Szef Ferrari, Fred Vasseur, podzielił się nową teorią, która częściowo wyjaśnia powody dyskwalifikacji Charlesa Leclerca z GP Chin 2025. Po poprzednim wyścigu F1 oba czerwone bolidy zostały ukarane w ten sposób, jednak więcej znaków zapytania miała w sobie sprawa Monakijczyka, a nie deski Lewisa Hamiltona.

Dyskwalifikacja Leclerca ze względu na zbyt lekki samochód, a także identyczne przewinienie po stronie Alpine i Pierre'a Gasly'ego, to drugi i trzeci taki przypadek w ostatnich paru miesiącach. Pierwszym była oczywiście utrata zwycięstwa, która przytrafiła się George'owi Russellowi w GP Belgii 2024.

Wtedy tłumaczono się kombinacją wielu czynników, a szczególnie utratą masy kierowcy i nadmiernym zużyciem opon. Runda na Spa była o tyle podobna do tej sprzed dwóch tygodni, że zdyskwalifikowani kierowcy pojechali na jeden pit stop, podczas gdy powszechnie spodziewaną i zakładaną strategią była ta na dwa postoje.

Wygląda jednak na to, że teraz wyjaśnienie nie będzie tak proste i analogiczne. Już wcześniej podkreślano, że przecież w Chinach kierowcy przejechali okrążenie zjazdowe, a sam Leclerc zebrał gumę i trawę na opony. To coś, czego nie da się zrobić w Belgii, gdzie zamiast pokonywania siedmiokilometrowej pętli nawraca się zaraz za zakrętem nr 1. Poza tym Leclerc i Gasly nie byli jedynymi zawodnikami, którzy pojechali na jeden pit stop - zrobiła to prawie cała stawka, która w znakomitej większości zaliczyła kontrolę techniczną.

Ferrari w swoim oświadczeniu początkowo twierdziło, że dyskwalifikacja wynika m.in. ze zużycia opon, lecz wstępna analiza opon z bolidu nr 16, przeprowadzona przez Pirelli w Mediolanie, nie wykazała żadnych nieprawidłowości w porównaniu do opon innych samochodów, które pokonały podobny dystans. Inne wnioski wyciągnięto ws. Alpine, gdzie komplet Gasly'ego miał stracić aż 2,5 kilograma.

Teraz stanowisko Scuderii jest już więc nieco inne. W ostatniej rozmowie z L'Équipe przedstawił je Fred Vasseur, który wyjaśnił, że doszło do błędu w kalkulacjach, a dodatkowo zespół napotkał kolejny problem. Był nim wyciek, który - jak mawia złota myśl Bryana Bozziego - musiał dotyczyć wody. I dotyczył, co mogło kosztować ekipę kolejny kilogram. Do czasu tego wywiadu ta informacja nie była znana.

- To nie tylko kwestia opon - tłumaczył Vasseur. - Straciliśmy również litr wody, ponieważ butelka Charlesa przeciekała. Utrata wagi zawsze jest sumą wielu drobnych czynników. Wszystko to może wydawać się nieistotne, ale te drobne rzeczy robią ogromną różnicę.

Nie istnieją za to żadne nowe tłumaczenia ws. dyskwalifikacji Lewisa Hamiltona. Vasseur podkreślał ogólnie, że zespół podjął duże ryzyko w wielu obszarach i nie miał złych intencji, co pokazuje, że najprawdopodobniej po prostu przesadzono.

- Trzeba rozróżnić dwie rzeczy, czyli dyskwalifikację z powodu podjęcia ryzyka i dyskwalifikację z powodu oszukiwania. W F1 celem jest bycie na granicy wszystkich parametrów, w każdym obszarze. Chcemy zejść do ostatniego grama, ostatniej dziesiątej części milimetra deski i ostatniego milimetra ugięcia skrzydła. Im większa presja, im zacieklejsza walka, tym bliżej tych granic jesteś, ale podejmujesz przy tym większe ryzyko.