Lewis Hamilton po Grand Prix Kanady 2025 ujawnił, że we wczorajszym wyścigu F1 jego bolid uległ uszkodzeniu wskutek nietypowego incydentu. Jak się okazało, Ferrari SF-25 napotkało na swojej drodze zagubionego świszcza, który doprowadził do zniszczeń w przedniej części auta.
Siedmiokrotny mistrz świata ma za sobą kolejny problematyczny weekend za sterami czerwonego bolidu. Tym razem do dotychczasowych mankamentów Hamilton musiał dopisać także dość niecodzienne zdarzenie z początku niedzielnego wyścigu.
Na drodze Brytyjczyka znalazł się słynny kanadyjski świszcz, który nie zdołał uciec z linii wyścigowej i skończył pod kołami bolidu. To przez to zajście samochód został uszkodzony, co oczywiście miało wpływ na odpowiednią pracę całego pakietu.
Hamilton już w trakcie wyścigu zgłaszał, że straty były duże, a podczas medialnych obowiązków wyjawił, że czołówka zyskiwała nad nim aż pół sekundy na każdym okrążeniu.
- Zaliczyłem dobry start, utrzymałem pozycję, trzymałem się całej grupy i dobrze zarządzałem oponami, więc początek był dla mnie całkiem optymistyczny. A następnie? Nie wiem, co się stało, ale poczułem uderzenie. To chyba był świszcz, czy coś takiego. To dla mnie druzgocące, gdyż kocham zwierzęta. To bardzo smutne i niefortunne zdarzenie. Nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło.
- Niestety po tym pojawiły się uszkodzenia w przodzie mojego samochodu. Dokładnie mam tu na myśli prawą stronę podłogi, gdzie powstała dziura oraz zniknęły wszystkie łopatki. Byliśmy przez to bardzo wolni i brakowało nam osiągów. Traciłem regularnie około pół sekundy do czołówki. Do momentu uszkodzenia auta jakoś dawałem radę. Udawało mi się trzymać blisko Piastriego, ale potem, przez zniszczenia, zacząłem tracić sporo dystansu.
Komentując dalszą część zawodów, Hamilton znów nie miał powodów do chwalenia swoich strategów.
- Prawdopodobnie powinniśmy byli zjechać do alei serwisowej w tym samym czasie co Piastri, ale z jakiegoś powodu zostaliśmy wtedy na torze. Późniejszy zjazd doprowadził do tego, że straciłem mnóstwo czasu, ponieważ wyjechałem za całą grupą kierowców i utknąłem za nimi. Znalazłem się więc na ziemi niczyjej.
- Gdybym jednak miał szukać pozytywów, to uważam, że gdyby wszystko poszło gładko i zrobilibyśmy wszystko tak, jak trzeba, jednocześnie unikając różnych przygód, to być może udałoby się nam dojechać na czwartym miejscu.