Max Verstappen po wyścigu F1 w Teksasie pierwszy raz w tym sezonie pozytywnie ocenił swoje szanse na dość sensacyjne pokonanie kierowców McLarena. Kierowca Red Bulla wydaje się coraz realnie zagrażać Lando Norrisowi i Oscarowi Piastriemu, przez co może myśleć o zdobyciu piątego mistrzostwa świata w karierze.
Głównym tematem w środowisku F1 jest aktualnie pogoń Holendra za dwoma McLarenami. Po weekendzie w Austin Max jeszcze bardziej zredukował swoją stratę, która na tym etapie wynosi 40 oczek do liderującego Oscara Piastriego. W okolicach wakacji obu tych kierowców dzieliła nieco ponad stupunktowa różnica, co wykluczało jakiekolwiek sensacyjne scenariusze.
Sytuacja od tamtego czasu uległa diametralnej zmianie. Pomogło w tym kilka czynników, takich jak m.in. dalszy rozwój RB21 oraz zmiana filozofii pracy wewnątrz Red Bulla w trakcie weekendów wyścigowych.
Mimo tego dotychczas sam zainteresowany dość sceptycznie podchodził do wizji zdobycia swojego piątego tytułu w tym roku. Jeszcze w Singapurze i na początku rundy w USA Max z uśmiechem mówił, że mistrzostwo albo zdobędzie, albo nie, dając sobie 50% szans.
Ta narracja wreszcie uległa zmianie, a stało się to wczoraj wieczorem. To właśnie po niedzielnym wyścigu 28-latek zaczął pierwszy raz przyznawać się do jakiejkolwiek wiary w powodzenie misji, która niedawno była wyłącznie fikcją.
Gdy tuż po opuszczeniu kokpitu został zapytany przez Martina Brundle'a, czy będzie w stanie dokonać mistrzowskiego powrotu, odparł: - Tak, na pewno jest taka szansa. Musimy tylko kontynuować takie weekendy do samego końca. Po prostu musimy spróbować wszystkiego, co w naszej mocy. Uważam, że to bardzo ekscytujące i naprawdę nie mogę doczekać się finału tegorocznego sezonu.
Nieco więcej Verstappen wyjawił na konferencji prasowej dla najlepszej trójki. Tam pojawiło się już trochę zachowawczości, a wypowiedź brzmiała podobnie jak kilka tygodni temu.
- Musimy być perfekcyjni do samego końca, żeby mieć szansę na pozytywne zakończenie. W ten weekend ponownie nadrobiliśmy dużo punktów. Teraz musimy zachować perfekcyjną postawę i to właśnie będziemy starać się robić do samego końca.
Pytany, czy uwierzyłby, gdyby na Zandvoort ktoś powiedział mu, że za cztery wyścigi będzie w grze o tytuł, Max odparł dosadnie: - Nie. Nazwałbym go idiotą.
- Sprawy nabrały jednak dobrego kierunku, a to dzięki nowemu podejściu do naszego samochodu. Tylko tyle. Oczywiście w międzyczasie pojawiło się kilka ulepszeń, ale kluczowe w tej historii było dla nas dokładniejsze zrozumienie bolidu i tego, gdzie powinien spisywać się lepiej. W każdy weekend staramy się to osiągnąć. W niektóre jest okej, w inne niekoniecznie, ale ogólnie jest dużo prościej niż wcześniej. Tego potrzebujemy, próbować wyciskać wszystko z auta podczas każdej rundy.