Po piątkowej czasówce Laurent Mekies spróbował wytłumaczyć postępowanie swojego zespołu, który popełnił kolejny w tym roku błąd.
Francuz, który pełni rolę głównodowodzącego na obiekcie Interlagos, podczas gdy Mattia Binotto nadzoruje przyszłoroczny projekt w Maranello, był zmuszony skomentować sporą wpadkę Ferrari, jaką był wybór złych opon dla Charlesa Leclerca w Q3.
Z jego wypowiedzi wynika, że włoska ekipa tak bardzo chciała uprzedzić kapryśną pogodę, że zdecydowała się na postawienie jednego ze swoich zawodników w bardzo niekorzystnym położeniu.
- Dla wszystkich była to trudna i bardzo intensywna sesja. W takich kwalifikacjach trzeba podjąć wiele decyzji. Niektóre wypaliły, a inne nie. Jest to trochę frustrujące, bo oba auta weszły do Q3, gdzie stanęliśmy przed niełatwym wyborem. Z jednej strony mieliśmy suchy tor, a złota zasada mówi, że trzeba to wykorzystać. Z drugiej spodziewaliśmy się mocnego deszczu już za moment, więc rozdzieliliśmy strategie.
- Gdy wszystko zależy od czasu, zawsze wiadomo, że jeden kierowca będzie zadowolony, a drugi nie. Dokładnie to się wydarzyło. Deszcz spadł minutę lub dwie za późno dla Charlesa, ale u Carlosa timing był dobry, bo wyjechał na tor jako drugi [trzeci, za Magnussenem i Leclerciem - przyp. red.]. Mamy P5 i P10, ale to początek długiego weekendu. Przed nami 100 km w sobotę i 300 km w niedzielę, więc będziemy walczyć. Wygląda na to, że [tempem] jesteśmy w trochę lepszym położeniu niż w Meksyku.
- Na pewno wykorzystamy ten dzień, by zrobić krok do przodu. W tym roku mieliśmy naprawdę wiele dobrych czasówek, również w trudnych warunkach, takich jak dziś. Tego typu sytuacje zawsze są okazją do nauki o dobrych i złych decyzjach.
Możliwość zrobienia progresu po kolejnej pomyłce zapewne nie jest szczególnie pocieszająca dla Charlesa Leclerca, który był bardzo niezadowolony po nieudanym występie. Monakijczyk nie lubi publicznego prania brudów i atakowania swoich ludzi, nie był w stanie nie oddać swojej frustracji.
- Zdecydowaliśmy się na przejściówki, bo oczekiwaliśmy deszczu, który nigdy nie nadszedł. Porozmawiam z zespołem i spróbuję zrozumieć, co możemy robić lepiej w takich warunkach. Jestem ekstremalnie rozczarowany, bo mieliśmy tempo. Przyjąłem decyzję o wyborze interów i po prostu czekałem na deszcz, ale ten nie spadł.
Na pewne niedociągnięcia uwagę zwrócił również Carlos Sainz, który ustawił się za swoim skazanym na pożarcie kolegą i przez około pół minuty poruszał się wolnym tempem na wyjeździe z pit lane. W tym samym czasie mający czysty tor Kevin Magnussen przygotowywał się do jak najszybszego rozpoczęcia kluczowej próby.
- Chcieliśmy być pierwsi w kolejce, ale straciliśmy trochę czasu do Kevina, gdy jechaliśmy za Charlesem. To oznaczało, że on [Magnussen] miał prawdopodobnie trochę bardziej suchy tor niż my. Naciskałem chyba nawet za mocno. Kilka razy rzuciło mną, co prawdopodobnie kosztowało mnie P2 lub P3. Natomiast P1 należało się dziś Kevinowi i uważam, że zasłużył na to. Cieszę się jego wynikiem.