu, ale mam nadzieję, że dzięki nim będę w stanie regularnie zdobywać punkty.  

W rozmowie ze Sky Tsunoda przypomniał za to, że współpraca z jego nowym-starym szefem jest po prostu sympatyczna na poziomie ludzkim.

- To śmieszna sprawa, bo w Racing Bulls, gdy zawsze przechodziłem do Q3 czy Q2, on nieustannie uśmiechał się do mnie z pitwall i okazywał pozytywne emocje. To samo stało się dziś. Uśmiechnął się i pokazał, że zrobiłem dobrą robotę. To było miłe nawiązanie do starych czasów. 

Po wczorajszej rywalizacji krótkim komentarzem podzielił się też sam Laurent Mekies, który potwierdził, że Red Bull musiał wysilić się, aby wykorzystać nową podłogę.

- Yuki zrobił duży krok do przodu w ten weekend i dobrze było widzieć go w Q3. To na pewno podbije jego pewność siebie.

- Zamontowaliśmy usprawnienia w jego samochodzie tuż przed czasówką. Byliśmy na limicie liczby naszych części, ale postanowiliśmy podjąć ryzyko i poprawić jego bolid. Dlatego, jak mogliście zauważyć, niemalże nie zdążyliśmy wyrobić się na kwalifikacje. Natomiast gra była warta świeczki, a zmiany na pewno pomogły wejść mu na dobry poziom.