Sędziowie F1 mieli trochę pracy po zakończeniu piątkowych jazd na torze im. Gillesa Villeneuve'a. 

Ferrari podpadło im już na samym początku drugiej sesji, kiedy to Charles Leclerc wyjechał na tor na oponach przejściowych. Było to o tyle problematyczne, że dyrekcja wyścigu nie wystosowała wtedy oficjalnego komunikatu o tym, że nawierzchnia jest mokra. 

Choć ocena jej stanu, mając na uwadze potężne piątkowe opady, nie była szczególnym wyzwaniem, to jednak Regulamin Sportowy pozwala na użycie deszczowego ogumienia w treningach dopiero po pokazaniu się takiej informacji. Wypuszczenie Monakijczyka było więc złamaniem zasad, co spotkało się z karą 5000 euro, jaką musi teraz pokryć zespół. 

Do pokoju arbitrów udali się również kierowcy McLarena, których podejrzewano o niezastosowanie się do wytycznych dyrektora wyścigu i nieprawidłowy powrót na tor.

W przypadku Lando Norrisa nie dopatrzono się błędu, ponieważ Brytyjczyk dotknął pomarańczowej tarki, co zwalniało go z obowiązku ominięcia pachołka na poboczu. 

Inaczej wyglądało to u Oscara Piastriego, który powinien był to zrobić. Sędziowie zauważyli, że mimo tego Australijczyk w trudnych warunkach zachował się odpowiedzialnie i nie wrócił na tor w niebezpieczny sposób. Dlatego też nałożono na niego jedynie ostrzeżenie, co nie wiąże się z niczym więcej.