Sędziowie zakończyli analizę zajść, do których doszło w trakcie kwalifikacji na Zandvoort.
Przedstawiciele stajni z Maranello musieli wytłumaczyć się z błędu w komunikacji, który mógł doprowadzić do tego, iż Carlos Sainz staranowałby Oscara Piastriego w zakręcie nr 2.
Sędziowie kolejny raz w tym sezonie wypunktowali niedociągnięcia włoskiej ekipy i zaznaczyli, że w ich opinii była to sytuacja niebezpieczna, a do kraksy nie doszło tylko z powodu przytomnego zachowania Australijczyka.
Podczas analizy odkryto, że Sainz był proszony przez inżyniera o nieprzekroczenie linii na wyjeździe, ale nie usłyszał niczego o nadjeżdżającym Piastrim aż do momentu, gdy oba bolidy znalazły się obok siebie. Dla porównania arbitrzy sprawdzili komunikację Alfy Romeo z Valtterim Bottasem, znajdującym się bezpośrednio przed Carlosem. Okazało się, że Fin dostał odpowiedni sygnał o zbliżającym się McLarenie.
Hiszpan wyjaśnił, że jadący przez zakręt nr 1 Piastri mignął mu w lusterkach. Carlos ocenił jednak, że rywal był na wolnym okrążeniu. Następnie nie mógł go dostrzec z uwagi na kąty widzenia, a ponadto próbował jak najszybciej znaleźć się na suchej nitce.
Arbitrzy zrozumieli takie stanowisko, aczkolwiek dopatrzyli się tu wspomnianego niebezpieczeństwa. Ze względu na to, że zespół przyczynił się do zajścia, nałożono na niego 5 tysięcy euro grzywny, a na samego kierowcę reprymendę (1. w sezonie).
Przesunięty o 3 pozycje (z P14 na P17) zostanie natomiast Yuki Tsunoda, który przyblokował Lewisa Hamiltona. Japończyk próbował bronić się tym, że został wyprzedzony przez rywala i zwolnił w celu zrobienia sobie miejsca. Sędziowie w kontrze stwierdzili, że był w stanie uczynić to poza linią wyścigową. Właśnie dlatego manewr uznano za niepotrzebny i nałożono karę.
Więcej szczęścia miał Lance Stroll, który także przeszkodził Brytyjczykowi. Jego zachowanie nie spełniło jednak definicji niepotrzebnego blokowania. Kanadyjczyk przepuścił kilka bolidów w zakrętach 10-12 i rozpoczął przyśpieszanie na tyle wcześnie, że zdaniem oceniających incydent nie powinien był wpłynąć na Hamiltona. W zakręcie nr 13 miał prędkość podobną do bolidów na szybkich próbach, natomiast na wyjściu z tej sekcji nie zdołał rozpędzić się na tyle, by nie przeszkodzić Lewisowi.